Cały czas jestem straszony śmiercią

Warszawa musi być miastem tolerancyjnym. Trzeba stać przy wszystkich mniejszościach, które w atmosferze wprowadzonej przez PiS, mogą czuć się zagrożone – uważa Rafał Trzaskowski, prezydent stolicy.

Aktualizacja: 11.03.2019 11:50 Publikacja: 11.03.2019 05:27

Rafał Trzaskowski ubiegłoroczne wybory na prezydenta Warszawy wygrał w pierwszej turze z wynikiem 56

Rafał Trzaskowski ubiegłoroczne wybory na prezydenta Warszawy wygrał w pierwszej turze z wynikiem 56,7 proc. głosów. Wcześniej był m.in. posłem do Parlamentu Europejskiego, w latach 2013–2014 ministrem administracji i cyfryzacji, a w latach 2014–2015 sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Foto: Fotorzepa/Dariusz Golik

Czy nie czuje się pan prezydentem Warszawy z przypadku? Wcześniej był pan posłem z Krakowa, ministrem cyfryzacji, wiceszefem MSZ, eurodeputowanym, a pańskie ambicje związane ze stanowiskiem unijnego komisarza są tajemnicą poliszynela.

Rafał Trzaskowski: Nie czuję się prezydentem Warszawy z przypadku. Mieszkańcy stolicy wiedzieli, na kogo głosują i wiedzieli dlaczego. Nie ukrywam swojego doświadczenia zawodowego, którego chyba nie powinienem się wstydzić, ale proszę wybaczyć, o swoich ambicjach na unijnego komisarza dowiaduję się od pana po raz pierwszy.

Czy ma pan wizję stolicy Polski?

Warszawa powinna rozwijać się na miarę swojego potencjału. Powinna być miastem tolerancyjnym, otwartym na rozwój i wciąż umiejętnie, a nawet jeszcze lepiej korzystającym z funduszy europejskich. Miastem, które jest kołem zamachowym całego regionu, które przyciąga wszystkich utalentowanych ludzi z całej Polski. Szukamy specyfiki Warszawy, czegoś, co mogłoby nas wyróżniać spośród miast europejskich.

A co może wyróżniać Warszawę ze wszystkich innych stolic Europy i świata?

Po setkach godzin rozmów, które odbyłem z warszawiakami, po naradach eksperckich, wiem, że o sile Warszawy świadczą ludzie. Potencjał ludzki jest najważniejszy. Ludzi tak dobrze wykształconych, umiejących myśleć w sposób niekonwencjonalny, utalentowanych nie ma nigdzie indziej. Takiego zróżnicowanego profilu nie ma żadne inne miasto w Polsce.

Czy przyjmując deklarację LGBT + przechyla pan Warszawę w lewo?

Przyjęcie deklaracji LGBT+ jest realizacją mojej obietnicy wyborczej. Mówiłem w kampanii, że Warszawa musi być miastem tolerancyjnym i trzeba stać przy wszystkich mniejszościach, które w atmosferze wprowadzonej przez PiS mogą czuć się zagrożone. Nie zgodzę się, żeby ktokolwiek w stolicy był spychany na margines ze względu na swoją orientację czy przekonania. Wszyscy ci, którzy potrzebują pomocy i zwracają się o nią, dostaną ją na miarę możliwości miasta. Zaczęliśmy od rozbudowanego programu senioralnego, realizacji obietnic dla kobiet, przygotowania programu „darmowe żłobki". Chcę, żeby ci, którzy mówią w innym języku, mają inny kolor skóry, preferencje seksualne, poglądy polityczne w Warszawie czuli się jak w domu. Od trzech lat mamy w Polsce problem z nienawiścią, ksenofobicznymi zachowanymi i powiększającą się nietolerancją. Karta LGBT+ jest częścią sprzeciwu wobec nietolerancji. Warszawa nie wyklucza! Warszawa jest dla wszystkich!

