Rząd dociska samorządy do budżetowej ściany

Jesienią dla lokalnych włodarzy zaczną się naprawdę ciężkie czasy. Trzeba będzie dopłacać do podwyżek nauczycieli, a dochody z PIT zaczną spadać. Czy skończy się to niebezpiecznym wzrostem długu?

Publikacja: 21.08.2019 18:49

Rząd dociska samorządy do budżetowej ściany

Foto: fot. AdobeStock

Od września nauczyciele mają dostać podwyżki wynegocjowane podczas wiosennego strajku. Ale to spory finansowy ból dla samorządowców. Bo łączny koszt wyższych wynagrodzeń i nowych obowiązków w oświacie to ok. 2,1 mld zł, tymczasem rząd zobowiązał się przekazać na ten cel w postaci zwiększonej subwencji oświatowej tylko 1 mld zł.

Milionowe koszty

– We Wrocławiu kwota niezbędna na dodatkową podwyżkę wynagrodzeń dla nauczycieli od 1 września do 31 grudnia tego roku, to blisko 17 mln zł – informuje Tomasz Myszko-Wolski z wrocławskiego magistratu. – Na pokrycie tych kosztów otrzymać mamy 11,9 mln zł, a zatem z budżetu miasta będzie trzeba dołożyć ok. 5 mln zł – wylicza.

""

AdobeStock

regiony.rp.pl

Związek Miast Polskich wyliczył, że łączna finansowa luka w oświacie (liczona jako różnica między wydatkami a subwencją oświatową) przekroczyła 27 mld zł

– Styczniowe podwyżki w systemie edukacji kosztowały Warszawę 70 mln zł, a z resortu edukacji dostaliśmy 30 mln zł. Wrześniowe podwyżki kosztować będą 51 mln zł, na razie nie otrzymaliśmy ani złotówki, ale dostać mamy 36,8 mln zł. To oznacza kolejne 14,2 mln zł mniej, który trzeba wysupłać z własnego budżetu – zaznacza też Konrad Klimczak z Urzędu Miasta Warszawy. Samorządowcy zgodnie zresztą podkreślają, że to nie pierwsza taka sytuacja, gdy rząd przerzuca na ich barki koszty swoich decyzji.

Luka w oświacie rośnie

– Co roku miasto „dokłada” do zadań objętych subwencją oświatową ze środków własnych, ponieważ środki przekazywane przez resort edukacji są niewystarczające – przyznaje Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina ds. oświaty i wychowania. Tylko w ubiegłym roku na wszystkie zadania oświatowe Lublin wydał 736,6 mln zł. Subwencja i dotacje pokryły ok. 61 proc. kosztów, resztę – ok. 285 mln to środki własne miasta. W Krakowie w 2018 r. roku subwencja oświatowa wyniosła 802,3 mln zł i starczyła raptem na wynagrodzenia, a wszystkie wydatki na edukację wyniosły 1,18 mld zł. Z kolei władze Łodzi szacują, że w latach 2016–2019 miasto dopłaciło do edukacji z własnych środków prawie 2 mld zł.

""

regiony.rp.pl

Z raportu przygotowanego przez Związek Miast Polskich wynika, że łączna finansowa luka w oświacie (liczona jako różnica między wydatkami a subwencją oświatową) sięgnęła już ponad 27 mld zł. – Taka luka zawsze istniała, ale szczególnie mocno zwiększyła się w 2017 i 2018 roku, czyli w okresie przeprowadzania reformy w systemie edukacji – analizuje Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. – Obecnie subwencja nie pokrywa w całości nawet kosztów wynagrodzeń, nie mówiąc o kosztach utrzymania szkół czy niezbędnych inwestycjach, których też przybywa ze względu na konieczność dostosowania klas do nowych wymogów – dodaje Porawski.

Ogromne straty

Problemy z niewystarczającą na potrzeby subwencją są jednak tylko początkiem kłopotów, jakie uderzą w samorządy już tej jesieni. Od października wejść w życie mają bowiem przepisy obniżające stawkę PIT z 18 do 17 proc. oraz podnoszące, co najmniej dwukrotnie, koszty uzyskania przychodu. Od sierpnia zaś obowiązuje tzw. zerowy PIT dla młodych. Takie zmiany uszczuplą dochody samorządów o ok. 1,8 mld zł w tym roku, a w 2020 r. łączne straty sięgną już kwoty 6 mld zł.

