Porządki po powodzi. Śmieci tak dużo, że nie ma ich gdzie składować

Trwa sprzątanie zalanych przez powódź miast i wsi. Szlam i śmieci powodziowe wywożone są na na razie na lokalne składowiska, ale powoli zaczyna tam brakować miejsca. Wyznaczane są więc nowe. Samorządy dostają finansowe wsparcie na te wielkie popowodziowe porządki.

Publikacja: 27.09.2024 11:18

Sprzątanie po powodzi w Nysie

Sprzątanie po powodzi w Nysie

Foto: PAP/Sławek Pabian

- Dostaliśmy już od rządu, od wojewody środki na bieżące kwestie związane z usuwaniem skutków klęsk żywiołowych. Mowa o 25 milionów złotych - mówi nam Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego.

Powódź w Polsce. Z zalanych miasta wywożone są góry śmieci

Wielkie sprzątanie trwa w Nysie. Cały czas z miasta wywożone są ciężarówki pełne szlamu, pełne zniszczonych mebli, sprzętu czy gruzu. - Mam bieżące informacje od prezesa spółki, zajmującej się wywożeniem odpadów wielkogabarytowych, że przez te kilka dni, gdy rozpoczęło się sprzątanie miasta, wywieźliśmy ich już więcej, niż przez cały ubiegły rok – mówi nam Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy. - Więc jak widać, skala jest ogromna – dodaje.

Porządki także w Stroniu Śląskim. - Cały czas wywozimy te odpady. Na bieżąco. Zbieramy szlam i wywozimy do wyznaczonych miejsc – opowiada burmistrz Chromiec. Włodarz miasta przyznaje, że mieszkańcy nadal sprzątają swoje domy. Opróżniają je ze zniszczonych sprzętów, z gruzu, czyszczone są piwnice. - Więc nasze służby cały czas są w akcji. Zwiększyliśmy nawet częstotliwość przejazdu tych samochodów, które to wywożą - mówi burmistrz Stronia.

Jak przekazała nam Renata Surma, burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej, podczas tegorocznej powodzi miasto ucierpiało mniej, niż w 1997 roku. Zniszczenia są głównie wzdłuż rzeki. Gorzej jest na wsiach, które są częścią gminy. Niektóre wyglądają wręcz fatalnie. - Mamy kilka takich miejscowości, choćby Wilkanów. Tam największe straty są w infrastrukturze, w domach. W samym Wilkanowie uszkodzonych zostało pięćdziesiąt parę budynków - przyznaje burmistrz Surma.

W Gorzanowie zostało zalanych ponad sześćdziesiąt domów. Podobnie było w Starym Waliszowie, gdzie ucierpiało kilkadziesiąt budynków. A takich miejscowości jest znacznie więcej. - Normalnie wywozimy 300 ton odpadów miesięcznie, a teraz, w ciągu kilku dni, wywieźliśmy już dodatkowo 250 ton, a myślę, że jeszcze będzie dodatkowo 300 ton, jak nie lepiej – szacuje burmistrz Surma.

W rejonie zalanych miast zaczyna brakować miejsc na składowiskach

Popowodziowe odpady ze Stronia Śląskiego trafiają do Ścinawki. Tam swoje składowisko ma firma, która zajmuje się śmieciami w gminie. Powoli jednak robi się tam ciasno. - Wojewoda już się zastanawia nad wyznaczeniem nowego miejsca, bo wiadomo, to nie tylko nasza gmina, ale też o wszystkie inne, które ucierpiały w wyniku powodzi muszą mieć miejsce do składowania tych odpadów - mówi burmistrz Chromiec.

Śmieci z Bystrzycy Kłodzkiej trafiają do Zawiszowa i pod Kłodzko. - Oczywiście to wszystko już się zakorkowało. Jak rozmawialiśmy z wojewodą dolnośląskim, to podał, że odpady będą wywożone do miejscowości pod Strzegomiem, bo tam jest jeszcze wiele miejsca i zmieści się wiele ton - mówi burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej.

- Nie wie jeszcze, czy te odpady będą podlegać utylizacji. - O tym będzie decydować już wysypisko. Myślę, że to powinno być utylizowane ze względu na to, jakie tam są bakterie. Tam było wszystko łącznie z kałem i innymi nieczystościami, olejami, benzyną i jeszcze różnymi innymi rzeczami – przyznaje Renata Surma.

