– Chodzi o trwałe narzędzie rozwojowe. Można sobie wyobrazić, aby z pieniędzy unijnych takie narzędzie wsparcia zbudować. Powinniśmy myśleć kategoriami tworzenia takich wehikułów na wiele lat – dodał.
Również według Witolda Stępnia, marszałka województwa łódzkiego, trzeba bronić samorządu, chociaż reforma broni się jego zdaniem sama – wystarczy pokazać zmiany cywilizacyjne, które zaszły.
– Zmiany cywilizacyjne to nie tylko infrastruktura, ale także właśnie kapitał ludzki, interwencja w edukację, olbrzymie pieniądze zainwestowane w służbę zdrowia i w szpitale, które są dziś bardzo nowoczesne – mówił Stępień.
Jak mówił na przykładzie swojego regionu, udało się dokonać integracji nie tylko obszarowej, ale także międzyludzkiej.
– Samorząd jest platformą integrującą region. To się oczywiście wiąże również z infrastrukturą, ale nie tylko. Zrewitalizowaliśmy Sieradz czy Piotrków Trybunalski. Do niedawna można było rozpoznać granice województw. Wyjeżdżając z Łódzkiego do Wielkopolski, podwyższał się standard zabudowy. Dzisiaj już trudno się zorientować, że zmieniamy województwo – wskazywał Stępień.
Jego zdaniem stworzenie samorządu to także wielka zmiana mentalności w aktywności społecznej.
– Samorząd jest blisko ludzi. Można zwrócić się do radnego, spotkać wójta czy ze sprawą iść do wojewódzkiego urzędnika. Ta obywatelska postawa i zmiana w sposobie myślenia to kolejny skok cywilizacyjny, który przesunął nas ze wschodu na zachód – uważa Stępień.
– Dziś dzięki temu nie ma u nas wschodniego modelu wszechwiedzącej władzy, bez której skinienia nic nie może się zdarzyć. Mamy za to model konsultacji, współdziałania i wykorzystania wiedzy ekspertów, naukowców i dialogu z ludźmi – podkreślał.
Stępień uważa, że to dwa główne osiągnięcia samorządu.
– Poszerzyliśmy znacznie grono ludzi, którzy są zainteresowani tym, co się wokół nich dzieje. Angażują się w przedsięwzięcia i budują wspólnotę. Z tym szerokim gronem, właściwie z milionami ludzi, należy się liczyć. Raz przekazanej obywatelom władzy i kompetencji nie powinno się odbierać – podkreślił marszałek województwa łódzkiego.
Olgierd Geblewicz mówił o trudnych relacjach władzy centralnej z tą regionalną. Jak zaznaczył, każdy rząd jest – co zrozumiałe – złożony z różnych osób i osobowości, różnych poglądów. Wśród nich na pewno jest część takich, którzy rozumieją istotę samorządności.
– Nikt nam jako partnerom nie tłumaczy jednak, dlaczego władzę samorządowców się ogranicza. W przypadku nowych ustaw następuje ucieczka do inicjatywy poselskiej, która uniemożliwia dyskusję. Staje się ona jałowa i kontrproduktywna – mówił z żalem Geblewicz.
Jego zdaniem trudno jest z tym walczyć, bo takie spory kompetencyjne nie są zrozumiałe dla przeciętnego obywatela.
– Przekaz, który formułuje rząd, jest bardzo prosty: kłócą się o stołki. A przecież samorząd to również kompetencje, własność i odpowiedzialność. Możemy próbować ludziom to tłumaczyć. Wszystkie fakty pokazują, że tylko uruchomienie oddolnej inicjatywy obywateli może pomóc. Pytanie, do kogo ludzie mają większe zaufanie – zastanawiał się marszałek województwa zachodniopomorskiego
Według Jacka Krupy rząd centralny w Warszawie nie przywiązuje należytej uwagi do działalności samorządu.
– Polityka centralna dominuje nad myśleniem o regionach. Nie ma partnerstwa i nie ma autonomii, o którą dbałby rząd i parlament. To, czy dana droga powstanie, zależy od tego, czy minister się zgodzi. To cały czas gra personalna i polityka, która tak się wmieszała do zarządzania państwem, że to paraliżuje działanie. Dla jasności – nie chodzi tylko o obecny rząd, to się ciągnie od pewnego czasu. Samorząd nie jest partnerem dla rządu i to jest smutne – podsumował Krupa.