Pandemia koronawirusa i związane z nią lockdowny zastopowały mnóstwo branż i firm. O ile jeszcze pierwsze zamrożenie gospodarki z wiosny zeszłego roku biznes przyjął ze zrozumieniem, o tyle jesienią, a potem także zimą 2021 r. było gorzej.
Zaczęły się protesty przeciwko przedłużającym się obostrzeniom, a nawet łamanie zakazów prowadzenia działalności. Protestowały też samorządy, dla których lockdowny również oznaczały poważne straty finansowe. Praca zdalna, zamknięte szkoły i przedszkola czy limity przewozu osób w komunikacji miejskiej przełożyły się wprost na spadek ich dochodów, choćby ze sprzedaży biletów czy opłat za parkowanie.
CZYTAJ TAKŻE: Zaskakujący rekord samorządów. Ale jego cena będzie wysoka
Władze lokalne zaczęły wprowadzać różne ulgi dla firm działających na ich terenach, żeby ułatwić im przeżycie, przez co dostały mniej pieniędzy z podatków i opłat. Spadły też wpływy z udziału samorządów w podatku dochodowym.
Teraz jednak trzecia fala pandemii wyraźnie wygasa. Maleje liczba nowych zachorowań, przybywa zaszczepionych. To wszystko sprawia, że rząd łagodzi obostrzenia. Życie powoli wraca do normalności. Nastał czas liczenia strat. W dużych miastach idą one w dziesiątki i setki milionów, pisaliśmy o tym przed tygodniem. A jak to wygląda w mniejszych gminach?