Władze Bystrzycy Kłodzkiej w czwartek dowiedziały się, że wojewoda przesłał im pieniądze na sprzątanie - ok. pół miliona złotych. Dodatkowo marszałek województwa obiecał, że przekaże na ten cel 750 tys. zł. - To ciągle jest mało. Do tego jeszcze dojdą koszty oczyszczania rzeki, a pozwoliłam przedsiębiorcom to robić, bo u nas ludzie mają zamulone studnie, a nie mamy wodociągów na wsiach, bo tam zabudowa jest bardzo rozproszona, więc koszty czyszczenia będą ogromne - przyznaje pani burmistrz.

Surma mówi, że musiała wpuścić sprzęt do rzek, żeby je odmulono, bo rzeki mają niewielką głębokość ok. 30-40 cm, co grozi tym, że gdy przyjdą śniegi, to może dojść do kolejnego zalania. Burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej dodaje, że pozwoliła na odmulanie rzek, bez zgody Wód Polskich, bo choć do nich pisała, podobnie jak do wojewody przez powiatowy sztab kryzysowy, to do tej pory odpowiedzi nie otrzymała.

- Dla mnie priorytetem były woda dla mieszkańców, więc musiałam to zrobić. Prosiłam przedsiębiorców, żeby 30 września skończyli te prace na tym etapie, na jakim one są, a potem niech Wody Polskie się wezmą do roboty - mówi burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej.

Wspomina ona, że od paru lat pisze do Wód Polskich, by te udrożniły rzeki i strumyki w gminie, bo drzewa rosną pośrodku nich. - A teraz najwięcej problemów mieliśmy z zawalonymi drzewami, które z korzeniami wywalały się do wody. Potem to wszystko tamowało mostki, a teraz nie mamy paru mostów, nie mamy paru dróg w niektórych miejscowościach. Więc naprawdę jest problem – uważa burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej.

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Jakie błędy popełniono i czy Nysa musiała zostać zalana

Powódź w Polsce. Koszty sprzątania zalanych miast liczone w milionach złotych

Władze Nysy liczą na finansowe wsparcie rządu przy sprzątaniu miasta. - To już są ogromne pieniądze. Liczymy je już nie w setkach tysięcy złotych, ale w milionach – mówi Kordian Kolbiarz, burmistrz miasta. Dodaje, że w tym czyszczeniu miejskie służby wspomagają nie tylko żołnierze czy strażacy, ale też służby oczyszczania z całej Polski. Przyjechało choćby MPO z Krakowa, czy PGK Radomski. - To jest ogromne wsparcie w ludziach i sprzęcie. Pomagają nam wszyscy, którzy mogą. A i tak jeszcze sporo pracy jest przed nami – zauważa burmistrz Kolbiarz .

Burmistrz Nysy szacuje, że minie jeszcze tydzień, dwa, zanim miasto upora się z tym sprzątaniem. - Cały czas dochodzą nowe partie różnych odpadów, ale pierwszy rzut jest już za nami. Już te największe składowiska, wysokie na kilkanaście metrów, zostały rozwiezione – podkreśla. I dodaje, że te mniejsze składy cały czas są zabierane z ulic miasta. Służby cały czas pracują. - Mamy taką ilość szlamu, tych śmieci popowodziowych, że nasze składowiska w rekordowym tempie przyrastają. Więc coś trzeba będzie z tym zrobić, znaleźć nowe miejsce, bo problem jest ogromny – podsumowuje Kolbiarz .

- Dostaliśmy już od rządu, od wojewody środki na bieżące kwestie związane z usuwaniem skutków klęsk żywiołowych. Mowa o 25 milionów złotych - mówi nam Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego.

Powódź w Polsce. Z zalanych miasta wywożone są góry śmieci

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Z regionów
Głuchołazy po powodzi. Burmistrz: Sprzątamy. Remonty zalanych domów dopiero się zaczną
Z regionów
Powódź w Polsce: Poszkodowani coraz częściej potrzebują pomocy psychologicznej
Z regionów
Zrównoważony rozwój wymaga zróżnicowanego traktowania
Z regionów
W bibliotekach jest moc. Nie tylko dzisiejszej nocy
Z regionów
16. edycja „Biegnij Warszawo” przeszła do historii