Samorządy szukają oszczędności, ale płacą, traktując pływalnie podobnie jak muzea. Dla prywatnych właścicieli liczy się rachunek ekonomiczny. Jeśli wychodzi na minus, obiekt kwalifikuje się do zamknięcia. Na początku stycznia w województwie wielkopolskim zamknięto już drugą taką pływalnię.
Na kłódkę
25 lat temu przyjeżdżali tu spragnieni wodnych atrakcji turyści z całej Polski. Zdarzało się, że na wolne miejsce czekali w kilkugodzinnych kolejkach. Leszczyńska pływalnia Akwawit była pierwszym w kraju aquaparkiem z prawdziwego zdarzenia. Teraz jego właściciel – Centrum Konferencji i Rekreacji Akwawit sp. z o.o. – w specjalnym oświadczeniu poinformował, że zamknięcie Akwawitu to konsekwencja braku porozumienia z miastem.
„Niestety, mimo dużej elastyczności z naszej strony oferta miasta na zakup usług w skali roku o wartości 200 tys. zł brutto, nawet przy zwolnieniu pływalni z podatku od nieruchomości o wartości ok. 106 tys. zł, nie pozwala na dalsze funkcjonowanie tego obiektu" – czytamy w oświadczeniu właściciela.
– Oczekiwania były dużo wyższe i przekraczały nasze możliwości finansowe. Wykazaliśmy się dużą determinacją oraz otwartością, by nie dopuścić do takiej sytuacji – odpowiada prezydent Leszna Łukasz Borowiak i przypomina, że pierwszą propozycją było przejęcie basenu przez miasto. Właściciel ją odrzucił.
Mieszkańcom stolicy powiatu pozostała dziś jedna kryta pływalnia, którą w dni powszednie do 18 zajmują uczniowie leszczyńskich szkół i członkowie klubów pływackich. A co z aquaparkiem? Właściciel halę po pływalni chce wydzierżawić. Z inicjatywy prezydenta radni powołali specjalną komisję, która ma wyjaśnić powody zamknięcia. Prezydent ma m.in. wątpliwości, czy teren, który został spółce przekazany przez miasto na budowę basenu, może być użytkowany w inny sposób.