Opozycja warszawska twierdzi, że przemalowuje pan stolicę na tęczową, a w żłobkach, przedszkolach i szkołach dzieci będą indoktrynowane seksualnie.

Nie tworzę tęczowej Warszawy, ale miasto otwarte dla wszystkich. Warszawskie dzieci nie mają się czego obawiać, wbrew temu, co mówią moi przeciwnicy polityczni, strasząc opinię publiczną wymyślonymi zagrożeniami. Nikt nie mówi o edukacji seksualnej dla dzieci i młodzieży poniżej czwartej klasy. Przeciwnicy polityczni wyciągają z kontekstu zalecenia WHO z książki dla specjalistów, która opisuje jak rozwijają się dzieci. To nie są zalecenia do wprowadzenia, tym bardziej nasze i dla małych dzieci. Ja będę realizował program walki z nietolerancją. Dzieci muszą wiedzieć, że słowa i działania mogą ranić, nie ma przyzwolenia na hejt i nie ma anonimowości w internecie. Tolerancyjnie powinniśmy być nastawieni wobec wszystkich, bez względu na kolor skóry, wyznanie, poglądy i orientację. Nie zamierzam wprowadzać żadnej rewolucji seksualnej. Zamierzam walczyć z nienawiścią.

Patryk Jaki mówi w TVP: „Jeżeli nie chcecie państwo, żeby takie historie, jak przebieranie waszych dzieci, dziewczynki za chłopców, chłopców za dziewczynki, się nie wydarzyły, to jest tylko jeden wybór – Zjednoczona Prawica".

Nie wiem, czy pan Jaki planuje kogoś przebierać, bo my nie. Pan Jaki przegrał wybory i zamiast zachować się po męsku straszy warszawiaków wyimaginowanymi problemami.

Kaja Godek z Konfederacji mówi, że nieważne, co robi Trzaskowski z Pawłem Rabiejem, ale ręce precz od naszych dzieci.

Proszę wybaczyć, ale do komentowania tak prymitywnych wypowiedzi nie zamierzam się zniżać i odpowiadać na chamstwo.

Po 100 dniach pańskiej prezydentury tylko podpisanie deklaracji LGBT + przebiło się szerzej do świadomości społecznej.

Taki odbiór jest dzięki kampanii hejtu, na którą prawica przeznaczyła duże pieniądze. Prawica nie wyciągnęła żadnych wniosków z tego, co wydarzyło się w Gdańsku. Zamiast obniżania temperatury sporu, trwa nakręcanie agresji. Ja będę prowadził dialog bez podgrzania emocji. Rozmawiam w sprawie Muzeum Polin, w sprawie odbudowy Pałacu Saskiego, a prawica prowadzi kampanię hejtu za grube miliony, która zbiera swoje żniwo. Znowu przychodzą groźby karalne pod moim adresem, związane również z podpisaniem Karty LGBT+.

Dostaje pan pogróżki jako prezydent Warszawy?

Ataków wciąż przybywa. Pogróżki zgłaszam na policję, która od stycznia zajmuje się bardzo profesjonalnie tematem nienawiści. Dobrze, że policja wyciągnęła wnioski po śmierci Pawła Adamowicza i również informuje nas o pogróżkach w mediach społecznościowych i internecie, a ja kieruję wnioski o ściganie. Na skutek tego, że politycy prawicy publicznie kłamią, że w warszawskich przedszkolach i szkołach mają być lekcje masturbacji, wzrosła liczba gróźb karalnych. Sami politycy wprost grożą, mówiąc, że jeśli Trzaskowski będzie dalej szedł tą drogą, to mogą stać się rzeczy nieprzewidywalne. Tego typu manipulacje i kłamstwa powinny być dementowane i piętnowane. Dzieci będą uczone tolerancji i nic wbrew ich woli i ich rodziców nie będzie mieć miejsca. Działamy dalej, otwierając kolejne przedszkola, podwyższając wynagrodzenie nauczycieli, przygotowując plan darmowych wyjść do teatru i na zajęcia sportowe przez uczniów, tworząc pilotażowy program dodatkowych zajęć, przygotowując program darmowych żłobków, przyspieszamy z inwestycjami oraz z wcześniejszym oddaniem nowych przystanków linii metra, robimy dokładne analizy przedłużenia linii metra w kierunku Ursusa...

