Rz: Dla przeciętnego Polaka Gdańsk to przede wszystkim starówka, Długi Targ, nabrzeże z żurawiem, Westerplatte czy brama Stoczni Gdańskiej. Dla samych gdańszczan jednak najciekawsze miejsca chyba są już gdzie indziej. Gdzie dzisiaj bije serce Gdańska?
Jakub Szczepański: Moja żona kiedyś stwierdziła, że serce Gdańska bije we Wrzeszczu, zresztą przez kilka lat takie zdanie pojawiało się na naszych projektach. Gdańsk jest bardzo specyficznym miejscem, w niewielu polskich miastach, jadąc z jakiejś dzielnicy do śródmieścia, mówi się, że jadę do Poznania albo do Wrocławia. W Trójmieście, jadąc do Gdańska, mamy na myśli dwa znaczenia. Jedno określa całe miasto administracyjnie, ale drugie dotyczy tylko samego śródmieścia. Pozostałe dzielnice to właściwie oddzielne małe miasteczka. Dla porządku dodam, że historyczne śródmieście jest położone na uboczu aglomeracji. A w samym środku Gdańska jest właśnie Wrzeszcz.
Czy Wrzeszcz to dzisiaj najmodniejsza dzielnica?
Tego nie wiem, ale odkrywanie tych dzielnicowych tożsamości zaczęło się właśnie od Wrzeszcza. Tutaj mówię nie jako obiektywny badacz, ale lokalny działacz. To zaczęło się dobre kilkanaście lat temu. Wcześniej Wrzeszcz uważany był za miejsce, gdzie nic nie ma. W rozmowach ze studentami architektury, kiedy ktoś przyniósł korektę i praca nie nadawała się do niczego, mówiło się, że „takie coś to sobie we Wrzeszczu zbudujcie". Tak więc ta tożsamość Wrzeszcza zaczęła się budować kilkanaście lat temu. Ale także na Dolnym Mieście, w Oliwie, innych dzielnicach.
Pan jako wrzeszczanin czynnie brał udział w uzyskiwaniu tej tożsamości.