Czar karnawału

Zapusty, ostatki, podkoziołek, czyli ostatnie dni karnawału. A jak podczas tych kilku radosnych tygodni bawił się kiedyś Poznań i cała Wielkopolska?

Aktualizacja: 31.01.2016 21:10 Publikacja: 31.01.2016 19:51

Zabawa karnawałowa w okolicach Nowego Tomyśla w 1934 roku

Zabawa karnawałowa w okolicach Nowego Tomyśla w 1934 roku

Foto: materiały prasowe

– W Wielkopolsce, choć karnawał obchodzono niezwykle hucznie, jego kulminacją były zapusty, zwane też ostatkami – mówi Agata Nurkowska, autorka bloga Ale Wielkopolska.

Potwierdza to Ada Garbatowska, etnograf z Wielkopolskiego Parku Etnograficznego w Dziekanowicach: – Charakterystyczną dla Wielkopolski (i części Kujaw) nazwą jest podkoziołek. Nazwa ta zarezerwowana jest dla wtorku przed Popielcem.

Figurka z buraka

Skąd się wzięła? – Od symbolicznej figurki przedstawiającej wyciętego z brukwi, buraka lub drewna podkoziołka, który był podobizną kozła lub chłopca naguska. Przed grajkami ustawiano np. beczkę, a na niej na talerzu podkoziołka. Punktem kulminacyjnym był taniec młodych dziewcząt przed podkoziołkiem – same go opłacały, w odróżnieniu od innych zabaw odbywających się w ciągu roku.

Gdy już wszystkie dziewczęta złożyły okup, zaczynała się ogólna zabawa. Kończyła się ona przed północą, bo był to wymóg kościelny. Były wsie, w których na koniec zabawy wnoszono wielkiego drewnianego śledzia na znak, że zaczyna się post – wyjaśnia Ada Garbatowska.

Jak inaczej jeszcze świętowano karnawał w Wielkopolsce? Ada Garbatowska przytacza opowieść mieszkanki wsi Szadek, a po zamążpójściu wsi Kuchary. W środę popielcową przyjechali po nią, jako młodą mężatkę, chłopcy z jej wsi, posadzili ją na wozie przykrytym plandeką i sypali na nią popiół. Zawieźli ją do Szadku, do rodziców, by tam ją wykupiono. Dostali tam wódki i bawiono się dalej.

Popularne były również w okresie karnawału orszaki przebierańców na wsiach, a podczas zabawy – oprócz alkoholu – nie mogło zabraknąć również tradycyjnych, karnawałowych potraw.

Bardzo syto i bardzo tłusto

W karnawale nikt nie oszczędzał swoich kubków smakowych. Na biesiadników czekał przecież okres 40-dniowego postu. Żeby zachować w tym czasie w pamięci wspomnienie smaku karnawałowych przysmaków, trzeba było najeść się ich do syta.

Bartosz Konieczny, restaurator z Nowego Tomyśla, opowiada, że pączki nadziewane powidłami były obowiązkowym przysmakiem na karnawałowym wielkopolskim stole. Oprócz nich nie mogło również zabraknąć racuchów drożdżowych. Ważne miejsce w wielkopolskim domu mają i miały dawniej kruche chruściki drożdżowe, a także oponki – bazą dla ich ciasta jest tłusty, drobno zmielony twaróg. Były one również, tak jak pozostałe słodkości, wysmażane w głębokim tłuszczu.

– Grzechem byłoby nie wspomnieć o pyzach drożdżowych vel pampuchach, które w ciągu roku parowane, wtedy były sauté i stanowiły dodatek do dań głównych. Obok mięsa, tj. pieczonej na wolnym ogniu kaczki w brytfannie, rolady wieprzowej (lub w bogatszych domach wołowej), czy szynki z pieca nabitej czosnkiem i boczkiem pieczonej w całości, musiał się znaleźć tzw. ciemny sos – podsumowuje Bartosz Konieczny.

Takie rarytasy były podawane również w poznańskich lokalach, które cieszyły się popularnością przez cały rok. To w czasie karnawału przeżywały jednak prawdziwe oblężenie.

Dansing na poznańskich salonach

O dawnych poznańskich lokalach można dziś tylko snuć sentymentalne opowieści. Nie ma już chociażby słynnej Adrii, a wiele osób z nostalgią wspomina klimat dawnych rozmów, prowadzonych często w obecności sławnych gości, zapach świetnej kuchni i dymu z fajek.

Wśród tych osób jest pani Ewa, która chętnie opowiada o czasach świetności poznańskich restauracji i kawiarni – w latach 70., 80., a nawet jeszcze 90. Pani Ewa była wtedy bardzo młodą osobą bywającą czasem w poznańskich lokalach z rodzicami czy przyjaciółmi. Lubiła przyglądać się gościom restauracji i do dziś wspomina te chwile.

– W tamtych latach prym wiodła w centrum miasta kawiarnia W-Z na Fredry (naprzeciwko Ciszaka – red.). Tam odbywały się również dansingi i striptiz, a jakże! Parkiet znajdował się pośrodku głównej sali. Latem czynny był ogródek z małą fontanną. Popularna była również Magnolia przy parku Kasprzaka. No i Bazar oczywiście – wspomina pani Ewa.

Gdzie jeszcze bawili się nieco starsi dziś mieszkańcy Poznania? Na pewno nie można zapomnieć o wspomnianej już Adrii, w której poznało się wiele par, a także o Kresowej. – Był to lokal z malutkim parkietem i panem, który przygrywał na pianinie niemal codziennie od popołudnia do wieczora, a dojrzałe pary podrygiwały rytmicznie. Był jeszcze bardzo znany Cafe Głos (róg Ratajczaka i 27 Grudnia – red.) – opowiada pani Ewa.

W Smakoszu naprzeciwko Teatru Polskiego można się było natknąć na sławnych gości. Bywali tam bowiem aktorzy i artyści, ale również ci, którzy chcieli te sławy trochę popodglądać. Niedaleko Smakosza znajdował się lokal Arkadia, a stąd blisko już było do hotelu Bazar.

Karnawał w Poznaniu i całym regionie był obchodzony bardzo hucznie, a miejsc do zabaw nie brakowało. Dzisiejsze dyskoteki, kluby i restauracje licytują się jak najbardziej wystrzałowymi ofertami imprez karnawałowych, ale raczej próżno szukać w nich ducha tradycyjnych zabaw, z których przez całe pokolenia znana była stolica Wielkopolski.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego