Subwencje sa ratunkiem dla finansów biednych gmin

Najbiedniejsze gminy w Polsce są przede wszystkim w regionach rolniczych o wysokim poziomie bezrobocia. Mimo trudnej sytuacji lokalne władze starają się sporo inwestować. Wielką podporą są subwencje z budżetu państwa. Szansą na zmianę sytuacji jest najczęściej pojawienie się dużego inwestora

Publikacja: 19.10.2011 12:08

Związek Gmin Wiejskich RP protestuje przeciwko zmianom w ustawie o janosikowym

Związek Gmin Wiejskich RP protestuje przeciwko zmianom w ustawie o janosikowym

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Potok Górny w woj. lubelskim to najbiedniejsza gmina w Polsce – wynika z ostatnich danych Ministerstwa Finansów na temat dochodów podatkowych w poszczególnych samorządach w 2010 r.

W Potoku Górnym wyniosły one średnio 254 zł na mieszkańca. To trochę więcej niż 20 proc. średniej krajowej. Dla porównania, w najbogatszym Kleszczowie (woj. łódzkie), wpływy z podatków sięgają aż 34,7 tys. zł per capita. – No cóż, jesteśmy typową rolniczą gminą, nie ma przedsiębiorczości, sporo osób korzysta z pomocy społecznej, więc i wpływy z podatków są niskie – wyjaśnia Alina Deryło, sekretarz gminy.

Inne biedne gminy podobnie tłumaczą sytuację. – Aż 75 proc. naszego areału nie podlega opodatkowaniu, bo to grunty rolne V i VI klasy – mówi Marek Kopia, sekretarz gminy Radgoszcz (woj. małopolskie).

– Działalność gospodarcza na naszym terenie to parę sklepików, kilkadziesiąt małych firm oraz brak średnich i małych spółek – podkreśla Zdzisław Dzik, wójt gminy Mirów (woj. mazowieckie). Aż 24 proc. mieszkańców w wieku produkcyjnym zarejestrowanych jest jako bezrobotni, co jest jednym z najwyższych wskaźników w kraju.

Najwięcej takich biednych, zwykle rolniczych, gmin znajduje się w woj. lubelskim, małopolskim, mazowieckim i świętokrzyskim. – W porównaniu z ubiegłym rokiem, a także z latami poprzednimi lista tych najuboższych praktycznie się nie zmienia – komentuje Wojciech Dziemianowicz z Uniwersytetu Warszawskiego.

Pomogłoby zapewne pozyskanie dużego inwestora, który miałby wpływ na całą lokalną gospodarkę.

– Było kilka zainteresowanych firm. Przykładowo Włosi, którzy chcieli u nas składać rowery górskie. Ale jak zobaczyli nasze wąskie drogi, pełne zakrętów i drewnianych mostków, zrezygnowali, bo nie mogły po nich jeździć tiry – opowiada Czesława Rzadkosz, wójt gminy Łukowica (woj. małopolskie). – Staramy się o inwestorów, ale nie ma zainteresowania z ich strony – mówi wójt Dzik z Mirowa. – Może coś się zmieni, bo podobno ma ruszyć budowa obwodnicy Szydłowca, co by nas lepiej skomunikowało.

Ewa Dłuska-Redes, sekretarz Domanic (woj. mazowieckie), zwraca uwagę, że gmina położona jest o godzinę jazdy od dróg krajowych, a to dla większych firm poważna bariera. – Lokalna siła nabywcza mieszkańców też jest bardzo nikła, więc nie mamy co liczyć nawet na supermarket – wylicza. Ale przed gminą wielka szansa na zmianę. – Na terenie miejscowości Pieńki prowadzone są już badania złóż gazu łupkowego. Jeśli wyniki będą pomyślne, powinno to wpłynąć na ożywienie gospodarcze – mówi z nadzieją.

Dziemianowicza nie dziwią nieudane próby pozyskania inwestorów. – Mamy w Polsce tak dużo działek inwestycyjnych, że biznes wybiera te najbliżej szlaków komunikacyjnych, wielkich miast itp. Tereny peryferyjne raczej nie mają szans.