CZYTAJ TAKŻE: Polska szkoła chaosu

Lokalne budżety nie mają możliwości zrekompensowania tych ubytków innymi źródłami dochodów, dlatego już dziś samorządy przygotowują się do cięcia wydatków. – Nasze straty sięgną ok. 200 mln zł rocznie. W związku z tym miasto zdecydowało się wstrzymać zawieranie umów w zakresie wydatków bieżących i inwestycyjnych skutkujących nowymi zobowiązaniami – informuje Małgorzata Tabaszewska z krakowskiego magistratu. Podobne działania już podjęli prezydenci innych miasta, m.in. Lublina czy Białegostoku. – W pierwszej kolejności ograniczone zostanie dofinansowanie z dochodów własnych zadań zleconych oraz wydatków fakultatywnych, następnie zostanie przeprowadzona analiza dotycząca planowanych zadań inwestycyjnych – podaje wiceprezydent Lublina. Miasto może stracić ok. 75 mln zł.

Dług wzrośnie

Takie cięcia na dłuższą metą mogą się jednak okazać bardzo szkodliwe. – Ucierpi potencjał rozwojowy, co jest złą wiadomością dla mieszkańców – zaznacza Andrzej Porawski z ZMP. Z ankiety przeprowadzonej przez związek wynika, że w miastach ograniczone zostaną m.in. inwestycje drogowe, oświatowe i sportowe. – Z drugiej strony rok 2020 to koniec funduszy unijnych na lata 2014–2020. Samorządom trudno będzie zrezygnować z takiej szansy. I można podejrzewać, że część z nich, by zapewnić sobie tzw. wkład własny, jednak znacząco zwiększy swoje zadłużenie – analizuje Porawski.

CZYTAJ TAKŻE: Samorządy co roku dokładają do edukacji. Ostatnio 10 miliardów

W jeszcze innej sytuacji znajdą się samorządy, które nie są w najlepszej kondycji finansowej. To znaczy takie, które wypracowują niską nadwyżkę operacyjną (to różnica pomiędzy dochodami a wydatkami bieżącymi). Przepisy prawa wymagają, by wydatki bieżące były pokrywane z dochodów bieżących, a ZMP wylicza, że już obecnie ok. 900 jednostek ma na tyle małą nadwyżkę, że znika ona po spłacie rat kredytów. W 2020 r. może być gorzej. Dlatego samorządowcy zgodnie się domagają, by rząd zrekompensował im ubytki w efekcie zmian w PIT. – Miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich postulują o wprowadzenie do katalogu dochodów nowego źródła – udziału w podatku VAT bądź zwiększenia udziału w podatku PIT i przejęcie przez państwo finansowania wynagrodzeń nauczycieli – zaznacza Teresa Blacharska, skarbnik Gdańska. [G]

OPINIA | Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich, prezydent Gliwic

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Rząd doprowadza finanse samorządów do zapaści. Spodziewane koszty w efekcie zmian w PIT są tak duże, że wielu samorządom trudno będzie uchwalić budżet na 2020 r.Nie będą mogły pokazać koniecznej tzw. nadwyżki operacyjnej. I mitem jest, jak głosi rząd, że ostatnio zyskaliśmy na uszczelnieniu. Dochody wzrosły, ale jeszcze mocniej wzrosły koszty naszych zadań.

Od września nauczyciele mają dostać podwyżki wynegocjowane podczas wiosennego strajku. Ale to spory finansowy ból dla samorządowców. Bo łączny koszt wyższych wynagrodzeń i nowych obowiązków w oświacie to ok. 2,1 mld zł, tymczasem rząd zobowiązał się przekazać na ten cel w postaci zwiększonej subwencji oświatowej tylko 1 mld zł.

Milionowe koszty

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse w regionach
Samorządy postulują zmiany w specustawie powodziowej
Finanse w regionach
Powódź w Polsce: Miasta nie uniosą kosztów odbudowy same. Kto im pomoże?
Finanse w regionach
Finanse samorządów: Po jednych trudnych negocjacjach, przed kolejnymi
Finanse w regionach
Więcej pieniędzy dla miast i gmin. Jest projekt ustawy o finansowaniu samorządów
Finanse w regionach
Miliardy złotych popłyną do samorządów. Odwracanie skutków "Polskiego Ładu" PiS