Szkoła ma przejść pod zarząd ministerstwa od stycznia 2018 roku. – Planujemy rozwój zdolności dydaktycznych w zakresie kształcenia w zawodach dla gospodarki morskiej. Bliska współpraca z pracodawcami pozwoli na dopasowanie kształcenia do potrzeb rynku pracy, a w przypadku korzystnych opinii w stosunku do zawodów dla gospodarki morskiej będą otwierane nowe klasy w danym zawodzie – zapowiada resort gospodarki morskiej.
– Przepisy umożliwiają ministrowi zakładanie i prowadzenie publicznych szkół morskich, szkół żeglugi śródlądowej – tłumaczy biuro prasowe ministerstwa. Prowadzenia przez ministrów szkół tzw. resortowych nie jest czymś nowym, a w przypadku szkół morskich jest jedynie powrotem do dobrych tradycji. Ponadto wiele stowarzyszeń oraz organizacji pożytku publicznego sygnalizowało powrót do tradycji morskich szkół resortowych, nadzorowanych bezpośrednio przez właściwego ministra – tłumaczy ministerstwo.
Świnoujście się zgadza
Prowadzono konsultację z samorządami na temat przejęcia techników morskich. I tylko władze Świnoujścia się na to zdecydowały. Chcą przekazać ministerstwu istniejący od 1960 roku Zespół Szkół Morskich, gdzie w technikum kształci się nawigatorów morskich, mechaników okrętowych, logistyków i informatyków, a w szkole zawodowej – mechaników monterów maszyn i urządzeń. Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia, przypomina, że organem prowadzącym Zespołu Szkół Morskich od początku powstania było Ministerstwo Gospodarki Morskiej. – Dopiero w 1999 roku szkołę przejął samorząd, ale nadal jednak ministerstwo pełniło nadzór nad placówką, przeprowadzało audyty potwierdzające zgodność kształcenia z wymaganiami międzynarodowej konwencji STCW. Teraz będzie to nadzór bezpośredni także, jeśli chodzi o nakłady finansowe na działalność edukacyjną związaną chociażby z zakupem niezbędnego sprzętu do kształcenia przyszłych kadr, ale i w pozostałym zakresie – dodaje Robert Karelus. Podkreśla, że przejęcie placówki przez ministerstwo to przede wszystkim podniesienie jej prestiżu do stopnia państwowej szkoły resortowej. – Myślę, że z korzyścią tak dla uczniów, jak i miasta. Dla samego samorządu przejęcie oznacza również możliwość wydatkowania większych środków na pozostałe placówki edukacyjne w mieście: żłobki, przedszkola, szkoły podstawowe i ponadpodstawowe – tłumaczy Robert Karelus.
Kołobrzeg i Szczecin są przeciw
Dlaczego inne samorządy nie chcą pozbyć się techników morskich? Tomasz Tamborski, starosta kołobrzeski mówi, że istniejący Zespół Szkół Morskich w Kołobrzegu w tym roku obchodzi swoje 50-lecie. – Szkoła Morska jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych szkół nie tylko w powiecie kołobrzeskim, ale również na mapie Polski. Ciągle zmieniamy i poszerzamy ofertę dydaktyczną. Inwestujemy również w infrastrukturę szkolną i zaplecze socjalne dla młodzieży. W związku z tym nie jesteśmy zainteresowani przekazaniem naszej placówki komukolwiek – tłumaczy. A Marta Kufel z biura prasowego szczecińskiego ratusza dodaje, że od momentu rozpoczęcia działalności Technikum Morskiego w 2007 roku, z każdym rokiem rośnie zainteresowanie absolwentów gimnazjum kształceniem w tej szkole, szczególnie w zawodach morskich, tj. technik nawigator morski, technik mechanik okrętowy i technik budownictwa okrętowego. – Ten sukces jest wynikiem współpracy szkoły z przedsiębiorcami skupionymi wokół Zachodniopomorskiego Klastra Morskiego oraz nawiązaniem współpracy z Akademią Morską w Szczecinie – wylicza urzędniczka. Zdradza, że miasto na ten moment nie ma żadnych oficjalnych informacji dotyczących przejęcia szkoły przez Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Tymczasem resort zapowiada, że w przypadku przejęcia szkoły nie planuje wprowadzania zmian w jej strukturach kadrowych czy infrastrukturalnych na niekorzyść placówki. Zapewnia też, że samo przejęcie szkoły nie będzie generowało dodatkowych kosztów, bo będzie odbywało się na podstawie porozumienia pomiędzy ministrem a organem prowadzącym daną szkołę, a ewentualne przejmowanie będzie dotyczyć również mienia szkoły.
- Część subwencji, która trafi do samorządu na daną szkołę, zostanie zamieniona na dotację przekazywaną bezpośrednio od ministra dla tej szkoły. Takie rozwiązanie daje gwarancję na przekazywanie całości należnych środków dla danej szkoły – tłumaczy resort.