Nie od dzisiaj wiadomo, że odbudowa i przestawienie na nowe funkcje poprzemysłowego budynku kosztuje więcej niż postawienie w tym miejscu nowego obiektu. Najlepiej z małymi mieszkaniami, w których można poupychać poszukujących ofert najmu.
Całe szczęście widać odwrót takiego myślenia, jeszcze zanim wszystkie zapomniane perełki zostały zniszczone – siłami natury lub nie tylko.
Polakom trochę to zajęło, a przecież jednym z ważnych elementów klimatu i krajobrazu choćby Nowego Jorku jest właśnie szereg zrewitalizowanych obiektów, w których dzisiaj za grube miliony bogacze kupują lofty z kilkusetmetrowymi powierzchniami.
Białystok też przypomniał sobie o zapomnianych perełkach poprzemysłowych, a miasto przecież miało bardzo silne tradycyjne w tym zakresie. Szereg przedsiębiorców z Łodzi właśnie na Podlasie przeniosło – mniej czy bardziej chętnie – swoje biznesy, stad miasto miało silny przemysł włókienniczy, ale też browarnictwo czy innego rodzaju działalność wytwórcza. Miasto jednak o dziedzictwie przypomniało sobie dość późno, większość dziedzictwa tego rodzaju dawno został wyburzona i bezpowrotnie stracona. To, co pozostało, też nie jest tak realnie hołubione, ponieważ losy części pozostałych budynków wcale nie są takie pewne.