Aleksandra Dulkiewicz: Samorządy są po prostu łupione

Nie wiemy, jak będą wyglądały finanse samorządu od 1 stycznia. Nie możemy się o tym dowiedzieć w grudniu, bo zgodnie z przepisami budżet gmin musi być złożony do 15 listopada w radach gmin – mówi prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.

Publikacja: 08.10.2021 11:25

Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska.

Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska.

Foto: Mat. pras. UM Gdańska

Co pani zdaniem będzie głównym tematem debaty samorządowej za rok?

Nie mam szklanej kuli. Rozmawiamy w październiku, za trzy miesiące rozpoczyna się nowy rok budżetowy, a my nadal nie wiemy, jak będą wyglądały finanse samorządu od 1 stycznia. I nie możemy się tego dowiedzieć w grudniu, bo zgodnie z obowiązującymi przepisami budżet gmin musi być złożony w Radach Gmin do 15 listopada. Bardzo bym chciała, żebyśmy za rok o tej samej porze mieli przynajmniej większą stabilność prawa, bo jej brak utrudnia pracę każdemu z nas. Utrudnia to też zarządzanie miastem tak, żeby mieszkańcy wiedzieli, co ich czeka. Takie mam marzenie na za rok, ale śmiem wątpić, czy będzie spełnione. Bo dyskusja wokół Polskiego Ładu toczy się w Sejmie, a my dowiadujemy się codziennie, a to z Twittera, a to z plotek, że następuje kolejna zmiana.

Kilka dni temu przedsiębiorcy z Lewiatana opublikowali apel, żeby absolutnie nie przyjmować Polskiego Ładu. Nawet prawnicy sejmowi nie są w stanie przygotować opinii do tego dokumentu. To pokazuje, w jakim chaosie żyjemy. A to się przekłada na codzienne funkcjonowanie.

Nie wiemy, co będzie w najbliższym roku budżetowym, a tym bardziej co będzie w kolejnych. Wiemy natomiast, że rosną ceny energii, że rośnie pensja minimalna, że szaleje inflacja. Miasto jest też rodzajem wielkiego przedsiębiorstwa, które zamawia różne rzeczy, płaci za prąd, za oświetlenie ulic, i w tym naszym przedsiębiorstwie pewnych rzeczy nie możemy przewidzieć.

Premier Morawiecki zapowiedział dotacje, wyrównywanie strat spowodowanych Polskim Ładem. Czy panią to przekonuje?

Powtórzę, rozmawiamy na początku października, a do 15 listopada trzeba złożyć budżet. Do tej pory poza deklaracją pana premiera z konferencji prasowej nie wiemy nic – i nie chcę tu być złośliwa, ale różnie z tymi deklaracjami bywa. Jedyny dokument, jaki mamy, to ocena skutków regulacji, towarzysząca zmianie ustawy, potocznie nazywanej Polskim Ładem. Coroczny skutek dla samorządów to jest minus 14 mld zł. Słyszymy o różnych sposobach zasypania tej dziury, ale nie wiemy, jakie one będą.

Mogę tylko opierać się na tym, co znajduje się na stronie internetowej Ministerstwa Finansów i tymi informacjami dzielimy się z samorządowcami. I cytuję z tej strony: „JST (jednostka samorządu terytorialnego) Gdańsk otrzymała w latach 2005-2015 wsparcie z budżetu państwa na poziomie 3 mld 783 mln zł”. I później czytamy: „W latach 2016 – 2021 kwota wsparcia wyniesie 5 mld 991 mln, co oznacza wzrost o 58,36 proc.”. I we mnie się krew gotuje. Bo budżet państwa tworzą podatnicy, każdy kto pracuje, każdy kto płaci podatek. I mieszkańcy Gdańska tak samo ten podatek płacą. To budżet państwa jest wspierany przez podatników ich podatkami. I nie można nazywać wsparciem tego, co jest uregulowane prawem. Podatki mieszkańców Gdańska wpływają do budżetu państwa i część oddawana jest później na zadania realizowane przez miasto. To jest postawienie sprawy w fałszywy sposób, bo to podatnicy wspierają budżet państwa. I. chciałabym o tym bardzo jasno powiedzieć.

A te zapowiadane przez premiera 8 mld złotych subwencji dla samorządów? Ma pani jakiś sygnał ze strony rządu w tej kwestii?

Nie, nie mamy żadnych oficjalnych sygnałów. W ubiegłym tygodniu było spotkanie skarbników Unii Metropolii Polskich, zapowiadano też spotkanie z wiceministrem finansów Sebastianem Skuzą, który za te sprawy odpowiada, ale do tego spotkania nie doszło. Prawda jest taka, że każdy z nas musi działać na podstawie choćby projektu ustawy, dokumentu czy rozporządzenia, czegoś, co jest napisane i policzone. Dzisiaj tego nie ma, zegar tyka, a nikt nas, samorządowców nie zwolni z terminu ustawowego, jakim jest wspomniany 15 listopada, jeśli chodzi o złożenie budżetu do rad gmin, a w moim przypadku do Rady Miasta Gdańska.

