Zatrzymać powrót do centralizacji

Trzeba obronić samorząd przed zakusami władzy centralnej, bo to dzięki niemu Polsce udało się dokonać skoku cywilizacyjnego.

Publikacja: 19.01.2017 22:30

Uczestnicy debaty: Marcin Piasecki, redaktor dziennika „Rzeczpospolita”, Jacek Krupa, marszałek woje

Uczestnicy debaty: Marcin Piasecki, redaktor dziennika „Rzeczpospolita”, Jacek Krupa, marszałek województwa małopolskiego, Urszula Nowogórska, przewodnicząca Sejmiku Województwa Małopolskiego, Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego, Witold Stępień, marszałek województwa łódzkiego, oraz Józef Płoskonka, były minister w rządzie Jerzego Buzka, były wojewoda kielecki.

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Takie wnioski płyną z debaty, która odbyła się w ramach Konwentu Marszałków Województw RP w Zakopanem. Dyskusję „18-lecie samorządu województw. Bilans osiągnięć i perspektywy na przyszłość" zorganizowała „Rzeczpospolita Życie Regionów" oraz województwo małopolskie.

Spore osiągnięcia

Dyskusję poprzedziły dwa wystąpienia Jacka Krupy, marszałka województwa małopolskiego, oraz dr. Józefa Płoskonki, byłego ministra w rządzie Jerzego Buzka, byłego wojewody kieleckiego, a obecnie radcy prezesa Najwyższej Izby Kontroli.

Jacek Krupa mówił, czym wyróżniają się polskie województwa na tle regionów Europy, rozpoczynając od historii powstania samorządności w Polsce. Jak zaznaczył, samorząd to autentyczna władza z własnym majątkiem, podejmująca decyzje na własną odpowiedzialność. Marszałek województwa małopolskiego podkreślał, że Polska należy do elity państw o najwyższym stopniu decentralizacji. W ostatnich latach wskaźnik samorządności, który pokazuje tempo tych zmian, dynamicznie się powiększył.

– Polska i polskie regiony zostały zakwalifikowane do grupy o wyższym poziomie tego wskaźnika – mówił Krupa. Jak zauważył, wszystkie polskie województwa, zwłaszcza po wejściu Polski do UE, rozwijały się szybciej niż średnia unijna. Aż siedem polskich województw zakwalifikowało się do grupy 28 najdynamiczniej rozwijających się regionów w UE, czyli takich, w których w latach 2008–2014 odnotowano co najmniej 10 pkt proc. wzrostu do średniej unijnej.

Z kolei szybki wzrost wskaźnika rozwoju społecznego (w jego skład wchodzą parametry mierzące poziom zdrowia mieszkańców, umieralność, stopień edukacji czy dochód i zatrudnienie) wskazuje, że polskie regiony także dużo zrobiły w tym zakresie.

– Dzięki temu kapitał ludzki mamy na coraz wyższym poziomie. W niektórych województwach tempo zmiany wskaźnika w latach 2008–2012 przekroczyło 8 proc. Natomiast sam wskaźnik jest wciąż na stosunkowo niskim poziomie – zaznaczył Krupa.

Marszałek Małopolski wskazywał jednak na niski poziom innowacyjności polskich regionów, choć zaznaczył, że w ostatnim czasie kilka regionów awansowało także w tym zakresie. Analizując fundusze unijne, podkreślił, jak istotną rolę odgrywają one w rozwoju polskich województw. Przedstawił także przykłady inwestycji w Małopolsce, które dzięki pieniądzom z Brukseli zostały zrealizowane w trakcie poprzedniej perspektywy finansowej.

Krupa wskazywał również na zagrożenia dla dalszego rozwoju samorządów regionalnych. Jego zdaniem głównym z nich może być silna ingerencja władz centralnych w kompetencje i działalność województw.

– Aby regiony utrzymały i rozwinęły swój potencjał, trzeba m.in. bazować na odnawialnych źródłach finansowania, wzmocnić instytucje i potencjał myślenia strategicznego – mówił Jacek Krupa.

