Transformacja polskiej gospodarki w kierunku niskoemisyjnych technologii dotknie całego kraju, ale nie wszystkie regiony odczują to w tym samym stopniu. Obecnie wydobycie węgla kamiennego i brunatnego odbywa się w siedmiu spośród 16 polskich województw. Wszystkie rejony górnicze będą musiały się dostosować do nowych kierunków rozwoju krajowej energetyki, która zakłada stopniowe odchodzenie od spalania węgla. Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) zbadali, które podregiony i powiaty będą miały z tym największy problem.
Odporność na szok
Z analizy PIE wynika, że w relatywnie najlepszej sytuacji są podregiony lubelski i katowicki, których poziom PKB wynosi 130 proc. średniej w ich regionach. Z kolei w najsłabszym położeniu są podregiony jeleniogórski i koniński, dla których ten wskaźnik znajduje się na poziomie 70 proc. średniej dla województwa.
Natomiast patrząc z poziomu poszczególnych powiatów, w najtrudniejszej sytuacji w kontekście nadchodzącej transformacji energetycznej znajdują się miasta typowo górnicze: Jastrzębie-Zdrój, Bytom i Zabrze. – Te miejscowości mają stosunkowo niski poziom rozwoju gospodarczego. Nawet jeśli mamy tam do czynienia z wysokim średnim wynagrodzeniem pracowników, jak w Jastrzębiu-Zdroju, to jest to związane z wysokim udziałem osób pracujących w górnictwie. Jeśli więc zlikwidujemy lokalne kopalnie, to takie miasto sobie z tym nie poradzi, nie będzie umiało zamortyzować szoku, nie będzie miało miejsc pracy do zaoferowania górnikom czy osobom wchodzącym dopiero na rynek pracy – wyjaśnia Adam Juszczak, analityk zespołu energii i klimatu PIE.
CZYTAJ TAKŻE: Kopalnia w Rybniku o krok bliżej. Miasto protestuje
W przypadku tych trzech miast wpływ na pogorszenie wskaźników społeczno-gospodarczych miała dokonana lub rozpoczęta likwidacja kopalń. W trudnej sytuacji znajdują się także Ruda Śląska, Mysłowice, Świętochłowice oraz powiaty wodzisławski, rybnicki, włodawski, chełmski i pszczyński.