Niestety, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to robione specjalnie po to, żeby pokazać później, że pan premier pięć razy na konferencji prasowej mówił, że przekaże 8 mld zł. Tak jakby to były jego pieniądze, a nie są to jego pieniądze, tylko z pańskich czy moich podatków, z których budżet państwa w różny sposób realizuje zadania dla ogółu społeczeństwa. Czuję, że to wszystko jest postawione na głowie. Użyję mocnych słów: samorządy są po prostu łupione.

Nieustająco dopłacamy do oświaty – dzisiaj jest to już prawie 50 proc., w latach 2016 -2021 tylko do zadań oświatowych podatnicy gdańscy dopłacili ponad 2 mld 600 mln zł. A są jeszcze zadania zlecone, czyli zadania rządu, które są realizowane przez gminy, jak na przykład ewidencja ludności, geodezja czy urząd stanu cywilnego - przez ostatnie 5 lat dopłaciliśmy prawie 100 mln zł. I to nazywam łupieniem samorządów.

Czy ma pani wrażenie, że mieszkańcy Gdańska lepiej odczytują sprawy samorządu, przez to, że są one obecnie w centrum debaty o Polskim Ładzie?

Kiedy oglądamy kampanię promocyjną towarzyszącą Polskiemu Ładowi, to wychodzi na to, że pieniądze spadają z nieba, bo wszystko, co jest pokazywane na spotach, billboardach, dowodzi, że będzie się żyło lepiej. I ja bym bardzo chciała, żeby w Polsce każdemu Kowalskiemu i każdemu Nowakowi żyło się lepiej, tylko, że to wszystko kosztuje. Pieniądze nie przyrastają nie wiadomo skąd, trzeba będzie komuś zabrać, żeby komuś dać. Czy mieszkańcy bardziej rozumieją zadania samorządu? Nie wiem, choć mam nadzieję, że tak.

Co jeszcze samorządowcy powinni robić, żeby uczestniczyć w debacie o Polskim Ładzie? Co będzie, gdy projekt wejdzie w życie?

Do tej pory wykorzystaliśmy i nadal wykorzystujemy wszystkie dostępne prawem narzędzia: komisję wspólną, opiniowanie projektu, składanie uwag. Tylko nikt tego nie słucha. Mamy problem dotyczący dialogu. W tej sytuacji rodzi się kultura protestu, widzimy białe miasteczko, widzimy czerwone miasteczko. My, samorządowcy, nie zbudujemy swojego miasteczka, ale w najbliższym czasie także planujemy protest w Warszawie, aby przeciwstawić się tym zmianom, skandalicznie niekorzystnym dla mieszkańców naszych lokalnych wspólnot.

Posłuchaj podcastu:

„Mówią Prezydenci” to cykl podcastów „Rzeczpospolitej”. Do rozmów zaprosiliśmy prezydentki i prezydentów największych polskich miast, członków Unii Metropolii Polskich. Do słuchania na podcasty.rp.pl oraz w serwisach streamingowych na kanale „Rzeczpospolita: Audycje”.

mat.pras.

Co pani zdaniem będzie głównym tematem debaty samorządowej za rok?

Nie mam szklanej kuli. Rozmawiamy w październiku, za trzy miesiące rozpoczyna się nowy rok budżetowy, a my nadal nie wiemy, jak będą wyglądały finanse samorządu od 1 stycznia. I nie możemy się tego dowiedzieć w grudniu, bo zgodnie z obowiązującymi przepisami budżet gmin musi być złożony w Radach Gmin do 15 listopada. Bardzo bym chciała, żebyśmy za rok o tej samej porze mieli przynajmniej większą stabilność prawa, bo jej brak utrudnia pracę każdemu z nas. Utrudnia to też zarządzanie miastem tak, żeby mieszkańcy wiedzieli, co ich czeka. Takie mam marzenie na za rok, ale śmiem wątpić, czy będzie spełnione. Bo dyskusja wokół Polskiego Ładu toczy się w Sejmie, a my dowiadujemy się codziennie, a to z Twittera, a to z plotek, że następuje kolejna zmiana.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Mówią Prezydenci
Prezydent Szczecina: Brak inwestycji w samorządach negatywnie odbije się na gospodarce
Mówią Prezydenci
Rafał Trzaskowski: Wkrótce będziemy solidarnie demonstrować
Mówią Prezydenci
Czyste powietrze najważniejsze dla całego regionu
Mówią Prezydenci
Prezydent Lublina: Rząd nie gra z nami do jednej bramki
Mówią Prezydenci
Wiceprezydent Bydgoszczy: Szkoła ma być zastraszona