Ogromny wysiłek

Józef Płoskonka, który między innymi odpowiadał za wprowadzenie samorządności w Polsce, przedstawił historyczne tło wdrażania tych zmian.

Pomysł na reformę samorządową zrodził się w Instytucie Spraw Publicznych. Zespół pracujący nad tym projektem miał na celu napisanie ustawy o samorządzie województwa. Jak mówił Płoskonka, ustawy, która brałaby co najlepsze z unijnej karty samorządu terytorialnego.

– Projekt miał dostosować organizację terytorialną kraju do tego, co wynikało ze standardów unijnych – wskazywał ekspert. Gotowy projekt ustawy powstał tuż przed powstaniem rządu Jerzego Buzka. Jednak, jak mówił, aktem sprawczym, który doprowadził do realizacji reformy, była rozmowa Jana Rokity, który wówczas był jednym z członków tego zespołu z premierem Buzkiem.

– Premier zadecydował natychmiast. Po akceptacji ustaw rozpoczęły się prace wdrożeniowe. W każdym województwie powołano delegata rządu, który był jednocześnie wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji – tłumaczył radca prezesa NIK. Jego zdaniem wprowadzone w tamtym czasie zmiany ustrojowe były rewolucyjne.

– Aż 60 proc. instytucji trafiło spod kurateli rządu do samorządu. 66 tys. osób zmieniło miejsce pracy. Z 49 zlikwidowanych urzędów wojewódzkich zostało 16 – wyliczał Płoskonka.

Według obserwacji byłego ministra 18 lat działalności samorządów wskazuje, że jest dobrze, a na pewno zdecydowanie lepiej, niż można było się spodziewać, chociaż początki były bardzo trudne.

– Brakuje podejścia do zarządzania poprzez cele. Współpraca, współrządzenie, tzw. public governence – to jedyny sposób na zarządzanie ryzykiem wpisanym w naszą scenę polityczną – uważa. Jak podkreślał, ludzie dzielą się i zawsze będą się dzielić na takich, którzy uważają, że państwo powinno być maksymalnie zdecentralizowane, oraz na takich, którzy popierają centralizację władzy. Jednak ważne jest zachowanie odpowiedniego balansu – dodał.

Jak podkreślała Urszula Nowogórska, przewodnicząca sejmiku województwa małopolskiego, po tych 18 latach w Polsce wyrosło już nowe pokolenie wychowane na samorządach.

– To pełnoletnie pokolenie coraz bardziej świadomych obywateli. Oni dostrzegają, że samorząd jest potrzebny, a decyzje podjęte niemal dwie dekady temu były nie tylko odważne – nie wiadomo było, jakie będą ich skutki – ale przede wszystkim trafne – uważa Nowogórska.

Jak tłumaczyła, sejmiki wojewódzkie są głównym motorem globalnej polityki rozwoju regionalnego. Są odpowiedzialne za podejmowanie dialogu i współpracy. Jej zdaniem duży postęp na tym polu pokazuje, że wypracowane mechanizmy są skuteczne.

– W każdym sejmiku radni działają w dobrej wierze, a swoje doświadczenia i plany przelewają na dokumenty planistyczne, np. na strategię województwa. Aby ten rozwój był dobrze realizowany, sejmik woj. małopolskiego w tym roku przeznaczył 53 proc. budżetu na inwestycje. Podobnie to wygląda w innych województwach – mówiła. Jej zdaniem inwestowanie w gospodarkę napędza jej rozwój, bowiem – jak podkreślała – pieniądz rodzi pieniądz.

Jak dodała Nowogórska, czołową kompetencją przypisaną wyłącznie sejmikowi jest nie tylko kreowanie polityki regionalnej, ale także opracowywanie planów przestrzennych, gospodarowanie odpadami, decyzje osobowe, takie jak powoływanie marszałków i członków zarządu.

