Tytaniczną pracę – jak zaznaczają samorządowcy – wykonali strażacy, oczyszczając zatarasowane drogi, usuwając złamane drzewa i zerwane dachy domów. Niemal wszędzie przywrócono prąd i – dzięki specjalnym plandekom – zabezpieczono budynki. Jednak to dopiero początek wielkiego sprzątania w gminach dotkniętych żywiołem.
– Wszystko trwało dosłownie 30 minut. Kształt tej wichury był taki jak Spodek w Katowicach, tyle że objęła pas terenu tysiąckrotnie większy – opowiada Leszek Stroiński, wójt gminy Sośno, jednej z najbardziej dotkniętych żywiołem.
Deszcz padał poziomo
W regionie najbardziej ucierpiało pięć powiatów – bydgoski, tucholski, żniński, sępoleński oraz nakielski, w których w różnym stopniu zniszczonych zostało w sumie około 3 tys. domów. Największe zniszczenia są w dziesięciu gminach – oprócz Sośna jest to Koronowo, Sicienko, Nakło nad Notecią, a także Szubin, Tuchola, Gostycyn, Kęsowo, Lubiewo i Żnin.
W powiecie sępoleńskim najbardziej ucierpiało Sośno. – Nawałnica poszła przez teren naszej gminy, każde z sołectw ucierpiało równo, tyle że w jednych jest więcej zniszczonych domów, w innych zabudowań gospodarczych – mówi Leszek Stroiński, dodając, że tak potężnej nawałnicy jeszcze nie widział. – Woda praktycznie lała się poziomo, a w kulminacyjnych momentach wiatr wiał 140 kilometrów na godzinę. Dachy rozbierało jak piórko – mówi.
W tej gminie, jak i w innych, kończy się szacowanie strat – na tej podstawie składane są wnioski do wojewody o zabezpieczenie środków dla poszkodowanych.