Wszyscy grają w hokeja na trawie

W Rogowie i Gąsawie mieszka w sumie 4 tys. ludzi. Zespoły z tych malutkich, sąsiadujących ze sobą miejscowości, od lat dzielnie mierzą się w lidze hokeja na trawie z drużynami z Gniezna i Siemianowic Śląskich, Poznania i Torunia. I wcale im nie ustępują.

Publikacja: 27.09.2017 22:30

O piłce nożnej można powiedzieć, że jest narodowym sportem Polaków. W Rogowie i Gąsawie, dwóch miejscowościach, oddalonych od siebie o 10 km i położonych w powiecie żnińskim, taką wyjątkową dyscypliną jest hokej na trawie. W obydwu to również sport rodzinny – każdy zna kogoś, kto grał w hokeja na trawie i w każdym domu mieszka były lub czynny zawodnik.

Olimpijczyk uczy hokeja

Jest rok 1947. W jednym z pomieszczeń we wsi Rogowo spotyka się kilkunastu pasjonatów sportu. W zebraniu przeważają starsi, choć można dostrzec też grupę młodzieży. Nieważny jest wiek, ważne są chęci. A te są spore. 25-letni Klemens Maciaszczyk razem z kilkoma kolegami opuści spotkanie jako działacz i jeden z założycieli „organizacji sportowej pod nazwą Wiejski Klub Sportowy w Rogowie", jak ponad pół wieku później, w okolicznościowej publikacji na „60 lat Ludowego Klubu Sportowego", określi to Zbigniew Kuras.

Trzy lata po tym pamiętnym spotkaniu dzięki Maciaszczykowi w Rogowie powstanie sekcja hokeja na trawie. O małej miejscowości spod Żnina usłyszą później kibice tego sportu nie tylko w Polsce, ale też daleko poza jej granicami, np. wtedy, gdy pięciu wychowanków klubu wystąpi na igrzyskach olimpijskich. Do nauki i popularyzacji dyscypliny w samym Rogowie przyczyni się także młodszy brat Klemensa – Narcyz. W wieku, w którym Klemens zostawał działaczem – on, jako reprezentant Polski, miał za sobą grę na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach w 1952 roku, przed sobą kolejne – za osiem lat w Rzymie, pomiędzy nimi regularne występy w reprezentacji oraz pomaganie bratu w nauce innych i rozwijaniu dyscypliny w Rogowie.

Efekty przyszły szybko. – Już w drugiej połowie lat 70. wychowankowie klubu stanowili 30 proc. składu reprezentacji Polski. Przełożyło się to na wyniki Rogowa w lidze, bo rozpoczął się najlepszy okres w historii klubu. W latach 80. trzy razy byliśmy w pierwszej trójce, dwukrotnie zdobyliśmy wicemistrzostwo, raz Puchar Polski – opowiada „Rzeczpospolitej" Jerzy Jóskowiak, z hokejem na trawie związany od 11. roku życia. Zawodnik, reprezentant Polski, później trener poznańskich drużyn i kadry narodowej, po powrocie do Rogowa szkoleniowiec tego zespołu, a od czerwca – prezes. Dzięki hokejowi dużo zobaczył, jeszcze więcej przeżył. – Dla młodzieży z tak małej miejscowości, jak nasza, hokej na trawie może być przepustką do lepszego życia. I wcale nie przesadzam – twierdzi. – Jeśli ktoś chce studiować, musi stąd wyjechać. Wybór często pada na Poznań, gdzie są kluby hokejowe, a łącząc grę ze studiami, można dostać stypendium. To samo dzieje się podczas wyjazdów za granicę, oczywiście, jeśli ktoś wybierze region Niemiec lub Holandii – tam, grając przyzwoicie w hokeja, można liczyć na dobre warunki finansowe i pracę, która umożliwia treningi i rozgrywanie meczów na wysokim poziomie – opowiada Jóskowiak.

Maturzysta najlepszym strzelcem

Gdy Rogowo było czołowym zespołem w rozgrywkach, a największe sukcesy miały dopiero nadejść, do Gąsawy po latach pracy w rogowskiej szkole wrócił Jan Gołębiewski. – Był nauczycielem wychowania fizycznego. Gdy tam pracował, obserwował, jak rodzi się hokej. Chciał tę dyscyplinę przenieść na nasz grunt i szybko mu się to udało. Skrzyknął miejscowych chłopaków, chętnych nie brakowało. I choć na początku nie mieli dużych umiejętności, bo dopiero uczyli się tego sportu, mieli wielki zapał i chęci, które z czasem zmieniły się w miłość do hokeja – wspomina Marek Maciejewski, w klubie z Gąsawy od prawie 50 lat, były prezes.