– Doświadczenia wypracowane przez samorząd przez ostatnie 18 lat sprawiły, że nasze działania są oparte na potrzebach – mówiła. Jak wskazała, wszystkich radnych sejmików jest 555, a posłów mamy 460. – Na jednego radnego przypada zatem aż 69 tys. mieszkańców. Żeby zostać posłem, potrzeba mniej głosów, niż żeby zostać radnym sejmiku, a to oznacza tak naprawdę większą odpowiedzialność.

Nowogórska przypomniała, że powoli rodzi się inicjatywa sejmiku sejmików. W maju ma dojść do spotkania wszystkich sejmików województw.

– Chodzi o pokazanie roli i wpływu samorządu terytorialnego. Zrozumienie i przemyślenie tego faktu daje możliwość pokazania społeczeństwu, jak wartościowym elementem są sejmiki województw – podkreśliła przewodnicząca sejmiku województwa małopolskiego.

Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego, zastanawiał się, jak najprościej wytłumaczyć społeczeństwu rolę samorządu.

– Na pewno najbardziej rozpoznawalną jednostką jest gmina. Samorządy regionalne są potrzebne, ponieważ najzwyczajniej w świecie z góry, z pozycji rządu, nie wszystko widać, a z dołu, z pozycji gminy, nie wszystko można zrobić. My pokazujemy na górze problemy nierozwiązywalne z punktu widzenia przeciętnego obywatela i stwarzamy mu możliwość ich rozwiązania – mówił Geblewicz.

Mówiąc o zaletach samorządu, marszałek dał przykład naszych wschodnich sąsiadów.

– Alternatywną rzeczywistością jest Ukraina. Dwa elementy, które po 27 latach od uzyskania suwerenności odróżniają nas od Ukrainy, to właśnie stworzenie samorządu terytorialnego i członkostwo w Unii. Te dwa fakty sprawiły, że oba kraje poszły w zupełnie innych kierunkach – mówił Geblewicz. – Dziś nasze wysłużone ambulanse przekazujemy na Ukrainę i z przykrością muszę przyznać, że są to najlepsze tego typu pojazdy jeżdżące w tym kraju – dodał.

Obronić samorząd

Jak mówił Olgierd Geblewicz, dziś zamiast zastanawiać się nad tym, jak usprawnić i lepiej wykorzystać potencjał, dyskutujemy niestety o „skrzypiącej rzeczywistości", którą nazywał recentralizacją, czyli ponowną centralizacją.

– To powolne zabieranie kompetencji samorządom – mówił. – Osobiście jestem zwolennikiem państwa zdecentralizowanego, bo odwrócenie tych procesów sprawi, że wrócimy do problemów i patologii, od których udało się uciec – uważa marszałek województwa zachodniopomorskiego.

Jak podkreślał, samorządy to ogromny dorobek myślenia zadaniowego, nastawienie na rozwiązywanie problemów, pomoc i nietraktowanie mieszkańca z góry. – Liczę na to, że ta zasada subsydiarności będzie jednak honorowana. Musimy skupić się na opracowaniu sposobów na rozwój już po wyczerpaniu się środków unijnych.

Jego zdaniem dobrym narzędziem jest kontrakt terytorialny. Geblewicz uważa, że można go realnie wykorzystać, jednak konieczna jest budowa takich rozwiązań, które mogą funkcjonować dłużej niż jeden budżet. Jako przykład podał Wojewódzki Funduszu Ochrony Środowiska.

– Chodzi o trwałe narzędzie rozwojowe. Można sobie wyobrazić, aby z pieniędzy unijnych takie narzędzie wsparcia zbudować. Powinniśmy myśleć kategoriami tworzenia takich wehikułów na wiele lat – dodał.

Również według Witolda Stępnia, marszałka województwa łódzkiego, trzeba bronić samorządu, chociaż reforma broni się jego zdaniem sama – wystarczy pokazać zmiany cywilizacyjne, które zaszły.

