W Toruniu stoi fontanna z figurą flisaka grającego na skrzypcach, którego otaczają kręgiem zasłuchane żaby. Fontanna – dzieło rzeźbiarza Georga Wolfa z Berlina z początku XX wieku – nawiązuje do jednej z najpopularniejszych legend toruńskich. Każdy, kto odwiedził miasto, ją zna.
Otóż mówi ona o pladze żab, która miała kiedyś nawiedzić Toruń. Tysiące żab wyległy na ulice i opanowały wszystkie domy. Nie wiadomo, czy plaga była spowodowana powodzią, czy klątwą, bo źródła różnie o tym mówią, ale życie z wciskającymi się wszędzie żabami stało się nieznośne, więc burmistrz ogłosił, że ten, kto zdoła się ich pozbyć, dostanie wysoką nagrodę i jego córkę za żonę. Zgłosił się dzielny i utalentowany flisak. Stał się bohaterem miasta, bo tak przepięknie zagrał na skrzypcach, że przebrzydłe żaby, zaczarowane dźwiękami, dały się wyprowadzić z jego murów.
Flisak i żaby
Kilkadziesiąt metrów od fontanny flisaka, przy głównej ulicy Starówki Szerokiej 35, znajduje się Dom Legend Toruńskich, gdzie można przeżyć niezwykłą przygodę. Nie tylko posłuchać opowieści o flisaku i bohaterach kilku innych legend, ale razem ze Strażniczką lub Strażnikiem tego zaczarowanego miejsca włączyć się do akcji. Można stanąć w szranki turnieju na najlepszego flisaka, wcielić się w króla lub w Krzyżaka, pozwolić zakuć się w dyby lub uruchomić dzwon bijący tak, że zdaje się kruszyć mury, albo ścigać się w murowaniu Krzywej Wieży. Bawią się przy tym wszyscy: dorośli i dzieci. Do kołyszącej się metalowej klatki, która w pierwszej chwili budzi przestrach, bo jest klatką skazańca, w ferworze zabawy potrafi wskoczyć nawet cała rodzina.
Nie, nikomu nic tu nie grozi, bo wszystko odbywa się pod okiem Strażników Domu Legend, którzy bezpiecznie wiodą nas po tajemniczych długich korytarzach, bawiąc opowieściami. Częściowo odgrywają je sami, a częściowo razem z odwiedzających.
– Chodzi nam o to, żeby goście uczestniczyli w opowieściach i dali się wciągnąć w zabawę, więc zadajemy także pytania odwołujące się do wyobraźni i wiedzy. Pytamy np., czego rycerz krzyżacki robić nie może, by razem dojść do wniosku, że nie może się z kobietami zadawać. Chodzi nam o przeżywanie historii w sposób lekki, humorystyczny. Ale to nie znaczy, że opowiadamy bajki. Nie zmyślamy, tylko czerpiemy z historii, tradycji i legend Torunia – tłumaczy Magdalena Sciepuro-Morkowska, jedna z animatorek, czyli Strażniczek, a zarazem menedżer muzeum.