90-tysięczne Jastrzębie Zdrój to największe polskie miasto pozbawione kolei. Jest jednak nadzieja, że pociągi znów tam dojadą.
Jastrzębie znalazło się na mapie rządowego programu Kolej Plus, zakładającego uzupełnienie lokalnej i regionalnej infrastruktury kolejowej. Przedsięwzięcie Ministerstwa Infrastruktury ma stanowić wsparcie dla samorządów zainteresowanych budową i odbudową linii np. w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych.
Kolej Plus zakłada m.in. dofinansowanie odbudowy połączenia kolejowego Jastrzębie Zdrój – Wodzisław Śląski, zamkniętego dla pasażerów w 1997 roku.
CZYTAJ TAKŻE: Dolny Śląsk odbija PKP lokalne koleje
Jak informuje Katarzyna Wołczańska z Urzędu Miasta w Jastrzębiu, trwają również prace nad odtworzeniem komunikacji z Katowicami. – Nie zamykamy się na odbudowę odcinka do Wodzisławia Śląskiego, ale priorytetem jest dla nas połączenie ze stolicą województwa.
Ważne, aby pociąg z Jastrzębia-Zdroju do Katowic jechał możliwie szybko (przyjęliśmy, że około godziny), bo wówczas kolej będzie konkurencyjna dla autobusów czy samochodów – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” Wołczańska.
W 2017 r. przygotowano „Analizę odtworzenia linii kolejowej w Jastrzębiu-Zdroju w kontekście regionalnych i transgranicznych połączeń kolejowych”, z której wynika możliwość uruchomienia takiego połączenia. W liście intencyjnym z 2018 roku przedstawiciele zainteresowanych samorządów oraz marszałek województwa śląskiego wyrazili chęć współdziałania. PKP Polskie Linie Kolejowe przedstawiły informacje o kosztach i proponowanym przebiegu połączenia.
Śląskie porażki
Jastrzębie Zdrój leży w Rybnickim Okręgu Węglowym, rejonie zrośniętym z Górnośląskim Okręgiem Przemysłowym. Trudno wyobrazić sobie regres kolei w tym regionie. A jednak.
– Województwo śląskie to jedna z największych porażek kolei w Polsce – uważa Karol Trammer, autor książki „Ostre cięcie – jak niszczono polską kolej”. – Pociągów, które pozostały, jest bardzo mało jak na tak zurbanizowany obszar. W porównaniu ze schematem kolejowym Zagłębia Ruhry aglomeracja śląsko-dąbrowska wygląda jak teren rolniczy.
CZYTAJ TAKŻE: Pokolenie żyjące na kredyt najliczniejsze na Śląsku
I to pomimo że – jak wskazuje ubiegłoroczny raport przygotowany przez centralny Urząd Transportu Kolejowego – w województwie śląskim linie kolejowe pozostają najgęstsze (15,8 km/100 km kw., wobec średniej krajowej 6,19 km/100 km). Jednak już roczna liczba przewozów na jednego mieszkańca jest porównywalna z lesistym województwem zachodniopomorskim. W 2018 roku wskaźnik ten wyniósł 4,9 w woj. śląskim i 5,6 w zachodniopomorskim.
Zdaniem Karola Trammera pociągi na Śląsku powinny jeździć co 10-20 minut, pomiędzy wszystkimi miastami. Tymczasem zdarza się, że z Katowic do Bytomia przez dwie godziny nie ma połączenia. Brak też pociągu pomiędzy Bytomiem i Gliwicami, mimo że miasta łączy linia kolejowa.
Trudny region
Śląsk ucierpiał w wyniku wieloletniej restrukturyzacji polskich kolei, która objawiała się m.in. wzmożoną likwidacją połączeń i linii. Jednym z celów programu Kolej Plus jest powstrzymanie degradacji infrastruktury kolejowej, w tym podziału gruntów pozostałych po zlikwidowanych liniach, co umożliwi ich odbudowę.
Jak zauważa Karol Trammer, w niektórych przypadkach może być za późno, bo korytarza transportowego już nie ma. – Odbudowa wiązałaby się z wykupem działek i konfliktami – komuś trzeba będzie zabrać część nieruchomości. Przywracanie linii kolejowych przyjmowane jest dobrze, o ile nie dotyka własności.
CZYTAJ TAKŻE: Śląsk musi wymyślić się na nowo
– Śląsk jest regionem trudnym komunikacyjnie – dodaje Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego. Już sam charakter obszaru – konurbacja policentryczna, bez jednego wyraźnego centrum – sprawia, że decyzje dotyczące transportu zapadają w wielu ośrodkach. Ponadto, zmiany w strukturze miejscowego przemysłu skutkują nowymi lokalizacjami, do których muszą dotrzeć pracownicy. Odpływ pasażerów nastąpił także w efekcie budowy Drogowej Trasy Średnicowej i rozbudowy sieci dróg, co sprawiło, że podróż samochodem jest tu stosunkowo łatwa.
Na plus trzeba zapisać udane próby wprowadzenia kolei w miasto (np. poprzez budowę przystanku Tychy-Lodowisko) oraz tworzenie centrów przesiadkowych, jak to oddane niedawno w Rudzie Śląskiej-Chebziu.
Niemiłe początki
W 2010 roku samorząd województwa powołał spółkę przewozową Koleje Śląskie. Pociągi wyruszyły na tory jesienią 2011 roku, a pod koniec roku 2012 przejęły od spółki Przewozy Regionalne obsługę zdecydowanej większości połączeń w województwie.
CZYTAJ TAKŻE: Mroczne tajemnice Śląska
– Przejęcie ruchu przez Koleje Śląskie zostało wdrożone pospiesznie i chaotycznie – przypomina Michał Beim. – Z początku pociągi nie trzymały się rozkładów, co podważyło zaufanie pasażerów do kolei na wiele lat. Czynnikiem mogącym wzmocnić udział kolei, byłoby wprowadzenie wspólnej, przyjaznej taryfy dla wszystkich środków komunikacji miejskiej – podkreśla.
Liczba pasażerów rośnie: w 2018 roku Koleje Śląskie przewiozły 17 mln osób wobec 15,7 mln w roku 2017. Przewoźnik obsługuje trzynaście linii na terenie województwa śląskiego, w tym dwie kończące się w woj. małopolskim i dwie biegnące za południową granicę, do kraju morawsko-śląskiego.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.