Opera z nowoczesnym potencjałem

Festiwal Moniuszko Inspiration!, premiera „My Fair Lady” oraz „Romea i Julii” – to najważniejsze pozycje, jakie znajdą się w nowym sezonie Opery na Zamku w Szczecinie, zaliczanej do jednej z najlepszych scen w Polsce.

Publikacja: 03.10.2019 13:04

Opera z nowoczesnym potencjałem

Foto: źródło: materiały prasowe

Na szczególną uwagę zasługuje festiwal poświęcony twórczości Stanisława Moniuszki. W tym roku mija 200 lat od urodzin tego wybitnego kompozytora, dlatego opera postanowiła nie tylko uczcić jubileusz, ale przede wszystkim przedstawić muzykę Stanisława Moniuszki w różnych stylizacjach.

– Wydaje mi się, że Stanisław Moniuszko jest tak wybitnym kompozytorem, że jego honorowanie na nic się zda, a ja nie lubię audycji „ku czci”. Dla mnie miarą wielkości twórczości jest fakt, że ona się adaptuje do współczesności. Po rozmowie z wieloma partnerami, kiedy budowaliśmy program festiwalu, okazało się, że w przypadku Moniuszki jak najbardziej – mówi Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie. – Pomysły wychodziły właśnie z zewnątrz, nie musiałem chodzić z gałązką oliwną i zachęcać – zróbmy to! Zobaczymy, jak na ten festiwal zareaguje publiczność, czy zachwyci się tym, co chcemy pokazać. Ale jestem pewien, że tak duża kondensacja na tak wielu płaszczyznach aktywności artystycznej jest jak fala tsunami i nikogo nie pozostawi obojętnym.

""

źródło: materiały prasowe

regiony.rp.pl

W trakcie siedmiu festiwalowych wydarzeń Moniuszkę będzie można usłyszeć na ludowo, operowo, a nawet jazzowo. Tę ostatnią interpretację pokaże Sylwester Ostrowski w projekcie „The jazz Brigade meet Moniuszko”. Wraz z nim na scenie pojawi się kwintet muzyków z Polski, Japonii, Afryki i USA oraz wokalistka Deborah Brown. Efektem ich wspólnej pracy jest swingujący zbiór utworów, które łączą hard bop, cool jazz, kompozycje amerykańskie oraz polską tradycję muzyki romantycznej.

Operowego Moniuszkę przedstawią polscy i zagraniczni soliści razem z orkiestrą opery pod batutą Jerzego Wołosiuka, który jest jednocześnie dyrektorem artystycznym. Artyści zaprezentują nie tylko utwory Moniuszki, ale też twórców działających w jego czasach, m.in. Meyerbeera, Rossiniego, Smetany i Glinki. Wśród solistów znajdą się laureaci nagrody Opery na Zamku przyznanej podczas 10. Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki w Warszawie – mezzosopran z Rosji/Izraela Zlata Khershberg oraz brazylijski tenor Matheus Pompeu.

Czy operetka jeszcze żyje

W lutym 2020 roku opera zaplanowała premierę „Romea i Julii” Charles’a Gounoda.

– Bardzo nie lubię naśladować kogokolwiek. Nie lubię też chodzić utartą drogą. Zatem jeśli w poprzednim sezonie zaproponowaliśmy publiczności takie refleksyjne tytuły jak „Guru” i „Proces” – światową i polską prapremierę, to pomyślałem sobie, żeby teraz zmierzyć się z czymś, co jest ikoną. Najpierw pokażemy operę „Romeo i Julia”, największy romans świata według Szekspira. To ogromne wyzwanie dla teatru. „Romeo i Julia” w walentynki, czy można wyobrazić sobie lepsze zestawienie? – opowiada Jacek Jekiel.

Reżyserem spektaklu będzie Michał Znaniecki. To kolejna realizacja tego artysty dla Opery na Zamku w Szczecinie w ostatnich latach, po bardzo dobrze odebranej operze „Traviata” G. Verdiego i „Pajacach” R. Leoncavalla. W głównych rolach pojawią się soliści Opery na Zamku w Szczecinie, zaś blasku obsadzie nada obecność Aleksandra Teligi w roli Ojca Laurentego, znakomitego basa znanego z występów m.in. w mediolańskiej La Scali, berlińskiej Staatsoper, Teatrze Bolszoj w Moskwie czy w Operze Rzymskiej.

""

źródło: materiały prasowe

regiony.rp.pl

– W maju na scenie pojawi się „My Fair Lady”. To z kolei tęsknota za odwiecznym pytaniem, czy operetka jeszcze żyje, czy została już wyparta przez musical. Chcemy ją zrobić w zupełnie inny sposób: zachować konwencję operetki, a jednocześnie wprowadzić charakterystyczny styl musicalu – tempo, rytm, które powodują, że oglądamy to jako świetny film sensacyjny. Mam nadzieję, że nasza inscenizacja będzie jedną z najbardziej intrygujących w Polsce – mówi Jacek Jekiel.

„My Fair Lady” to podziwiana przez widzów wszystkich pokoleń wersja dramatu „Pigmalion” George’a Bernarda Shawa. Będzie to trzecia adaptacja tego spektaklu w Szczecinie, po premierach w latach 1966 i 1995. Reżyseria powierzona została Jakubowi Szydłowskiemu, reżyserowi i aktorowi musicalowemu młodego pokolenia, który pochodzi ze Szczecina. Ekipę realizacyjną dopełnią scenograf Grzegorz Policiński, kostiumografka Dorota Sabak oraz choreograf Jarosław Staniek. W głównej roli Henry’ego Higgins pojawi się jedna z gwiazd polskiej sceny musicalowej Janusz Kruciński, dla którego będzie to debiut w tej niezwykle wymagającej roli.

