Tego, jak zmienił się lokalny PKB w 2020 r., dowiemy się dopiero za kilkanaście miesięcy. Jednak już dziś, na podstawie cząstkowych danych o sektorze przedsiębiorstw, można powiedzieć, że kryzys pandemiczny uderzy we wszystkie regionalne gospodarki. Siła tego uderzenia będzie różna, ale podział pod względem skali zniszczeń nie przebiega zgodnie ze schematem biedni–bogaci czy regiony przemysłowe kontra te bardziej rolnicze. Tym razem przede wszystkim liczy się lokalna specyfika.
Najmniejsze szkody
Dobrym przykładem może być grupa województw, które wydają się najmniej dotknięte kryzysem. Pod uwagę w naszej analizie braliśmy takie wskaźniki, jak dynamika zatrudnienia i wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw (to firmy zatrudniające co najmniej dziesięć osób), wzrost stopy bezrobocia, wyniki produkcji przemysłowej, budowlanej oraz sprzedaży detalicznej od stycznia do listopada 2020 r. w porównaniu z sytuacją rok wcześniej.
CZYTAJ TAKŻE: Zabetonowany podział na Polskę A i B. Bogaci wciąż uciekają
W takim ujęciu najmniejsze szkody pandemia wyrządziła na Mazowszu i w Wielkopolsce, które należą do najbardziej rozwiniętych regionów w kraju, ale też w woj. łódzkim, lubelskim i podlaskim. Te dwa ostatnie należą do biedniejszych regionów.
Marszałek Podlasia Artur Kosicki mówi nam, że o ile 2020 r. na pewno okazał się bardzo trudny np. dla branży hotelarsko-gastronomicznej, o tyle całkiem nieźle poradziła sobie branża budowlana. Dane pokazują też, że przemysł, z bardzo silnym w regionie sektorem spożywczym, mimo wszystko cały rok mógł zakończyć na plusie.