- Postanowiłem we wrześniu tego roku, że spełnię swoje marzenie i przejadę przez Australię – rozpoczął swoją opowieść Rafał Jurkowlaniec. - Wielu moich znajomych namawiało mnie na trasę wschód-zachód, czyli z Sydney do Perth i z Perth do Sydney. Ja sobie jednak wymarzyłem, że pojadę z północy na południe, żeby zobaczyć ten najbardziej gorący, czerwony środek kontynentu.
I Jurkowlaniec swój plan zrealizował. Niemniej podróż przez ten kontynent to nie była relaksacyjna przejażdżka. Rafał Jurkowlaniec musiał zmierzyć się z różnorodnymi wyzwaniami, jakie stawiała przed nim australijska przyroda. Na szczęście dobrze skompletował swój sprzęt – po wcześniejszej wyprawie do Afryki wiedział już, że potrzebuje wziąć ze sobą dużo butelek na wodę, worki na wodę, że musi zabrać namiot, śpiwór, materac.
- Australia to bezpieczny kontynent, nawet bardzo, ale trzeba czytać to, co piszą miejscowi. Bo faktycznie wejście do zbiornika wody, gdzie są krokodyle słodkowodne, może skończyć się tragicznie, podobnie jak chodzenie po wysokiej trawie, bo tam z kolei są węże. Trzeba rano wytrzepywać buty, bo w tych butach mogą być pająki. Tak naprawdę statystyka jest taka, że w Australii najwięcej ludzi wcale nie ginie przez krokodyle, pająki, czy inne węże, tylko tak naprawdę ginie od słońca. Tam po prostu jest bardzo gorąco, i jak ktoś się nie pilnuje, nie uważa, to najnormalniej w świecie ma odwodnienie albo udar słoneczny – podkreślał Jurkowlaniec.
Australia zaczęła się dla niego kolarsko, bo trafił na tor kolarski. - To było jakieś zrządzenie losu, że zobaczyłem wielki napis „welodrom” – relacjonował. - To było moje pierwsze zaskoczenie. W Europie generalnie tory kolarskie są obiektami zamkniętymi, a w Australii jest on otwarty. Co więcej, przed wejściem na tor kolarski stało kilkadziesiąt rowerów. Widać, że tam są szkółki kolarskie, w których dzieci uczą się kolarstwa torowego. Więc nie dość, że mogłem sobie spokojnie wejść na tor kolarski, to teoretycznie mógłbym również skorzystać z jakiegoś innego roweru. Ale oczywiście pojechałem na swoim – opowiadał.