Słabość lokalnych gospodarek, przerzucanie na barki samorządów zadań bez adekwatnego ich finansowania, zmniejszanie się liczby mieszkańców, brak ustawy metropolitalnej, trudna reforma oświaty, rosnące koszty bieżącego funkcjonowania, ogromne wyzwanie związane z dostosowaniem się do zmian klimatycznych i cyfryzacji życia – na takie m.in. najważniejsze problemy samorządów wskazują zapytani przez „Życie Regionów" prezydenci miast.
Znaczna część tych bolączek to efekt niezależnych od samorządów zmian zachodzących w gospodarce czy społeczeństwie. Ale prezydenci wskazują też na trudne relacje na linii rząd–samorząd. To o tyle ważne, że od tego, jak zostanie zdefiniowana rola i finanse samorządów w strukturach administracji publicznej, zależy, w jakim stopniu będą one mogły realizować swoje zadania.
Negatywne scenariusze
W jednym ze skrajnych scenariuszy samorządy mogą pełnić jedynie rolę urzędów realizujących ważne, ale wyznaczone i ściśle określone przez administrację centralną usługi dla mieszkańców. W drugim – mogą podejmować i kreować różne działania, które będą się przekładać na lokalny rozwój i odpowiadać na rosnące i zmieniające się oczekiwania mieszkańców.
Do którego scenariusza nam bliżej? Zdaniem naszych rozmówców istnieje ryzyko, że idziemy w kierunku tego negatywnego scenariusza. – Najważniejsze zagrożenia, które mogą dotknąć samorządów lub już dotykają? Według mnie z pewnością... polityka, a w zasadzie jej nadmiar na tym szczeblu – mówi Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
W końcu funkcjonowanie samorządu, będącego emanacją woli lokalnych wspólnot, zależy od relacji z władzą centralną i jej podejścia do zarządzania na szczeblu lokalnym. – Reforma samorządowa na początku lat 90. ubiegłego wieku pozwoliła przełamać pięć monopoli ówczesnego państwa – polityczny, władzy, własności, finansowy i kadrowy, wprowadzając w Polsce decentralizację. To ona uruchomiła potencjał obywatelskiej energii, a lokalne wspólnoty uzyskały dzięki niej możliwość wpływania na strategiczne kierunki rozwoju swoich miast i gmin. Dziś zasada ta wydaje się zagrożona – podkreśla prezydent Lublina Krzysztof Żuk.