Nauczyciele z Limanowej od września nie otrzymują dodatków motywacyjnych. W Zawidzu pedagodzy nie otrzymali w tym miesiącu pensji. Lokalni włodarze mówią wprost: nie mamy już pieniędzy.
Za ciężką sytuację samorządy obwiniają zaniżoną subwencję oświatową, wyższe opłaty za prąd i gospodarowanie odpadami, niższe wpływy z PIT. – Sytuacja samorządów za chwilę będzie tragiczna – mówił podczas niedawnego briefingu prasowego zorganizowanego przed kancelarią premiera Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
CZYTAJ TAKŻE: Tadeusz Truskolaski: Premier podaje dane, które mu pasują
Najgorzej jest w gminach wiejskich. – We wschodniej części kraju na terenach rolniczych nie udało się wypracować nadwyżek, które teraz są potrzebne, by pokryć np. rosnące koszty wynagrodzeń w szkołach – mówił Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol. – Ponad 1000 gmin w Polsce nie jest w stanie pokryć bieżących wydatków – dodał.
Dlatego samorządy dwoją się i troją, by dopiąć przyszłoroczne budżety. – Będziemy ciąć wydatki bieżące. Nie zrealizujemy inwestycji za 140 mln zł, bo tyle zabrał nam rząd swoimi „reformami” i rozdawnictwem. Moglibyśmy za to kupić 14 nowych tramwajów – mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi.