W latach 90. koszykarskimi pojedynkami żyła cała Polska. Kto zdobędzie mistrzostwo: Mazowszanka Pruszków, Nobiles Włocławek czy może Śląsk Wrocław? Kto jest lepszy: Igor Griszczuk, Maciej Zieliński czy Adam Wójcik? Koszykarze byli bohaterami, o których rozprawiali kibice. Rozpalali wyobraźnię, byli wzorami do naśladowania.
Młodzi chłopcy zasiadali przed telewizorami i razem z Włodzimierzem Szaranowiczem z TVP krzyczeli „Hej, hej tu NBA", emocjonowali się akcjami Michaela Jordana, a potem brali piłki i ruszali na asfaltowe boiska, żeby rzucać do kosza. Powstawały ligi amatorskie, nauczyciele wychowania fizycznego zgłaszali drużyny do rozgrywek szkolnych.
Małe zastąpiły dużych
Dzisiaj o koszykówce nie mówi się w największych mediach, nie jest to temat, który dobrze klika się na portalach ani nie jest wśród najpopularniejszych dyskusji na Twitterze. Nazwiska i twarze zawodników Energa Basket Ligi znają nieliczni, najbardziej zagorzali fani. Ludzie w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku czy Krakowie nie dyskutują o szansach reprezentacji Polski. Koszykówka stała się sportem niszowym, ale nie znaczy to, że nigdzie nie jest ważna.
Jest w Polsce całkiem dużo miast, w których ten sport traktuje się bardzo poważnie, chociaż nie są to największe metropolie. Kluby i środowiska kibicowskie mają tam swoje problemy, ale próbują je rozwiązywać. Bo przede wszystkim chodzi o to, żeby klub nie upadł. Miejsca wielkich ośrodków – Wrocławia czy Poznania, gdzie koszykówka przechodzi poważny kryzys – zajęły mniejsze miejscowości: Włocławek, Ostrów Wlkp., Krosno, Kutno.
Przyklejony do ściany
Jeśli ktoś jest fanem koszykówki, w pierwszej kolejności powinien się wybrać do Włocławka. Tutaj miłość do tego sportu zaczęła się na początku lat 90. i trwa do dziś. Nie zmieniło się to, nawet gdy kilka lat temu klub wpadł w kłopoty i przeżywał poważny kryzys, a na trybuny przychodziło mniej kibiców niż teraz – mniej, ale ciągle niemal dwa tysiące.