Patryk Jaki twierdzi, że można szybciej budować, inwestować i realizować obietnice, których pan nie realizuje, oprócz otwartości na środowiska LGBT.

Patryk Jaki w kampanii wyborczej udowodnił, że nie ma zielonego pojęcia o Warszawie i inwestycjach. Zapewnił, że będzie działał na rzecz Warszawy, mieszkańcy stolicy dali mu silny mandat i chce się przenieść do Brukseli, kandydując do Parlamentu Europejskiego ze Śląska, Małopolski lub Bóg wie skąd. Podobnie pan Sebastian Kaleta ma kandydować do Parlamentu Europejskiego. Mam nadzieję, że jeśli Patryk Jaki zostanie europosłem, to będzie walczył w Brukseli o duże inwestycje dla Warszawy, chociaż jako polityk bezpartyjny może mieć pewien problem ze skutecznością.

Czy pańska otwartość społeczna ma świadczyć o próbie przesunięcia PO i Koalicji Europejskiej bardziej na lewo?

Nie staram się przesterować partii lub KE, a jedynie realizuję obietnice wyborcze. Jeśli dostaję sygnały, że środowiska LGBT czują się marginalizowane, sekowane, a dzieci popełniają samobójstwa, bo są zaszczuwane w szkole, to nie mogę pozostać obojętny.

Będzie pan przekonywał włodarzy innych miejscowości z KE do podpisania Karty LBGT+?

W przeciwieństwie do polityków prawicy nie czuję się zobowiązany do przekonywania kogokolwiek do zmiany poglądów, nauczania i mówienia, kto co ma robić.

Chciałby pan, żeby tęcza wróciła na plac Zbawiciela?

Tęcza na pl. Zbawiciela była fajna. Gdybym powiedział, że ma wrócić, to pewnie przez najbliższe tygodnie moi oponenci nie mówiliby o niczym innym. To był fajny symbol, szczególnie tęcza wirtualna, której nie można było spalić.

Mówi pan o tolerancyjnym mieście, ale na stadionie Legii podczas meczu fani drużyny wywiesili transparent: „Warszawa wolna od pedalstwa". Co pan może zrobić, żeby tego typu hasła nie pojawiały się w stolicy?

To skandaliczne hasło. Na Legii doszło do nawoływania do nienawiści. Nie powinno być na warszawskich stadionach na tego typu hasła. Poprosiłem władze klubu o stanowczą reakcję.

Na 100 dni swojej prezydentury obiecał pan darmowe żłobki. Nie udało się.

Nie obiecywałem darmowych żłobków w 100 dni. Pracujemy nad programem, który zostanie zrealizowany we wrześniu. Wszystkie miejsca w żłobkach publicznych od września będą bezpłatne. W tym roku oddamy do użytku 1000 nowych miejsc, a 5000 miejsc o standardzie miejskim wykupimy na rynku. Tych miejsc z roku na rok będziemy kupowali coraz więcej i zachęcamy przedsiębiorców do inwestowania w nowe miejsca, dlatego że chcemy 5 tys. nowych miejsc żłobkowych wybudować w całej kadencji. Jedno mogę powiedzieć na pewno, w ciągu pięciu lat w tym obszarze w Warszawie dokona się rewolucja.

Darmowa komunikacja dla szkół średnich?