Co ciekawe, mimo minimalnych wpływów z podatków władze lokalne czasami sporo inwestują. Przykładowo w gminie Potok Górny wydatki majątkowe w tym roku mają sięgnąć aż 15,2 mln zł, przy dochodach rzędu 16 mln zł. – Staramy się wykorzystać każde źródło dotacji, głównie unijnych – wyjaśnia sekretarz Alina Deryło. W gminie buduje się więc sieć wodociągową i oczyszczalnię ścieków, remontowane są drogi, powstają przedszkola i świetlica, a nawet amfiteatr. Samorząd realizuje też tak nietypowe projekty, jak instalacja solarów czy szerokopasmowy Internet.

– W tym roku przeznaczymy na inwestycje ponad 7 mln zł z 26 mln zł wydatków ogółem – mówi Marek Kopia z Radgoszczy. Głównie są to projekty drogowe związane z usuwaniem skutków klęsk żywiołowych. Ale też w gminie powstały i przedszkole, i Orlik, i remontowane są szkoły.

Władze lokalne przyznają, że zarówno inwestycje, jak i w ogóle funkcjonowanie nie byłyby możliwe bez subwencji wyrównawczych. Pochodzą one głównie z budżetu państwa, ale też ze składek od bardziej zamożnych samorządów (tzw. janosikowe). W sumie na ten cel dla gmin zostanie przeznaczonych w 2012 r. 6,6 mld zł. – Trzeba przyznać, że nasza gmina żyje na koszt innych podatników, ale tylko dzięki temu udaje się nam realizować nasze zadania – komentuje Czesława Rzadkosz, wójt Łukowicy. W tej gminie subwencje wspomagające stanowią ok. 4 proc. dochodów.

Edward Trojanowski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP

Do najbiedniejszych należą przede wszystkim gminy rolnicze, bo dochody z podatku rolnego są niskie. Te samorządy otrzymują spore subwencje wyrównawcze, dzięki którym ich władze mogą związać koniec z końcem, ale nie zmienia to sytuacji w lokalnej gospodarce. Dlatego tak trudno wyjść im z ubóstwa. Takim gminom polecamy np. rozwój turystyki, bo to ożywia handel i usługi.?Samorządy powinny też zachęcać mieszkańców do korzystania z dotacji na prowadzenie własnej działalności.

Ubogie przez biedę mieszkańców

Najwięcej – 24 proc. – najbiedniejszych gmin jest w województwie lubelskim – wynika z analizy „Rz". Pod uwagę wzięliśmy 248 samorządów (10 proc.) o najniższych dochodach podatkowych. Spora część z nich – od 15 do 17 proc. – położona jest też na terenie woj. małopolskiego, podkarpackiego i mazowieckiego. – Generalnie najwięcej biednych gmin znajduje się na terenach dawnej Galicji i Kongresówki – mówi ekspert ds. rozwoju regionalnego Wojciech? Dziemanowicz z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje on, że samorządom niezwykle trudno zmienić rzeczywistość. Najczęściej bowiem o „wyjściu z ubóstwa" decydują czynniki zewnętrzne – np. pojawienie się inwestora oferującego miejsca pracy na lokalnym rynku. Ale w 2010 r. kilka gmin dokonało wielkiego skoku pod względem zamożności. W Krynicy Morskiej dochody z podatków wzrosły z 2,7 tys. zł per capita w 2009 zł do 38 tys. zł w 2010 r. Nie jest to jednak wynik przemian gospodarczych, ale efekt odzyskania przez gminę sporych zaległości podatkowych. W 2011 r. dochody Krynicy Morskiej wrócą do normy. Z tego powodu tej gminy oraz kilku innych (Nowe Warpno, Tolkicko,?Sztutowo, Frombork) nie uwzględnialiśmy na grafice obok pokazującej najbogatsze gminy.

Potok Górny w woj. lubelskim to najbiedniejsza gmina w Polsce – wynika z ostatnich danych Ministerstwa Finansów na temat dochodów podatkowych w poszczególnych samorządach w 2010 r.

W Potoku Górnym wyniosły one średnio 254 zł na mieszkańca. To trochę więcej niż 20 proc. średniej krajowej. Dla porównania, w najbogatszym Kleszczowie (woj. łódzkie), wpływy z podatków sięgają aż 34,7 tys. zł per capita. – No cóż, jesteśmy typową rolniczą gminą, nie ma przedsiębiorczości, sporo osób korzysta z pomocy społecznej, więc i wpływy z podatków są niskie – wyjaśnia Alina Deryło, sekretarz gminy.

Pozostało 90% artykułu
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego