Gdynia jest trochę jak morska ryba, która może płynąć w każdym kierunku, nie ograniczają jej narzucone trasy, przyzwyczajenia czy nakazy. Kieruje się instynktem. Jest więc portem, plażą, centrum finansowym , gospodarczym, turystycznym. I czerpie z tej synergii korzyści zarówno dla własnych mieszkańców, jak i dla gości.
Od kiedy Gdynia narodziła się jako miasto, jest otwarta na morze. Jest jego uzupełnieniem. A Bałtyk odpłaca się w dwójnasób – zapewniając pracę i ekonomiczne podstawy funkcjonowania, ale i bezgraniczny – jak linia morskiego horyzontu – odpoczynek. Mieszkańcom i przyjezdnym daje to możliwość czerpania z oferty turystycznej, która dzięki wielkomiejskiej tkance nie sprowadza się tylko do reklamowania tanich kwater i luksusowych hoteli, ale zapewnia wielkie bogactwo wydarzeń kulturalnych, festiwali filmowych czy muzycznych, spektakli i wystaw. – Na ten rok zbudowaliśmy kalendarz wydarzeń kameralniejszych niż zwykle, nieco inaczej zorganizowanych, aby było bezpieczniej – zapowiada wiceprezydent miasta Katarzyna Gruszecka-Spychała. – Zaproponujemy też bezpłatne kursy półotwartymi pojazdami na plażę, aby z jednej strony ograniczyć liczbę samochodów, a z drugiej zapewnić dostępność także dla tych, którym trudniej spacerować, np. osób starszych czy rodzin z maluchami.