Prowadzimy na ten temat rozmowy i podejmiemy z Radą Miasta decyzję, kiedy darmową komunikację wprowadzić. Jedno chcę jeszcze jasno powiedzieć – to jest decyzja bardzo trudna dla mnie, bo nie była moją obietnicą, ale honoruję decyzję Rady Miasta o wprowadzeniu 98-proc. bonifikaty w związku z przekształceniem dzierżawy wieczystej mieszkań we własność. Przez to nie będzie w budżecie miasta 500 mln zł rocznie. Co chwilę pojawiają się nowe wydatki, nowe wyzwania, a nowych dochodów na razie nie ma. Duża część decyzji rządowych, wynikających z chaosu i braku profesjonalizmu, przerzucana jest na barki samorządu. Chaos w edukacji przez reformę minister Zalewskiej to miliony złotych kosztów dla nas rocznie, złe decyzje dotyczące polityki odpadowej, nie wiadomo co z cenami energii – miały nie rosnąć, a nie wiadomo, jakie będą realne jej koszty. Program będzie realizowany, ale musi zostać dobrze przygotowany.

Czy warszawskie szkoły przygotowane są na falę podwójnych roczników?

Są, choć było to potwornie trudne. Anna Zalewska ucieka do Brukseli, bo nie będzie mogła swoim wyborcom spojrzeć prosto w oczy. Pamiętam, jak minister Zalewska mówiła, że w związku z reformą nie będzie żadnych problemów. Dzisiaj widzę, jak moja córka ósmoklasistka siedzi do północy nad lekcjami. Widzę, że obietnice PiS wobec nauczycieli nie zostały spełnione. Widzę, że naukę w szkołach średnich rozpocznie 43 tys. uczniów, zamiast 23 tys. Stanęliśmy na głowie, żeby znaleźć nowe sale i poradzić sobie z przeorganizowaniem szkół.

Co z podwyżkami dla warszawskich nauczycieli?

Na ostatniej sesji Rada Miasta na mój wniosek podjęła decyzję o podwyżkach z wyrównaniem od stycznia, tak jak obiecywałem.

A czy pan w ogóle bywa na sesjach Rady Miasta?

Częściej niż pozostali prezydenci stolicy i częściej niż Lech Kaczyński, który był dwa razy. Ja też byłem dwa razy, ale w ciągu 100 dni, a Lech Kaczyński w ciągu czterech lat. Tradycja jest taka, że prezydent miasta jest na na posiedzeniach rady, gdy jest sesja budżetowa i absolutorium budżetu. Jeśli jest sprawa absolutnie kluczowa, jak kwestia bonifikat, to również pojawiłem się na sesji. Żaden prezydent miasta nie bywa na każdej, bo ma wiele innych obowiązków.

Rzeczywiście opozycja w stolicy jest tak twardą opozycją, jak zapowiadał Patryk Jaki?

Patryk Jaki nie jest żadną opozycją w Warszawie, bo ucieka do Parlamentu Europejskiego. Podobnego wybiegu próbuje pan Kaleta. Traktuję bardzo poważnie opozycję, która w Radzie Miasta jest doświadczona i ma dużą wiedzę od miesięcy, ale mniej tych, którzy wyżywają się na mnie głównie na Twitterze i Facebooku. To opozycja internetowa, która próbuje robić szum medialny, zamiast poważnie rozmawiać o mieście.

Wspomniał pan o byłym prezydencie Lechu Kaczyńskim. Czy głaz na dziedzińcu warszawskiego ratusza pozostanie w miejscu, w którym jest obecnie?

Usuwanie pomników nie jest moim priorytetem. Nawet jeśli jakość ich wykonania jest bardzo wątpliwa. Teren, na którym znajduje się głaz z podobizną prezydenta Kaczyńskiego, zarządzany jest przez wojewodę. Warszawa nie ma swojego ratusza. My mamy tylko 15 proc. tego budynku.

Nowy prezydent stolicy zgadza się na stawianie pomników z ewentualnym pogwałceniem prawa?

