Problem z wkładem własnym
Zdaniem niektórych ekspertów, na wsparcie transportu zbiorowego można by przekierować owe 800 mln zł zgromadzonych w tzw. funduszu pekaesowym, który miał służyć wsparciu transportu w regionach. Na razie te pieniądze i tak nie są wykorzystywane.
CZYTAJ TAKŻE: Ustawa o PKS-ach okazała się porażką
Czy czas pandemii pogrąży więc ostatecznie PKS-y? – Nie spodziewałbym się tutaj żadnej zmiany. Co prawda ostatnia nowelizacja ustawy zakłada podniesienie stawki rządowego dofinansowania z 1 zł do 3 zł, ale nic więcej – mówi „Życiu Regionów” Bartosz Jakubowski z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Poza tym limit stawki został podniesiony tylko do końca roku. – Trudno w tak krótkiej i niepewnej perspektywie cokolwiek planować, skoro i tak od nowego roku trzeba będzie znaleźć więcej pieniędzy, których oczywiście nie będzie – dodaje.
Ponadto jego zdaniem nic nie zmienia się w całej reszcie przepisów, które też nadal obowiązują tylko do końca roku. Oczywiście można kontraktować przewozy na zasadach „doraźnych”, ale jak długo można ciągnąć organizację transportu w sposób prowizoryczny i awaryjny?
To, że istniejący system nie działa, widać już było cztery lata temu, ale nadal nie doszło do żadnych zmian prawnych. – Podsumowując – wątpię, czy nowe samorządy skorzystają z tych pieniędzy, możliwe, że po prostu te, które do tej pory już skorzystały, będą w stanie utrzymać z tych środków linie, które już wcześniej uruchomiły ze środków FRPA (Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych – red.). O ile oczywiście będą mieć na to pieniądze – bo nadal muszą wyłożyć 10 proc. wkładu własnego – dodaje Bartosz Jakubowski.
Chodniki i przystanki bez wirusa
Koronawirus jest w stanie utrzymać się na niektórych powierzchniach (takich jak chociażby plastik czy stal nierdzewna) nawet do kilku dni. W trosce o bezpieczeństwo mieszkańców wiele służb samorządowych stosuje wzmożoną dezynfekcję takich miejsc jak przystanki autobusowe czy chodniki. O to, jak wygląda dbałość o te miejsca położone w obrębie dróg krajowych i autostrad, spytali posłowie w interpelacji skierowanej do ministra infrastruktury. Dopytują też o ewentualne dodatkowe wsparcie finansowe samorządów w tej sprawie. Z odpowiedzi, której udzielił wiceminister infrastruktury Rafał Weber wynika, że troska o przystanki i chodniki to obowiązek samorządów. W tym także te, których właścicielem lub zarządzającym jest gmina oraz które są położone na jej obszarze przy drogach publicznych bez względu na kategorię tych dróg, zatem również przy drogach krajowych zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Minister twierdzi, że z informacji otrzymanych z GDDKiA wynika, iż żadna z gmin nie zwróciła się do tej pory do dyrekcji z prośbą o pomoc przy wykonaniu ich ustawowego obowiązku. Gminy wykonują swoje zadania pomimo ograniczonego o ok. 50 proc. ruchu tranzytowego i o 40 proc. ruchu lokalnego i pomimo zredukowanych rozkładów jazdy autobusów. Na koniec wiceminister podkreślił, że resort infrastruktury nie ma pieniędzy dla samorządów, które mogłyby być wydatkowane na taki cel.