– Zmiany cywilizacyjne to nie tylko infrastruktura, ale także właśnie kapitał ludzki, interwencja w edukację, olbrzymie pieniądze zainwestowane w służbę zdrowia i w szpitale, które są dziś bardzo nowoczesne – mówił Stępień.

Jak mówił na przykładzie swojego regionu, udało się dokonać integracji nie tylko obszarowej, ale także międzyludzkiej.

– Samorząd jest platformą integrującą region. To się oczywiście wiąże również z infrastrukturą, ale nie tylko. Zrewitalizowaliśmy Sieradz czy Piotrków Trybunalski. Do niedawna można było rozpoznać granice województw. Wyjeżdżając z Łódzkiego do Wielkopolski, podwyższał się standard zabudowy. Dzisiaj już trudno się zorientować, że zmieniamy województwo – wskazywał Stępień.

Jego zdaniem stworzenie samorządu to także wielka zmiana mentalności w aktywności społecznej.

– Samorząd jest blisko ludzi. Można zwrócić się do radnego, spotkać wójta czy ze sprawą iść do wojewódzkiego urzędnika. Ta obywatelska postawa i zmiana w sposobie myślenia to kolejny skok cywilizacyjny, który przesunął nas ze wschodu na zachód – uważa Stępień.

– Dziś dzięki temu nie ma u nas wschodniego modelu wszechwiedzącej władzy, bez której skinienia nic nie może się zdarzyć. Mamy za to model konsultacji, współdziałania i wykorzystania wiedzy ekspertów, naukowców i dialogu z ludźmi – podkreślał.

Stępień uważa, że to dwa główne osiągnięcia samorządu.

– Poszerzyliśmy znacznie grono ludzi, którzy są zainteresowani tym, co się wokół nich dzieje. Angażują się w przedsięwzięcia i budują wspólnotę. Z tym szerokim gronem, właściwie z milionami ludzi, należy się liczyć. Raz przekazanej obywatelom władzy i kompetencji nie powinno się odbierać – podkreślił marszałek województwa łódzkiego.

Olgierd Geblewicz mówił o trudnych relacjach władzy centralnej z tą regionalną. Jak zaznaczył, każdy rząd jest – co zrozumiałe – złożony z różnych osób i osobowości, różnych poglądów. Wśród nich na pewno jest część takich, którzy rozumieją istotę samorządności.

– Nikt nam jako partnerom nie tłumaczy jednak, dlaczego władzę samorządowców się ogranicza. W przypadku nowych ustaw następuje ucieczka do inicjatywy poselskiej, która uniemożliwia dyskusję. Staje się ona jałowa i kontrproduktywna – mówił z żalem Geblewicz.

Jego zdaniem trudno jest z tym walczyć, bo takie spory kompetencyjne nie są zrozumiałe dla przeciętnego obywatela.

– Przekaz, który formułuje rząd, jest bardzo prosty: kłócą się o stołki. A przecież samorząd to również kompetencje, własność i odpowiedzialność. Możemy próbować ludziom to tłumaczyć. Wszystkie fakty pokazują, że tylko uruchomienie oddolnej inicjatywy obywateli może pomóc. Pytanie, do kogo ludzie mają większe zaufanie – zastanawiał się marszałek województwa zachodniopomorskiego

Według Jacka Krupy rząd centralny w Warszawie nie przywiązuje należytej uwagi do działalności samorządu.

– Polityka centralna dominuje nad myśleniem o regionach. Nie ma partnerstwa i nie ma autonomii, o którą dbałby rząd i parlament. To, czy dana droga powstanie, zależy od tego, czy minister się zgodzi. To cały czas gra personalna i polityka, która tak się wmieszała do zarządzania państwem, że to paraliżuje działanie. Dla jasności – nie chodzi tylko o obecny rząd, to się ciągnie od pewnego czasu. Samorząd nie jest partnerem dla rządu i to jest smutne – podsumował Krupa.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska