Intrygujące i powikłane ludzkie losy

Waldemar Krzystek, reżyser, opowiada o historii, wielokulturowości Dolnego Śląska i niezwykłych osobowościach.

Publikacja: 23.02.2017 23:30

Waldemar Krzystek - reżyser na planie filmu "Fotograf".

Waldemar Krzystek - reżyser na planie filmu "Fotograf".

Foto: archiwum prywatne Waldemara Krzystka

Rz: Co znaczy być człowiekiem z Dolnego Śląska?

Waldemar Krzystek: Oznacza to przede wszystkim otwartość na innych. Nie tyle miejsca, ile ludzie nas kształtują. Na Dolnym Śląsku spędziłem niemal całe moje dotychczasowe życie – do matury mieszkałem w Legnicy, potem – we Wrocławiu. Z powodu totalnej wymiany ludności, która miała tu miejsce, to musiała być dziwna „chwila" bezkrólewia między starym a nowym światem. Wszystko się kończyło i jednocześnie zaczynało od początku. Nie było atmosfery zasiedzenia, klimatu wielopokoleniowych domów – tuż po wojnie pas tej ziemi był jak czysta kartka. Najjaskrawszym tego przykładem stały się cmentarze – nie było na nich polskich grobów sprzed 1945 roku. Ale czuło się jednocześnie tajemniczą przeszłość, która mnie niezwykle interesowała, fascynowała nawet. W Legnicy wychowałem się w międzynarodowym towarzystwie, bo tutaj wszyscy skądś przyjechali – całkowicie różni ludzie, z rozmaitą przeszłością i odmiennymi kolejami losów. Tu mieszkali przymusowi przesiedleńcy zza Buga, nieliczni Niemcy, Łemkowie, Ukraińcy, Czesi, ocalali Żydzi, ukrywający swą tożsamość AK-owcy, młodzi energiczni Polacy zafascynowani ziemiami zachodnimi „do wzięcia od zaraz". Później pojawili się polityczni repatrianci z Francji, Grecy, Jugosłowianie, do tego ludność wszystkich republik radzieckich z wojsk stacjonujących w legnickim garnizonie. Moja ulica: każdy inny, z innego miejsca na Ziemi, z innego powodu. Było dla mnie czymś oczywistym, że jestem w rzeczywistości wielokulturowej, wielonarodowej i wielowyznaniowej. Ważne było nie tylko to, co ci sąsiedzi, znajomi opowiadają, ale również to, czego nie mówią. Większość coś ukrywała. Nawet za kurkami od kranu w naszej łazience – z napisami „warm" i „kalt" – stała przecież jakaś opowieść o poprzednich mieszkańcach będąca częścią większej historii.

Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl!

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego