Do nowego ruchu należą liderzy siedmiu organizacji samorządowych, zarówno prezydenci dużych miast, jak i lokalni liderzy w mniejszych miejscowościach. Łącznie 300 osób.
Cel jest prosty i wiąże się z rozpoczynającymi się powoli przymiarkami do nowego cyklu wyborczego. W nim środowisko samorządowe chce odgrywać istotną rolę. Ale w warunkach polskiej polityki można to zrobić tylko, konsolidując się. I to – jak w kuluarach i całkiem publicznie podkreślają organizatorzy projektu – nie w kontrze do istniejących partii, jak Platforma Obywatelska, tylko uzupełniając je. W tej wizji lokalni włodarze na wszystkich poziomach uczestniczą i są wsparciem w kolejnych kampaniach – po stronie szeroko pojętej opozycji.
Oczywiście w każdej takiej sytuacji pojawia się kilka pytań. Pierwsze – o personalia, listy i program. I to nie jest tak, że nagle kilkaset osób z całego środowiska chce startować do Sejmu czy Senatu lub wpływać na listy do sejmiku. Ale na pewno jest poczucie, że potencjalne wsparcie samorządowców w kampaniach – przede wszystkim lokalnie, poza dużymi miastami, zwłaszcza w miejscach, gdzie partie polityczne są słabe – nie tylko będzie ważne dla polepszania szans całej opozycji w nadchodzącym starciu w PiS, ale musi w konkretnym wymiarze przekładać się na personalia i program. Zwłaszcza w Senacie i w sejmikach. Dla środowiska momentem przełomowym była kwestia wyborów kopertowych w maju 2020 r. oraz wspólna ich blokada.
Czytaj więcej
Niemal tysiąc samorządowców z całej Polski spotkało się w Warszawie, by protestować przeciwko Polskiemu Ładowi i jego skutkom.
Kolejnym czynnikiem konsolidującym sprzeciw jest oczywiście kwestia Polskiego Ładu i jego konsekwencji. Jeszcze innym – wyzwania transformacji energetycznej, co dotyka i będzie w przyszłości bardzo dotykać zarówno samorządy, jak i władze centralne. Samorządowcy chcą mieć głos w tej debacie, którą musi odbyć też szeroko pojęta opozycja, jeśli chce być gotowa do przejęcia władzy w 2023 r. Bo to będzie jedno z pierwszych i być może najważniejsze wyzwanie, które przed nią wtedy stanie.
Na to wszystko nakładają się dwa pytania. Pierwsze: na ile konsolidacja samorządowców będzie miała wpływ na postawę Platformy Obywatelskiej i jej lidera, jako partii, która jest najmocniej zakorzeniona w samorządach i jest największą partią opozycji. Bo to całkiem jasne, że Donald Tusk – chociaż w trakcie ostatniej Rady Krajowej sam mówił o konsolidacji samorządowego środowiska – chce mieć jako lider partii największy wpływ zarówno na personalia, kierunki, jak i realizowany program. A szyld, na który stawia, to przede wszystkim szyld Platformy Obywatelskiej, nie zaś Koalicji Obywatelskiej czy jeszcze jakiegoś innego bytu.
Czytaj więcej
Erozja stabilnego, niezależnego od decyzji politycznych finansowania prowadzi do uderzającego w fundamenty samorządności klientelizmu. I grozi wręcz praktyczną likwidacją lokalnej władzy publicznej.
Od konsekwencji, którą będą wykazywać liderzy Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski będzie zależało, na ile w tych wszystkich aspektach uda im się wywrzeć wpływ na szeroko pojęty układ sił opozycyjnych. Mają argumenty, mają swoje racje, mają wyborców i w wielu przypadkach bardzo wysoką popularność. Ale to jeszcze za mało. Potrzebne jest też konsekwentne budowanie swojej politycznej siły i rozpoznawalności. Zwłaszcza że sceptycy w PO mówią w kuluarach, że inicjatyw samorządowych było już bardzo wiele, a żadna z nich nie zaistniała mocno w świadomości społecznej.
Chociaż liderzy – zwłaszcza prezydenci miast, jak Rafał
Trzaskowski, Jacek Sutryk, Jacek Karnowski czy Aleksandra Dulkiewicz – są
bardzo rozpoznawalni, to będą musieli jeszcze mocno popracować nad
rozpoznawalnością i wiarygodnością całego projektu. W obecnych warunkach jest o
to trudno. Nie tylko ze względu na ich obowiązki w miastach, które zużywają
czas i energię, ale też o warunki ciągłego zamieszania i kryzysów na krajowej
scenie politycznej, gdzie partiom politycznym – nawet mocno zbudowanym w
świadomości wyborców – trudno konsekwentnie prowadzić swoją komunikację. To
zresztą wyzwanie dla wszystkich sił opozycyjnych. Najbliższy rok – 2022 – może
się okazać decydujący dla nowego układu sił na opozycji. Na pewno samorządowcy
są w tej rozgrywce – przynajmniej na starcie.