Niedaleko Torunia, w Wielkiej Nieszawce – miejscu, gdzie kiedyś była wioska olęderska, powstaje skansen, będący świadectwem obecności szczególnych osadników, którzy przed religijnymi prześladowaniami uciekli z zachodniej Europy. Będzie to największy taki kompleks specjalnie poświęcony olędrom.
– Chcemy pokazać, jak ci ludzie żyli i kim byli, bo wiedza o nich jest niewielka. Tymczasem przez kilka stuleci zgodnie współegzystowali z Polakami – mówi dr Hubert Czachowski, dyrektor Muzeum Etnograficznego w Toruniu.
Opanowali żywioł
Już 100 lat temu pomysł stworzenia skansenu w tym miejscu postulował konserwator prowincji pruskiej, twierdząc, że zachowało się tu wiele siedlisk olęderskich. Dziś ambitny projekt realizuje Muzeum Etnograficzne. Historia osadników, których los rzucił na nasze tereny, jest barwna. Grupy menonitów zaczęły przybywać do Polski w XVI głównie z Niderlandów (w pierwszej fazie – ok. 11 tys.) z powodu swojej doktryny religijnej – u siebie byli prześladowani, bo dosłownie traktowali pismo święte i odmawiali służby wojskowej.
– Rzeczpospolita udzieliła im schronienia i pierwsze osady menonitów zaczęły powstawać na terenach zalewowych Żuław, gdzie miejscowa ludność nie radziła sobie z trudnymi warunkami – opowiada dr Czachowski. – Ludzie potrafiący walczyć z żywiołem wiedzieli, jak osuszać ziemię, byli na wagę złota. Stworzyli z mokradeł urodzajne pola, przysparzając korzyści właścicielom ziemi.
Dla nich zostało stworzone nowe prawo osadnicze, zwane odtąd prawem olęderskim. Choć wtedy w Polsce panowała pańszczyzna, olędrzy byli ludźmi wolnymi, a Rzeczpospolita gwarantowała im wolność wyznania. Przyczynili się do rozwoju gospodarczego.