Węgiel znów jest czarnym złotem

Powrót koniunktury na węgiel i deficyt na polskim rynku dały likwidowanym kopalniom nadzieję, że wrócą do gry. Inwestorzy już są.

Publikacja: 07.11.2017 20:30

Nie wszystkie śląskie kopalnie będą mogły skorzystać na świetnej koniunkturze na węgiel

Nie wszystkie śląskie kopalnie będą mogły skorzystać na świetnej koniunkturze na węgiel

Foto: shutterstock

Pracownicy zlikwidowanych kopalń w Zabrzu i Suszcu proszą ministra energii o zgodę na nieodpłatne przekazanie lub leasing majątku pozwalającego uruchomić zakłady. Obie kopalnie trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń jako trwale nierentowne w ramach restrukturyzacji górnictwa prowadzonej przez rząd PiS.

Jednak w ciągu kilku miesięcy sytuacja na rynku diametralnie się zmieniła – nie tylko odbiła się cena tego surowca, ale też na polskim rynku pojawił się gigantyczny deficyt węgla dla energetyki oraz dla odbiorców indywidualnych, nie mówiąc już o dochodowym węglu koksującym. Pojawili się też chętni na przejęcie zamkniętych kopalń. Jako wzór pokazują kopalnię Silesia, którą w 2010 r. poprzedni rząd PO–PSL również spisał na straty, ale zdeterminowani pracownicy zawiązali spółkę i znaleźli czeskiego inwestora. Silesia przetrwała dzięki miliardowej inwestycji, ograniczeniu przywilejów górniczych i zmianie modelu wydobywczego.

Marian Pawlas, wójt 10-tys. Suszca, czeka na inwestora. – Decyzja o likwidacji to był dla nas wstrząs. To nasz największy pracodawca. Ja jako wójt myślę o zabezpieczeniu społecznym moich i okolicznych mieszkańców na lata i pokolenia. Szkody górnicze można naprawić, ale pauperyzacji i emigracji młodych już nie – podkreśla wójt.

Kopalnia Krupiński w Suszcu miała pecha – zamknięto ją tuż przed powrotem koniunktury na węgiel. W marcu tego roku trafiła ona do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Decyzja była kontrowersyjna, bo Krupiński, choć fedrował węgiel energetyczny, ma koncesję na ogromne złoża węgla koksowego – najbardziej poszukiwanego na rynku. Jastrzębska Spółka Węglowa nie miała jednak możliwości, by wyłożyć pieniądze na inwestycje, żeby się do nich dobrać. Pół roku później sytuacja zmieniła się diametralnie – na początku listopada zarejestrowano w sądzie spółkę pracowniczą Polski Zakład Górniczy Krupiński.

– Mamy też już konkretnego, uznanego inwestora zagranicznego, który chce zainwestować w kopalnię 700 mln zł. Konkrety wyłożymy ministrowi energii – zastrzega Mieczysław Kościuk, przewodniczący Solidarności w kopalni Krupiński i jeden z inicjatorów powołania spółki pracowniczej. Jej biznesplan szacuje złoża Krupińskiego na ponad 70 mln ton. Nowa firma miałaby zatrudniać ok. 1500–1600 pracowników (do czasu likwidacji kopalnia zatrudniała 2,5 tys. górników), ruszyć mogłaby już w IV kwartale 2019 r. Według informacji „Rzeczpospolitej" inwestor jest z USA.

Podobny manewr wykonała grupa pracowników z kopalni Makoszowy. Zawiązała spółkę i wystąpiła do ministra energii o zgodę na przejęcie likwidowanego zakładu. Spółka pracownicza chciałaby przejąć dwa szyby i tzw. stary zwał – to ok. 1/5 powierzchni kopalni. Pokłady węgla szacuje się w Makoszowach na 54 mln ton, pracę mogłoby podjąć 400 górników. Decyzja, czy oddać zakłady w prywatne ręce, leży po stronie ministra energii. Ten jednak od sierpnia milczy. – Nie odpowiedział nam na żadne z pism – wskazuje Andrzej Chwiluk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w kopalni Makoszowy. – Kopalnia Makoszowy fedrowała na 800 metrach, na pokładzie 1000 m znajduje się węgiel koksowy, po który wystarczy sięgnąć – twierdzi Chwiluk. Jest czterech potencjalnych inwestorów – trzech z zagranicy i jeden krajowy.

– Monopol oddano PGG, nikt z rządu nie chce się przyznać do błędów, że nie przewidziano powrotu koniunktury i deficytu na rynku tego surowca – dodaje Chwiluk.

A rynek węgla w Polsce w ciągu pół roku zmienił się diametralnie.

Jedną z najważniejszych bolączek są dziś kłopoty z dostawą surowca, które odczuwają klienci w całej Polsce. Polska Grupa Górnicza zapewnia, że to nie ona wydobywa mniej węgla, ale zawodzi import i transport. Kto ma największe kłopoty? – W szczególności dotyczy to składów opałowych, które nie współpracują bezpośrednio z PGG, a dotychczas zaopatrywane były przez dostawców węgla importowanego – podkreśla Tomasz Głogowski, rzecznik PGG. Według danych Agencji Rozwoju Przemysłu w pierwszej połowie roku Polska sprowadziła aż o 0,8 mln ton węgla więcej niż rok temu (4,7 mln ton węgla). Węgiel zaczęła importować nawet spółka Węglokoks, która dotychczas zajmowała się eksportem polskiego surowca – sprowadziła 75 tys. ton węgla z USA.

Ważnym czynnikiem deregulującym polski rynek węgla stały się również wprowadzane w tym roku przez lokalne samorządy przepisy antysmogowe.

– Za dużo obostrzeń i za szybko. Rynek nie jest na to gotowy, podobnie jak Polacy – wskazuje Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. Jak dodaje, efekt będzie odwrotny do zamierzonego.

Uchwały antysmogowe mają bezpośredni wpływ nie tylko na portfele Polaków opalających domy węglem, ale także na rynek, w tym producentów i firmy handlujące węglem. – Obecnie realizujemy inwestycje umożliwiające dostosowanie oferty do nowych wymagań rynku – mówi Głogowski.

W tym roku Polska Grupa Górnicza zamierza przeznaczyć na inwestycje około 880,2 mln zł – za ponad połowę środków sfinansuje budowę i rozbudowę poziomów wydobywczych, pogłębianie szybów, przygotowanie do wydobycia nowych frontów eksploatacyjnych, jak również modernizację i rozbudowę zakładów przeróbki mechanicznej węgla.

Pracownicy zlikwidowanych kopalń w Zabrzu i Suszcu proszą ministra energii o zgodę na nieodpłatne przekazanie lub leasing majątku pozwalającego uruchomić zakłady. Obie kopalnie trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń jako trwale nierentowne w ramach restrukturyzacji górnictwa prowadzonej przez rząd PiS.

Jednak w ciągu kilku miesięcy sytuacja na rynku diametralnie się zmieniła – nie tylko odbiła się cena tego surowca, ale też na polskim rynku pojawił się gigantyczny deficyt węgla dla energetyki oraz dla odbiorców indywidualnych, nie mówiąc już o dochodowym węglu koksującym. Pojawili się też chętni na przejęcie zamkniętych kopalń. Jako wzór pokazują kopalnię Silesia, którą w 2010 r. poprzedni rząd PO–PSL również spisał na straty, ale zdeterminowani pracownicy zawiązali spółkę i znaleźli czeskiego inwestora. Silesia przetrwała dzięki miliardowej inwestycji, ograniczeniu przywilejów górniczych i zmianie modelu wydobywczego.

Pozostało 83% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break