Skutki pandemii odczuwają nie tylko aglomeracje, ale także mniejsze miasta oraz gminy wiejskie. Tną wydatki. Wstrzymują inwestycje i czekają na lepsze czasy. Ale są i tacy, którzy nie narzekają. Należy do nich m.in. podwarszawski Izabelin.
Na wsi: brakuje lekarzy
Rodzaj problemów zależy od położenia miejscowości. – Inaczej jest w gminach pod dużymi miastami, gdzie działa wiele firm, a inaczej w gminach typowo wiejskich położonych daleko od miast – tłumaczy Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
To, co wyróżnia gminy wiejskie, to ogromny problem z dostępem do służby zdrowia.
– Z wielu miejscowości trudno jest dojechać do ośrodka zdrowia. Nie kursuje praktycznie żadna komunikacja publiczna. Pozostaje samochód, a ten nie wszyscy mają. Starsze osoby są zdane na życzliwość sąsiedzką. Trudno więc mówić o jakiejkolwiek diagnostyce w kierunku Covid-19. Nie słyszałem o żadnym wymazobusie, który jeździłby po wsiach – tłumaczy Krzysztof Iwaniuk.
Prawie wszystkie samorządy narzekają na brak środków. – Już w tej chwili 1/3 gmin wiejskich ma duże problemy z domknięciem budżetów. I myślę, że tak będzie przez najbliższe kilka lat. Nigdy nie miały za dużo pieniędzy, a teraz musiały wydać sporo na środki dezynfekcyjne dla urzędów, szkół, przedszkoli. Najgorsze jednak przed nami. Nie ma jeszcze masowych zwolnień w firmach. Ale to kwestia czasu, jak się zaczną. A wtedy zmaleją wpływy z podatków – uważa Krzysztof Iwaniuk.