Koszalin, Łódź, Gdańsk, Tczew, Kielce, Jasło – to tylko niektóre miasta małe, duże i średnie, w których wydziały komunikacji pod koniec roku 2019 r. przeżywały oblężenie petentów. W większości urzędów w tamtych dniach już o 7 rano nie było już numerków (pierwsi petenci pojawiali się nawet o 3 w nocy), a o 14 nadal trudno się było przedrzeć przez urzędowy korytarz. Petenci tracili nerwy.
Kolejka nie po karpia
– Kiedy wchodzą w życie przepisy dotyczące milionów obywateli, powinno się zadbać o szeroką akcję informacyjną. A tak, zamiast szykować obiad czy przygotowywać auto do podróży, stoimy w kolejce bez większych szans na załatwienie sprawy – denerwował się Łukasz Zagórski, mieszkaniec Podkarpacia, który na wiele godzin utknął w wydziale komunikacji w Rzeszowie. Jego opinia nie jest odosobniona.
CZYTAJ TAKŻE: Miasta łatają budżety kosztem kierowców
Wyjaśnienie z Ministerstwa Infrastruktury wprawdzie przyszło, ale zaistniała sytuacja pokazuje, że zbyt późno (po świętach, w ostatnich dniach grudnia). – Nie było szansy, by odpowiednio poinformować mieszkańców – tłumaczy Marcin Piwnik, starosta sandomierski.
„Departament Transportu Drogowego Ministerstwa Infrastruktury poinformował wydziały komunikacji, że kary za niedopełnienie obowiązku rejestracji pojazdu nie będą miały zastosowania do czynności sprzed wejścia w życie nowych przepisów, czyli do pojazdów sprowadzonych przed 1 stycznia 2020 r.” – ogłoszenie takiej treści zawisło (ale po fakcie) w większości wydziałów komunikacji w całym kraju.