Projekt zwiększenia decentralizacji zadań publicznych, zaproponowany w raporcie „Polska samorządów”, wymaga nowych instrumentów finansowych dla samorządu. Część dochodów ma pochodzić z usamorządowienia funduszy państwowych, np. NFZ. Ale dla nowych zadań trzeba szukać nowych źródeł ich sfinansowania. Autorzy raportu zaproponowali kilka rozwiązań, nieznanych do tej pory w Polsce, z których najważniejsze to podatek od wartości nieruchomości i PIT komunalny.
Czy warto straszyć nowym podatkiem
Podatek od nieruchomości stanowi jedno z najważniejszych źródeł dochodów własnych gmin – w 2016 roku zapewniał 28 proc. dochodów. Ale jednocześnie obarczony jest wieloma wadami i stąd przekonanie o konieczności zmiany sposobu jego naliczania, czyli przejścia od powierzchni nieruchomości do wartości nieruchomości.Maksymalne stawki tego podatku określono w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. O ich ostatecznej wysokości decydują radni w drodze uchwały. Na przykład za 50-metrowe mieszkanie w Warszawie płaci się rocznie około 50 złotych podatku. Za podobny lokal mieszkalny w Górowie Iławeckim mieszkaniec zapłaci 35 zł.
AdobeStock
Jak działa taki podatek za granicą? Warto pokazać go na przykładzie brytyjskiego systemu. I tak, gdy nieruchomość jest warta poniżej 100 tys. zł, podatek wynosi maksymalnie 0,1 procent wartości. Dla nieruchomości wartej od 300 tys. do 500 tys. zł podatek – 0,26–0,35 procent wartości. Powyżej 2 mln zł – 0,75 procent wartości. A zatem podatek rośnie w miarę wzrostu wartości nieruchomości. Podatek liczony od wartości, zwany w Polsce katastralnym, daje też większą szansę na rozwój niedoinwestowanej części gminy. Historia wprowadzania podatku katastralnego liczy 25 lat. Żaden rząd nie zdecydował się jednak na ten krok ze względów politycznych. Nikt też nie podjął się wyjaśnienia działania tego podatku ani przedstawienia systemu ulg i zwolnień dla społeczeństwa, które wszak istnieją w innych krajach.
CZYTAJ TAKŻE: Lokalne budżety czeka finansowa zapaść?