Do końca roku pracodawcy planują przyjąć 598,7 tys. osób – wynika z ostatnich badań Głównego Urzędu Statystycznego. To pokazuje wysoki popyt na nowych pracowników, jednak nie rozkłada się on równomiernie po lokalnych rynkach pracy.
Z danych GUS wynika, że największe zapotrzebowanie deklarują pracodawcy z regionu warszawskiego (to Warszawa i otaczające ją powiaty) – aż 109,9 tys. osób. To prawie 20 proc. całości!
CZYTAJ TAKŻE: Rynek rozgrzany do czerwoności. Tu pracownicy dyktują warunki
Dobre perspektywy na znalezienie nowej pracy mają też mieszkańcy Wielkopolski, gdzie pracodawcy zgłosili 67,7 tys. planowanych przyjęć, Śląska – 63,1 tys., Małopolski – 54,7 tys. czy Dolnego Śląska – 50,9 tys. osób.
Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja w województwie podlaskim, gdzie ma powstać tylko 10,9 tys. nowych miejsc pracy, czyli dziesięć razy mniej niż w regionie stołecznym.
GUS zapytał też przedsiębiorców o plany redukcji zatrudnienia. I okazuje się, że od II kwartału do końca roku możliwa jest zwolnienie ok. 118 tys. osób. Ważne jednak, że liczba planowanych zwolnień jest 5-krotnie mniejsza niż planowanych przyjęć.
CZYTAJ TAKŻE: "Szaleństwo poszukiwań rąk do pracy". To tam teraz zatrudniają
I co równie istotne – jak wyliczył GUS – nowe rekrutacje przeważają nad redukcjami we wszystkich regionach, choć tu też są różnice.
Najlepsza sytuacja pod tym względem dotyczy Małopolski i Wielkopolski – na jedną zwolnioną osobę przypadnie 6 osób przyjętych do pracy. Najgorsza zaś – w woj. lubelskim oraz podkarpackim, gdzie wskaźnik zwolnienia/przyjęcia wynosi odpowiednio 2,6 oraz 3,4.