Na początku pandemii na lokalnych włodarzy padł blady strach. Bo dochody za kwiecień de facto się załamały – z PIT spadły o 40 proc. w porównaniu z kwietniem 2019 r., a z CIT – nawet o 70 proc. Gdyby tak miało być w całym 2020 r., lokalne budżety tylko z tych dwóch źródeł straciłyby łącznie 30 mld zł.
– Dziś widzimy, że na szczęście takie najczarniejsze scenariusze się nie zrealizowały – ocenia Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. Z analiz ZMP, a także ostatnich danych Ministerstwa Finansów, dotyczących pierwszego półrocza, wynika, że dochody z CIT spadły, ale o 1,4 proc. (w porównaniu z I półroczem 2019 r.), a z PIT – „tylko” o 6,8 proc. Łączne zaś wpływy do lokalnych budżetów (czyli dochody własne plus wszystkie subwencje, dotacje, itp.) wzrosły o 9,6 proc., a nadwyżka sięgnęła 11,9 mld zł.
Milionowe straty
– Ale nie oznacza to, że wszystko jest w porządku, samorządy i tak muszą liczyć się z dużymi stratami w efekcie pandemii – zaznacza Andrzej Porawski.
– Nie ma wątpliwości co do tego, że pandemia miała i wciąż ma wpływ na budżety samorządów – podkreśla też Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku i prezes Unii Metropolii Polskich. – Białystok nie jest wyjątkiem. Zmagamy się z niższymi dochodami, w związku z tym staramy się oszczędzać wszędzie tam, gdzie to możliwe – zaznacza.
CZYTAJ TAKŻE: Unia Metropolii Polskich i Związek Miast Polskich: rząd zapomina o wsparciu finansowym samorządu