– Naszą misją jest wspieranie samorządów w zdobyciu niezbędnego finansowania na realizację ważnych inwestycji na akceptowalnych dla nich warunkach. W sytuacji braku niezbędnego wkładu własnego na pokrycie kosztów inwestycji, jesteśmy gotowi niezwłocznie podjąć z samorządem rozmowy w celu wypracowania rozwiązań, które pozwolą na uzupełnienie wkładu własnego i przez to otrzymanie dotacji w ramach Polskiego Ładu, a ostatecznie terminową realizację planowanych projektów inwestycyjnych – powiedział Marcin Borek, dyrektor Departamentu Inwestycji Samorządowych w Polskim Funduszu Rozwoju, cytowany przez „Portal Samorządowy”.
Ta wypowiedź nawiązuje do obecnych problemów, z jakimi borykają się samorządy przy realizacji inwestycji, które uzyskały dotacje z rządowego Funduszu Polski Ład Program Inwestycji Strategicznych (w skrócie PIS). Wysoka inflacja dotyka też bowiem usług i towarów inwestycyjnych, co podnosi koszty zaplanowanych wcześniej przedsięwzięć. By je zrealizować, samorządy musiałby dołożyć z własnej kieszenie znacznie więcej niż zapisane w budżetach 5-20 proc. wartości projektu (dotacje z PIS sięgają od 80 do 95 proc., resztę musi zapewnić samorząd jako wkład własny).
Czytaj więcej
Na maksymalną dotację w wysokości 65 mln zł z Programu Inwestycji Strategicznych „załapały się” niemal wszystkie miasta-stolice regionów i urzędy marszałkowskie – wynika z naszej analizy.
- Skala problemu jest bardzo duża – ocenia Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Z ponad 4 tys. wniosków złożonych w I edycji PIS, tylko około połowa projektów jest uruchamiana, a czasu zostało już niewiele – podkreśla. I dodaje, że przyczyną jest nie tylko wzrost kosztów inwestycji, ale też sama konstrukcja PIS. Po wygraniu w konkursie samorządy dostają promesy dotacji (wypłacane po zakończeniu inwestycji), a koszty prac w czasie ich trwania powinien pokryć wykonawca (zaś na rozpoczęcie postępowań przetargowych mają 9 miesięcy od uzyskania promesy, w przypadku I edycji PIS ten termin upływa w sierpniu tego roku).
- Jednak wykonawcy nie chcą brać na siebie obowiązku kredytowania inwestycji i oczekują większego finansowego zaangażowania ze strony samorządu. Jeśli zaś sami finansują projekt, to podnosi to oczywiście koszty ogółem – wyjaśnia Wójcik.