Toczy się dyskusja w sądzie. Pomnik smoleński i pomnik Lecha Kaczyńskiego na placu Piłsudskiego stanęły z pogwałceniem prawa. Ale ja z pomnikami wojować nie zamierzam. Czekam na decyzję sądu.

Pałac Saski również może być odbudowany bez pańskiej zgody.

Nie może i dlatego rozmawiamy z panem marszałkiem Karczewskim. PiS ustawami może zmienić każde prawo, a sądy są od tego, żeby odwrócić nieprawomocne decyzje, tak jak to miało miejsce z nazwą ulic. Notabene w sprawie ulic także złożyłem stosowną uchwałę do Rady Miasta.

Nauczyciele zapowiadają strajki. Czy będą pieniądze dla nauczycieli w stolicy na polekcyjne zajęcia z dziećmi?

Daliśmy nauczycielom tyle, ile mogliśmy. Reszta jest obowiązkiem rządu. Dopłaty do zajęć dodatkowych będą i zaczynamy od projektu pilotażowego, który ruszy w tym roku w czterech dzielnicach.

A co z kulturą w stolicy? Co może być kulturalną wizytówką Warszawy?

Mamy takie symbole. Jest nią Muzeum Polin i Muzeum Powstania Warszawskiego. Kolejną wizytówką stolicy będzie projekt, który ja chcę realizować, czyli Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Projekt nowatorski, awangardowy i oryginalny, który diametralnie zmieni otoczenie PKiN. Tego miejsca będzie nam zazdrościła cała Europa.

PKiN nie zamierza pan zburzyć, jak chciał Radosław Sikorski?

Nie, ale zastanawiamy się nad jego rewitalizacją.

Umyje pan PKiN?

Umycie PKiN jest możliwe, ale najpierw musimy oszacować opłacalność tej inwestycji.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest pomnikiem, który chce pan po sobie zostawić, jak Lech Kaczyński Muzeum Powstania Warszawskiego?

Tak, i uporządkowane otoczenie PKiN. Ale nie tylko. Chcę poprawić jakość życia warszawiaków. Symbole są ważne, dlatego chciałbym przez pięć lat oddać kolejnych dziesięć stacji metra, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, zagospodarować teren wokół PKiN, ale także poprawić opiekę nad seniorami, edukację, zagwarantować bezpłatne żłobki i poprawić jakość powietrza.

Jaka przyszłość czeka Lotnisko Chopina?

PiS chce zniszczyć lotnisko Chopina, na co ja nie pozwolę. Nie wierzę w lotnisko w Baranowie i wizję wielkiego portu kosztem istniejącego stołecznego. Rząd kluczy, najpierw twierdząc, że chce zlikwidować Lotnisko Chopina, później twierdząc, że je zachowa i przekieruje ruch do Radomia... Będę walczył do końca o zachowanie Okęcia w obecnej formule.

Będzie pan też walczył o budowę tanich mieszkań pod wynajem?

Tak. Mamy specjalny zespół koordynacyjny, który ma pomóc przyspieszyć budowę nowych mieszkań. Ponad tysiąc lokali oddamy jeszcze w tym roku. Zarówno mieszkań komunalnych, jak i tanich mieszkań pod wynajem. Przygotowujemy bank ziemi i nowe miejsca, gdzie mieszkania chcemy budować.

A jak wygląda walka ze smogiem w stolicy? Co z niewpuszczaniem samochodów do centrum?

Pracujemy nad tym. Uszczelniamy system. Nie może być tak, że dzisiaj płaci się 50 zł kary, a opłaca się zostawić samochód na 2–3 dni w centrum miasta i nie płacić za bilet. Notabene średnio 40 proc. miejsc parkingowych na parkingach podziemnych w stolicy nie jest wykorzystane.

Co z nowymi miejscami parkingowymi?

