Aktualizacja: 23.11.2024 23:13 Publikacja: 14.02.2020 18:51
Ostanie zmiany w prawie pogłębiły chaos w komunalnej gospodarce odpadami
Foto: Shutterstock
Samorządy nie są zadowolone ze zmian w gospodarowaniu odpadami. Chcą kolejnych. W ubiegłym tygodniu swoje postulaty przedstawili na seminaryjnym posiedzeniu senackiej Komisji Ochrony Środowiska. Słuchali ich m.in. przedstawiciele Ministerstwa Klimatu.
– Produkty powinny być projektowane w ten sposób, by nadawały się do ponownego wykorzystania, niestety tak nie jest. Apelujemy więc do ministra klimatu o jak najszybsze przygotowanie przepisów o rozszerzonej odpowiedzialności producentów – mówił Andrzej Kulig z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego.
Najpóźniej na początku listopada samorządy otrzymają 10 mld zł. Obietnica ich przekazania to jeden z elementów lipcowych negocjacji w sprawie projektu ustawy o dochodach samorządów lokalnych pomiędzy resortem finansów a organizacjami samorządowymi.
Przepisy usuwające skutki powodzi nie mogą budzić wątpliwości interpretacyjnych, bo będą nieskuteczne.
To, co lokalne władze mogłyby wyłożyć na odtworzenie infrastruktury zniszczonej przez powódź, to tylko kropla w morzu potrzeb. Szybkie wsparcie dla nich jest koniecznością.
W najbliższym czasie to parlamentarzyści będą decydowali o przyszłych dochodach samorządowych, jednak dyskusja nad systemem wspomagającym rozwój lokalny jest dopiero przed rządem i organizacjami samorządowymi.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
Wyższe o niemal 25 mld zł w przyszłym roku dochody samorządów i ponad 340 mld zł w ciągu najbliższej dekady przewiduje ustawa reformująca finanse samorządów. We wtorek przyjął ją rząd.
Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej i „Sprawiedliwa Rosja – Za Prawdę” niemal w całości nie zagłosowały za nowym budżetem, który zakłada 25-procentowy wzrost wydatków na wojnę Putina do poziomu rekordowego od czasów ZSRR. A wszystko to kosztem cięć wsparcia najuboższych Rosjan.
By osiągnąć 240 mld zł deficytu w tym roku, rząd będzie zapewne musiał sięgnąć po budżetowe sztuczki, wzorem poprzedników. Ale dzięki temu zmniejszyć się mają nieco napięcia w budżecie w 2025 r., czyli w roku wyborczym.
W piątek posłowie zagłosowali za nowelizacją budżetu na 2024 rok, która zakłada wzrost deficytu o ponad 56 mld zł.
W sprzyjających okolicznościach rząd mógłby zapożyczać się w 2025 r. w miarę bezpiecznie. Ale koszty obsługi długu będą szybko rosły. Istnieje ryzyko, że wymkną się spod kontroli.
W tym roku korporacje wpłacają do budżetu państwa wyraźnie mniej niż w 2023 r. Choć opozycja dopatruje się przyczyn politycznych, powód jest prosty – zyski firm pompowane wcześniej przez inflację znacząco spadły. I niestety, nieszybko się odbudują.
Wzrost kosztu obsługi długu w latach 2026-2028 pozostaje głównym zagrożeniem dla stabilności makroekonomicznej kraju. W najbliższych latach jest nieunikniony powolny spadek tempa wzrostu PKB do 1,5 proc. rocznie - z racji wysokiego już poziomu wydajności pracy i niskich inwestycji.
Dziura w kasie państwa jeszcze w tym roku ma poszybować do 240 mld zł. W krótkim okresie może to być strategiczny ruch odciążający przyszłoroczny budżet. Ale można też zapytać, czy rząd Donalda Tuska w ogóle myśli o zacieśnieniu fiskalnym?
Rząd zwiększył deficyt aż do rekordowych 240 mld zł. Ekonomiści przypuszczają, że za nowelizacją ustawy budżetowej kryje się chęć dokonania wydatków w 2024 r. i odciążenia budżetu na 2025 r.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas