W gabinecie dyrektora Budowlanego Klubu Sportowego Błażeja Baumgarta wiszą m.in. oprawione numery startowe i zdjęcia z zawodów. To nie tylko efektownie wyglądająca historia sukcesów bydgoskich sportowców. Przyglądając się dłużej, można dostrzec, że to także prezentacja łącząca sport z rodziną i przeszłość z teraźniejszością.
Na samej górze jednej ze ścian numer 460, przydzielony kiedyś przez klub BKS Bydgoszcz Iwonie Tomaszewskiej, która będąc nastolatką, biegała na 400 metrów. – To były inne czasy. Do Bydgoszczy dojeżdżałam autobusem z Koronowa. Jeździł rzadko, średnio co dwie godziny. Treningi były trzy razy w tygodniu, ale tylko raz na bieżni stadionu Zawiszy – wspomina jego właścicielka. Dzisiaj nazywa się Baumgart, jest trenerką biegaczy w BKS, prywatnie żoną dyrektora klubu.
On również pochodzi z podbydgoskiego Koronowa, razem mieszkają tam do dzisiaj, w młodości też uprawiał sport. – Od dziecka żeglarstwo, mam dwa medale mistrzostw Polski w klasie Omega. Zmieniając klasę na inną i przenosząc się do Chojnic, gdzie czekała na mnie nowa łódka, mogłem wystartować w mistrzostwach Europy. Życie potoczyło się inaczej. Do Chojnic nie trafiłem, a krótko po tym poznałem Iwonę. Szybko pojawiły się dzieci, najpierw Iga, rok później Paweł – opowiada Błażej Baumgart. – I to żona namówiła mnie do zaangażowania się w klub. Córka była już jego zawodniczką i w tamtym czasie zaczęła odnosić pierwsze duże sukcesy w kategoriach młodzieżowych .
Niech się odrodzi hokej
Było to w 2005 roku. Najpierw został skarbnikiem i pracy od początku było sporo, zbiegło się to z powstaniem Cywilno-Wojskowego Związku Sportowego Zawisza. – W jego utworzeniu uczestniczyło kilka podmiotów m.in. przedstawiciele miasta Bydgoszczy, wojsko, ja reprezentowałem Budowlany Klub Sportowy – przypomina tamte wydarzenia dyrektor BKS i jednocześnie wiceprezes CWZS Zawisza. – Odpowiadam za organizację i logistykę. Moim zadaniem jest poprawa warunków uprawiania sportu, pozyskanie na to pieniędzy i planowanie wydatków. Chcę, żeby nasi sportowy czuli się tutaj dobrze. Ze względu na żonę i córkę najbliższa jest mi lekka atletyka, ale oczywiście tak samo zależy nam na rozwoju wszystkich sekcji: łucznictwa, piłki ręcznej, hokeja na lodzie i piłki nożnej, w której przez ostatnie lata rozbudowaliśmy ekipy młodzieżowe oraz infrastrukturę. Mam nadzieję, że w najbliższych latach odrodzi się w Bydgoszczy hokej. Mamy zespół w drugiej lidze, który dzięki przychylności prezydenta miasta będzie mógł trenować i grać na otwartym niedawno nowoczesnym lodowisku Torbyd. Mamy grupy młodzieżowe i kilku trenerów, którzy z nimi pracują.
Sebastian Chmara, bydgoszczanin, halowy mistrz świata i Europy w siedmioboju, dzisiaj ekspert telewizyjny i wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, w marcu zeszłego roku w taki sposób skomentował w transmisji złoty bieg kobiecej sztafety 4 x 400 metrów w halowych mistrzostwach Europy: „Pobiegły jak z nut. Gdy biegła Iga, pomyślałem: kiedy ci ten prąd wyłączą i czy ty się zmieścisz wchodząc w łuk". – To były wielkie emocje, sam dałem się im ponieść. Ten bieg był o tyle szczególny, że Igę znam od wielu lat, często widujemy się w klubie w Bydgoszczy i naprawdę bałem się, że może jej zabraknąć sił w końcówce. Pobiegła świetnie, podobnie jak reszta zawodniczek i skończyło się to złotym medalem – mówi dla „Rz" Chmara. – Ta sztafeta jest na krzywej wznoszącej. Ma mocny podstawowy skład i silne bezpośrednie zaplecze. Można nawet powiedzieć, że o cztery miejsca walczy osiem zawodniczek. To dobrze, bo gwarantuje wysoki poziom, także w przypadku kontuzji i zmian w składzie.