Marcin Nowak, dwukrotny olimpijczyk, prezes spółki Igrzyska Europejskie Kraków-Małopolska 2023

Jeżdżę rowerem, bo… dlaczego by nie?! Chyba każdy ma w pamięci swój pierwszy rower, tak jak pamiętamy pierwszą miłość. Ale o tej miłości to przy innej okazji.

Niebieski pelikan to była moja pierwsza przygoda z dwoma kółkami. Rower rósł wraz ze mną i był, co dziś nie jest często spotykane, niezawodny. Każdy chyba przyzna, że dzieciństwo bez jazdy na rowerze byłoby jakieś puste, niekompletne, nie do wyobrażenia… Tak też było w moim przypadku. Pod blokiem, do lasu czy do babci na wieś – opcja była tylko jedna. Następnie przyszedł czas na „górala”, którym jeździłem na swoje treningi lekkoatletyczne, ale nie tylko. Kto nie chciałby wtedy zostać Lechem Piaseckim czy Czesławem Langiem. „Wyścigi pokoju” regularnie odbywały się dookoła mojego bloku, oczywiście, w obsadzie podwórkowej.

Nigdy nie zapomnę również karkołomnych i jakże wymagających „wycieczek” całej sztafety sprinterskiej po doskonałych i krętych asfaltowych i wymagających drogach podczas zgrupowań sportowych na Lanzarote. To miejsce idealne dla triatlonistów, ale i dla wszystkich miłośników dwuśladów. Rower towarzyszy mi do dziś, czy to dla relaksu, czy to, w przypadku roweru szosowego, do nadrobienia zaległości kondycyjnych. Jest też doskonałą okazją i sposobem do spędzania, jakże brakującego nam, wolnego czasu z rodziną. A jako urozmaicenie szczerze polecam to, co ostatnio stało się modne, czyli jazdę na rowerach ze wspomaganiem elektrycznym. Czy to fat bike, czy zwykły rower, daje mnóstwo frajdy, a to, jak bardzo chcemy się zmęczyć, zależy już tylko i wyłącznie od nas. Jeżdżę rowerem, bo… jestem przekonany, że każdy dopisze tu swoją historię!