19 kwietnia z Gdańska wyruszył ponad 70-metrowy zestaw rzeczny złożony z pchacza oraz barki załadowanej 20 kontenerami. W ciągu dziewięciu dni pokonał 450-kilometrowy odcinek Wisły przez Tczew, Grudziądz, Bydgoszcz, Solec Kujawski, Toruń, Włocławek, Płock i Nowy Dwór Mazowiecki – Modlin do Warszawy.
– Chcieliśmy pokazać, że Wisła może być użyteczna. Chodzi nam o to, żeby żegluga po rzece, która jest w tej chwili zaniedbana, była możliwa. Wisła miała nieszczęście być w rękach zaborców, którzy ją źle uregulowali. Później komuniści wybudowali tamę we Włocławku, nie kończąc Kaskady Dolnej Wisły, co teraz blokuje pełne wykorzystanie rzeki – mówi prof. Zygmunt Babiński, kierownik Katedry Rewitalizacji Dróg Wodnych na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i członek Krajowej Rady Gospodarki Wodnej. Wisła jest fragmentem międzynarodowych dróg wodnych E40 i E70, choć obecnie jej znaczenie dla transportu jest praktycznie zerowe.
Rejsowi załadowanej barki towarzyszyły panele dyskusyjne ekspertów zajmujących się ekologicznymi i ekonomicznymi aspektami wykorzystania transportu rzecznego. – W Kujawsko-Pomorskiem działamy aktywnie na rzecz popularyzacji transportu wodnego i gospodarczego wykorzystania rzek. Wisła może stać się wodną autostradą, która da nawet 100 tysięcy miejsc pracy w naszym województwie. Impulsem dla gospodarki będzie z pewnością utworzenie w regionie platformy multimodalnej, czyli przeładunkowego węzła transportowego, w którym krzyżują się i uzupełniają różne systemy przewożenia towarów. Nasz promocyjny rejs ma pokazać, że transport ładunków Wisłą jest możliwy w pewnym zakresie nawet przy niekorzystnych warunkach nawigacyjnych – wyjaśnia marszałek Piotr Całbecki. A prof. Adam Bolt z Politechniki Gdańskiej dodaje, że na Wiśle może powstać kilka takich obiektów, z parametrami przeładunkowymi odpowiadającymi portom morskim. W regionie takie centrum multimodalne może powstać na odcinku Bydgoszcz–Solec.
Wzbudzić popyt
Eksperci od dawna wskazują, że porty gdański i gdyński są przeciążone. Szacuje się, że z Gdańska na autostradę A1 samochód ciężarowy wyjeżdża co kilkanaście sekund. Transport rzeczny jest zatem konieczny, by odciążyć infrastrukturę. Kujawsko-Pomorskie mogłoby znaleźć specjalizację związaną właśnie z wykorzystaniem Wisły jako drogi wodnej.
– To są dla województwa niesamowite korzyści gospodarcze. Podobny obiekt funkcjonuje w Dortmundzie, są tam centra logistyczne, składy, kolej. Przenoszą się również zakłady produkcyjne. Powstaje dodatkowe miasto, następuje bowiem koncentracja działalności i zaczynają działać coraz to nowe firmy. Centrum funkcjonuje jak klaster transportowy. Przedsiębiorcy w naszym regionie chcieliby się zaangażować w podobny projekt, ale sami nie zainicjują procesu. W ekonomii i marketingu ekonomicznym to, co chcemy zrobić, nazywa się popytem wzbudzonym. Na razie nikt nie pływa, bo nie ma infrastruktury. To budowa wzbudza popyt. Transport rzeczny w stosunku do kolei nie jest taki długi, średnia kolei towarowej to jest ok. 30 km na godzinę. Transport wodny wykorzystuje darmową energię, jest niskoemisyjny. Cały świat transportuje wodą, a my nie – mówi „Rzeczpospolitej" Stanisław Wroński, pełnomocnik marszałka województwa kujawsko-pomorskiego ds. dróg wodnych.