Norwegowie z TergoPower na razie deklarują budowę mocy elektrycznych (niespełna 50 MW) w każdej z dwóch lokalizacji. Nie odżegnują się jednak w przyszłości od rozszerzenia działalności także na produkcję ciepła, jeśli będzie na nie zapotrzebowanie.
Pierwszy bierze wszystko
Tymczasem plany budowy elektrociepłowni w Kozim Grodzie mają zarówno PGE, jak i Megatem. Firmy chcą uruchomić instalacje o mocach cieplnych odpowiednio 29 MW oraz 12 MW (przy mocach energetycznych na poziomie 45 MW i 40 MW). Już dziś lubelski system ciepłowniczy zasilany jest z obu tych źródeł. Wrotków ogrzewa dwie trzecie mieszkańców miasta. Resztę ciepła dostarcza zaś elektrociepłownia Megatemu.
W 2020 r., kiedy – zgodnie z założeniami – nowy blok na zrębki drzewne na terenie starej fabryki samochodów zastąpi dwa kotły węglowe Megatemu, firma ta będzie w stanie zasilić ciepłem co najmniej połowę lublinian.
– Lubelski system ciepłowniczy ma swoje ograniczenia. Jeśli TergoPower zdecydowałby się na uruchomienie produkcji ciepła, to z mocy ustawy bylibyśmy zobligowani do wpuszczenia zielonych mocy do sieci i zredukowania pracy Wrotkowa – tłumaczy prezydent miasta Krzysztof Żuk.
Problem w tym, że zarząd Polskiej Grupy Energetycznej nie zatwierdził wydatków na modernizację lubelskiej elektrociepłowni, z czego ratusz zdaje sobie sprawę. Blok na słomę i zrębki może w ogóle nie powstać. Nie tylko dlatego, że warszawska centrala tnie teraz koszty i skupia się na flagowych inwestycjach. – Jeśli Megatem wyprzedził konkurencję, to zostaje mało miejsca dla innych na lubelskim rynku – mówi nam osoba znająca lokalny rynek.