Karol Janicki, obecny prezes, jest zadowolony z poprzedniego sezonu. W meczu kończącym rozgrywki Gąsawa pokonała 7:2 Pomorzanina Toruń, zajmując trzecie miejsce, a po raz piąty w historii miejsce na podium. – W tych rozgrywkach trudno będzie to powtórzyć. Trzech graczy, stanowiących o sile drużyny, odeszło do innych klubów. Celem jest miejsce w górnej części tabeli, czyli grupie mistrzowskiej, i oczywiście, co jest naszym głównym założeniem realizowanym cały czas, szkolenie młodzieży na takim poziomie, jak wygląda to dzisiaj – ocenia Stanisław Wendland, wiceprezes Gąsawy. – Pod względem sportowym w ciągu kilku najbliższych lat jesteśmy w stanie walczyć nawet o mistrzostwo. Gdybyśmy to osiągnęli, bez wątpienia byłby to największy sukces w historii klubu. Jednak zaraz po mistrzowskim sezonie pojawiłby się problem z grą w europejskich pucharach. Te rozrywki są wprawdzie prestiżowe, ale też dużo kosztują – analizuje możliwości prezes Janicki.

Za granicę wyjeżdżają z kolei najzdolniejsi. – W ostatnich latach do klubów z najlepszych europejskich lig: Belgii, Holandii, Austrii czy Szkocji, z Gąsawy przeniosło się kilku zawodników. W tamtych krajach hokej na trawie jest popularniejszy, kluby bogatsze i często ściśle współpracują z firmami zatrudniającymi zawodników na dobrych warunkach – mówi „Rz" Sławomir Mazany, przez 15 sezonów trener seniorów Gąsawy, od zeszłego opiekun grup młodzieżowych. W Gąsawie szkolenie działa wzorowo. Dzięki porozumieniu z miejscowym urzędem gminy klub współpracuje ze szkołami. W podstawowej są trzy klasy sportowe, w gimnazjum wciąż dwie, w których zajęcia odbywają się pod kątem hokeja na trawie. Juniorskie zespoły z Gąsawy co roku dokładają medale do klubowej gabloty. W niedługim czasie będzie komu zastąpić tych, którzy ostatnio opuścili zespół. – W lipcu, gdy wakacje i przerwa też w hokeju, dzieciaki z Gąsawy, w pozytywnym sensie, nie dawały nam spokoju. Dzwoniły do nas, trenerów, wysyłały SMS, dopytywały na Facebooku, kiedy zostaną wznowione treningi – opowiada Mazany i dodaje: – Do kadry seniorów najlepsi wchodzą jako 16-latkowie. Po pięciu latach można o nich powiedzieć, że są doświadczonymi zawodnikami. Stanowią wtedy o sile drużyny. To, co na papierze, widać na boisku. W zeszłym sezonie najlepszym strzelcem Gąsawy z 16 golami był 19-latek Krystian Sudoł, o którego już dopytuje kilka klubów z ligi. Podobnie było w Rogowie – 16 bramek zdobył Przemysław Bernard, uczeń maturalnej klasy.

Podziw dla poświęcenia

Zainteresowanie sportem widać na trybunach. Bo nawet po połączeniu liczby mieszkańców Rogowa i Gąsawy i porównaniu na przykład z Poznaniem wynik wygląda blado, ale frekwencja kibiców na meczach – wręcz odwrotnie. Trybuny nowoczesnego obiektu w Gąsawie są wypełnione przez fanów najliczniej w lidze. Takiej infrastruktury nie ma w Rogowie. Treningi i mecze rozgrywa więc u sąsiada. – Do Gąsawy jest co prawda tylko 10 km, ale żeby odbyć w tygodniu jeden trening, trzeba liczyć na to aż trzy godziny. Na ten czas składają się zbiórka, dojazd, zajęcia, później uporządkowanie boiska i szatni oraz powrót. Zawodnicy na co dzień się uczą, głównie w szkołach w Żninie i Gnieźnie. To odpowiednio 20 i 25 km od Rogowa. Biorąc pod uwagę ich plan lekcji, rozkład jazdy autobusów i drogę, jaką codziennie pokonują, przyjeżdżając ze szkoły, w Rogowie są o godz. 16. W domu jedzą szybki obiad, pakują sprzęt do torby i jadą na trening. I tak trzy razy w tygodniu. Podobnie jest ze starszymi zawodnikami, którzy pracują poza Rogowem i Gąsawą. Wszyscy muszą wykazać się dobrą organizacją, samozaparciem, chęciami i poświęceniem. Ja ich za to podziwiam – kończy Jóskowiak, uśmiechając się z zadowoleniem. – Ale efekty tych poświęceń i pracy są.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break