W repertuarze opery podczas nadchodzącego sezonu znajdą się też spektakle już wcześniej grane – „Carmen”, „Madama Butterfly”, „Alicja w Krainie Czarów”, czy „Dziadek do Orzechów”.

Potencjał technologiczny na 150 procent

Szczecińska opera jest obecnie jedną z najnowocześniejszych w Europie. W 2015 roku zakończyła się jej wielka przebudowa. Za 70 mln zł wybudowano m.in. wielofunkcyjną salę teatralną z widownią na 600 miejsce, orkiestron i dodatkowe dwie sceny. Remont trwał kilka lat.

– Największym wyzwaniem było dokończenie ogromnej inwestycji, która z racji prowadzenia jej w obiekcie będącym pod ochroną wojewódzkiego konserwatora ochrony zabytków nastręczała całe mnóstwo problemów – mówi Jacek Jekiel, który został powołany w 2014 roku m.in. po to, by sfinalizować wielką przebudowę. – Przede mną z modernizacją mierzyło się trzech dyrektorów Opery na Zamku, a ja byłem czwarty, który ją kontynuował i na szczęście skończył. Dzięki niej mamy niebywały potencjał technologiczny. To kluczowa kwestia – jeśli on jest tak nowoczesny, to wykorzystajmy go nawet na 150 proc. To się udało, a dostrzegły nas w Polsce największe gremia opiniotwórcze.

W sierpniu marszałek województwa zachodniopomorskiego powołał Jacka Jekiela na kolejną, pięcioletnią kadencję. Szef opery stawia teraz przed sobą kolejne cele i wyzwania.

– Chciałbym bardzo, żeby Opera na Zamku była nie tylko takim miejscem, które promieniuje na cały region, jako najważniejsza instytucja kultury, ale żeby także wyznaczała nowe kierunki, nowe, niewykorzystane pola. Sięganie po tytuły, które albo nigdy w tym teatrze nie były wystawiane, albo w ogóle w Polsce czy na świecie, wydaje mi się jedynym sposobem, żeby zwrócić uwagę opinii na to, co w Szczecinie się dzieje. Szczecin jest trochę jak Strasburg na granicy niemiecko-francuskiej. My jesteśmy na granicy polsko-niemieckiej. Wszyscy znają Strasburg, czas, żeby poznali Szczecin – mówi „Rzeczpospolitej” szef opery.

Nie wiadomo jeszcze, jakim budżetem będzie dysponowała opera w przyszłym roku. Największy udział w przychodach ma dotacja z budżetu województwa. W tym roku wyniosła 12,8 mln zł.

– Budżet na następny rok zostanie przyjęty w listopadzie, więc jest jeszcze trochę czasu na trudne rozmowy dotyczące także decyzji zapadających między innymi w Warszawie, które często demolują nam siatkę płac. Na szczęście nasz organizator jest tego świadom i mam nadzieję, że uzna racjonalność naszych argumentów i że otrzymamy środki przynajmniej na dotychczasowym poziomie. Ponieważ wszystko drożeje, nasza dotacja musi cały czas rosnąć. Wzrost o blisko 10 proc. to bardzo oczekiwany ruch. Zabiegam też o kooperację ze światem biznesu, bez którego trudno wyobrazić sobie profesjonalną działalność artystyczną – mówi Jacek Jekiel. – Ale ciągle musimy mówić o tym, że bez istotnych zmian regulujących kwestię zaangażowania sektora prywatnego będą to ciągle środki stanowiące jedynie wisienką na torcie. Myślę, że nie dotyczy to jedynie Opery na Zamku, ale praktycznie każdej instytucji kultury. Ale gdy odejmiemy koszty stałe opłacane z dotacji, to ta wisienka staje się na tyle okazała, że bez niej nie wyobrażam sobie prowadzenia takiej instytucji.

Na szczególną uwagę zasługuje festiwal poświęcony twórczości Stanisława Moniuszki. W tym roku mija 200 lat od urodzin tego wybitnego kompozytora, dlatego opera postanowiła nie tylko uczcić jubileusz, ale przede wszystkim przedstawić muzykę Stanisława Moniuszki w różnych stylizacjach.

– Wydaje mi się, że Stanisław Moniuszko jest tak wybitnym kompozytorem, że jego honorowanie na nic się zda, a ja nie lubię audycji „ku czci”. Dla mnie miarą wielkości twórczości jest fakt, że ona się adaptuje do współczesności. Po rozmowie z wieloma partnerami, kiedy budowaliśmy program festiwalu, okazało się, że w przypadku Moniuszki jak najbardziej – mówi Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie. – Pomysły wychodziły właśnie z zewnątrz, nie musiałem chodzić z gałązką oliwną i zachęcać – zróbmy to! Zobaczymy, jak na ten festiwal zareaguje publiczność, czy zachwyci się tym, co chcemy pokazać. Ale jestem pewien, że tak duża kondensacja na tak wielu płaszczyznach aktywności artystycznej jest jak fala tsunami i nikogo nie pozostawi obojętnym.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Życie Pomorza Zachodniego
Zacznijmy od małych. Czy stocznie wrócą na Pomorze Zachodnie?
Życie Pomorza Zachodniego
Wymiana pieców i termomodernizacja. Są pieniądze na walkę ze smogiem
Życie Pomorza Zachodniego
Trzebież znów na trasie. Nowy port na żeglarskiej mapie Polski
Życie Pomorza Zachodniego
Kulinaria, piwo i trójniak. Sześć produktów regionalnych w finale
Życie Pomorza Zachodniego
Najlepsze wsparcie w UE