Ale nie będzie kampanii, która w jakikolwiek sposób przypominałaby poprzednią, w której w drugiej turze wyborów prezydent Adamowicz pokonał kandydata PiS Kacpra Płażyńskiego. Liczy się przede wszystkim wyciszenie sporu – i to dla wszystkich stron.
Zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza wywołało szok zarówno wśród zwykłych Polaków, jak i polityków. – Pawła zabiła nienawiść. Nienawiść obłąkana, nienawiść dobrze zorganizowana, nienawiść przeciwko człowiekowi, który razem z tysiącami gdańszczan budował swoje wielkie, dumne miasto. Żegnamy dziś naszego przyjaciela, kolegę, Pawła Adamowicza, człowieka, którego znaliśmy od zawsze – mówił w ubiegłym tygodniu w Sejmie Grzegorz Schetyna, lider PO.
Żadnych dyskusji
Jednak prawo jest nieubłagane. W ciągu 90 dni od śmierci prezydenta w Gdańsku muszą odbyć się przyspieszone wybory. Wcześniej premier Mateusz Morawiecki musiał wyznaczyć komisarza. W PiS nie było większych dyskusji, kto mógłby nim zostać.
Bardzo szybko Michał Dworczyk, szef KPRM i jeden z najbliższych współpracowników premiera, złożył propozycję, by komisarzem w Gdańsku została Aleksandra Dulkiewicz, wiceprezydent miasta ds. gospodarczych, od wielu lat jedna z osób w najbliższym politycznym kręgu prezydenta. 16 stycznia w środę komisarz wyborczy Marek Jasiński wygasił mandat prezydenta Adamowicza. Tego samego dnia wieczorem premier Morawiecki podpisał decyzję o ustanowieniu Dulkiewicz komisarzem do czasu wyborów, które odbędą się za trzy miesiące.
– Przykro mi, że dzieje się to w tak smutnych okolicznościach. Deklaruję wsparcie, może pani na mnie liczyć – mówił w ubiegły czwartek wojewoda pomorski Dariusz Drelich, gdy wręczył pełnomocnictwo Dulkiewicz.