Sukiennice, Zamek na Wawelu, kolacja w „Singerze" na Kazimierzu, a nazajutrz... operacja. Taki scenariusz ma dla coraz większej liczby turystów podróż do Krakowa. Przyjeżdżają tu po olśniewający uśmiech, poprawę wzroku, ale także operację kręgosłupa. Rekonwalescencję, jeśli pozwala na to stan zdrowia, łączą często z wypoczynkiem w ośrodkach spa.
Kraków, znany ośrodek akademicki z ponad ośmioma tysiącami łóżek szpitalnych, w tym ponad 1400 w ośrodkach prywatnych, 12 695 lekarzami, w tym 3569 stomatologami, 24 334 pielęgniarkami i 3055 położnymi, ma wszelkie warunki, by stać się kolejną zdrowotną stolicą Europy. Eksperci nie wykluczają, że odbierze ten tytuł Berlinowi i Budapesztowi. Szczególnie zagrożony jest Budapeszt, który uchodzi za oazę stomatologów. Polscy dentyści mają bowiem w świecie sławę niezrównanych w swoim fachu.
Z badania przeprowadzonego miesiąc temu na zlecenie krakowskiego ratusza przez dr. Marcina Mikosa z Polskiego Towarzystwo Prawa Medycznego wynika, że cudzoziemcy przyjeżdżają do Krakowa głównie na zabiegi ortopedyczne (rekonstrukcje wiązadeł kolana i endoprotezoplastykę stawu biodrowego), neurochirurgiczne (wstawianie implantów do kręgosłupa), a także zabiegi chirurgii ogólnej i stomatologii.
Turyści, wśród których najwięcej jest zamożnych Ukraińców, ale także Brytyjczycy, Niemcy Francuzi i Hiszpanie, chętnie korzystają też z planowych zabiegów kardiologii inwazyjnej, urologii i chirurgii plastycznej, którą zajmują się kliniki prywatne.
- Istotne jest, że większość wyższego personelu medycznego posługuje się przynajmniej językiem angielskim – zauważa Katarzyna Gądek, dyrektor Wydziału Promocji i Turystyki Urzędu Miasta Krakowa, który w turystyce medycznej widzi szansę na rozwój turystyki także poza sezonem. O tym, jak do Małopolski przyciągnąć nie tylko bogatą kulturą i wspaniałym krajobrazem, eksperci rynku medycznego i turystycznego zastanawiali się miesiąc temu podczas I Kongresu Turystyki Medycznej, który odbył się w Krakowie.