Warszawiacy nie wiedzą, że pod placem Defilad jest parking. Duża część parkingów, jak na ul. Książęcej, jest niewykorzystana. Najpierw chcemy dobrze oznakować mało uczęszczane parkingi. Budujemy nowe parkingi park & ride. Analizujemy rozszerzenie stref płatnego parkowania, głównie tam, gdzie dojeżdża metro. Zaczynamy budować też nowe miejsce parkingowe w partnerstwie publiczno-prywatnym.

Dlaczego nie chce pan pozwolić Srebrnej wybudować dwóch dużych wież? Spółka Srebrna nie dostaje WZ-ki dlatego, że jest związana z PiS?

Srebrna mogła budować 11-piętrowy budynek – taka była propozycja. Jak rozumiem, Jarosław Kaczyński i Srebrna nie chcieli się na to zgodzić, bo 11 pięter to dla nich za mało. Większość fundacji byłaby niebywale szczęśliwa, gdyby mogła postawić sobie 11-piętrowy budynek. Ale tu nie chodziło o fundację, ale o setki milionów złotych na sponsorowanie partii politycznej. PiS chciał mieć finansowanie na poziomie 100 mln zł, właśnie dzięki wieżom, przez co nikt nie miałby szans z nimi wygrać w wyborach powszechnych.

Czy rolą prezydenta stolicy jest blokować projekty budowlane?

Ale ja niczego nie blokuję! PiS nie chciał wyłącznie wzmacniać Instytutu Pamięci Lecha Kaczyńskiego, ale zarabiać na wynajmowaniu przestrzeni w wieżowcach na restauracje, kluby i inne komercyjne instytucje, żeby partia mogła na tym zarabiać. Czy jakakolwiek partia w Polsce utrzymuje się z wynajmu powierzchni w wieżowcach? Kaczyński chciał być sprytnym deweloperem, ale mu nie wyszło.

Śmieci zaleją stolicę? W niektórych śmietnikach w Warszawie wciąż straszą choinki.

Nie ma takiego problemu. Mogą być jednostkowe problemy, ale wielu zgłoszeń o nieprawidłowościach nie mamy. To rząd przygotowywał niechlujnie prawo dotyczące wywozu śmieci. Jeśli rząd nie pójdzie z nami na wojnę i nie będzie bez uzasadnienia zamykał instalacji, to nie będzie problemu śmieci w stolicy.

Po tych 100 dniach, jak pan czuje się jako prezydent Warszawy?

Bardzo dobrze. Dlatego też zaskoczyło mnie pierwsze pytanie. Jak można czuć się źle w ratuszu, po latach spędzonych w Sejmie pod rządami PiS, gdzie człowiek musi mierzyć się z konkurentami, którzy nie chcą merytorycznie pracować z opozycją? W stolicy mogę realizować swój program dla mieszkańców. Sprawczość w polityce pociąga mnie najbardziej.

Czy włączy się pan w kampanię do Parlamentu Europejskiego jako wiceszef Europejskiej Partii Ludowej (EPP)?

Tak, jeśli nawał pracy w ratuszu mi na to pozwoli. Liczę na to, że po najbliższych wyborach europejskich EPP będzie nie tylko dominującą siłą polityczną w PE, ale większą niż obecnie. Siły eurosceptyczne są niezwykle skłócone i nie potrafią z sobą współpracować, dlatego na pewno nie będą nadrzędną siłą w Parlamencie Europejskim.

Czy nie czuje się pan prezydentem Warszawy z przypadku? Wcześniej był pan posłem z Krakowa, ministrem cyfryzacji, wiceszefem MSZ, eurodeputowanym, a pańskie ambicje związane ze stanowiskiem unijnego komisarza są tajemnicą poliszynela.

Rafał Trzaskowski: Nie czuję się prezydentem Warszawy z przypadku. Mieszkańcy stolicy wiedzieli, na kogo głosują i wiedzieli dlaczego. Nie ukrywam swojego doświadczenia zawodowego, którego chyba nie powinienem się wstydzić, ale proszę wybaczyć, o swoich ambicjach na unijnego komisarza dowiaduję się od pana po raz pierwszy.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break