Wystarczyły dwa lata, by Copernicus Cup wyrobił sobie markę, zdobył uznanie władz międzynarodowej federacji i dołączył do prestiżowego cyklu IAAF World Indoor Tour, czyli halowego odpowiednika letniej Diamentowej Ligi. Rok wcześniej, niż planowano.
– Zwolniło się miejsce, bo z organizacji zawodów wycofał się Sztokholm. IAAF zapytała nas, czy jesteśmy zainteresowani i gotowi. Nie mogliśmy odpuścić takiej okazji. Przyznam szczerze, że nie sądziłem, iż tak szybko staniemy się jednym z najważniejszych mityngów na świecie – mówi „Rzeczpospolitej" Krzysztof Wolsztyński, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki i dyrektor Copernicus Cup.