Wrocław, Katowice
Korki, brak miejsc do parkowania, nadmierne emisja spalin i dojmujący hałas – współczesne aglomeracje stają się coraz mniej przyjazne ludziom. Przyczyny tego stanu to przede wszystkim nadmierny ruch samochodów osobowych i ograniczona przepustowość dróg w miastach. Ograniczenie tego ruchu to jedno z największych wyzwań, z którym muszą się zmierzyć samorządy. Aby mu podołać, należy rozwinąć i unowocześnić transport publiczny (m.in. autobusy, trolejbusy, tramwaje) i skutecznie go zrównoważyć z innymi sposobami komunikacji, np. systemami wynajmu rowerów i samochodów (tzw. bike- i carsharing), ale również przestrzenią dla pieszych.
Podstawą jest rozwijanie mobilności miejskiej w sposób zrównoważony, uwzględniając przede wszystkim komunikację zbiorową, która musi stać się bardziej przyjazna i wygodna dla pasażerów. Bo tylko wówczas uda się zmobilizować kierowców do porzucenia aut na rzecz transportu publicznego. To kluczowe zadanie dla samorządów, ale nie tylko. Jak tłumaczy Michał Beim, ekspert ds. transportu w Instytucie Sobieskiego, pracodawcy coraz częściej decydują się na dopłacanie pracownikom dojeżdżającym do pracy w inny sposób niż samochodem. – Okazuje się bowiem, że tacy pracownicy są bardziej efektywni, a utrzymanie miejsc parkingowych sporo kosztuje – tłumaczy Beim.
Taka jakościowa zmiana w miastach właśnie się dokonuje. Zdaniem Stephanie Priou, urbanistki z firmy Ubiquity Consulting, sektor miejskich przewozów pasażerskich dynamicznie się dziś rozwija. Według niej nowe technologie odgrywają rolę katalizatorów, przyspieszając wdrażanie inicjatyw w branży mobilności, napędzanych przez rozwój połączonych ze sobą urządzeń (internet of things). Stephanie Priou wskazuje np. innowacyjne systemy zakupu biletów. Rozwiązania zastępujące kartonikowe bilety, a także karty miejskie funkcjonują już w wielu miastach Europy. Ale cyfrowy bilet na smartfonie czy karcie płatniczej to rozwiązanie, które w Polsce dopiero debiutuje. Niedawno nie bez problemów udało się je wprowadzić we Wrocławiu. – Poziom innowacyjności wrocławskiego systemu na tle innych metropolii jest imponujący. Wyróżnikiem jest możliwość zakupienia kilku biletów – jednorazowych, jak i czasowych, z uwzględnieniem różnych ulg, a wszystko w ramach jednej transakcji. To nowość na skalę światową, która nie jest na razie dostępna nawet w londyńskim systemie. A to punkt odniesienia w transporcie publicznym – mówi Karolina Mystek, rzeczniczka Mennicy Polskiej.
Podobne rozwiązania spółka wdrożyła w Jaworznie i Łodzi. Dziennie bilety w ten sposób kupuje tam po 1,5–1,6 tys. pasażerów (w marcu w obu aglomeracjach sprzedano za pośrednictwem systemu ponad 40 tys. biletów). Teraz na nowatorską technologię postawić chcą m.in. Białystok, Bydgoszcz i Katowice. Komunikacyjny Związek Komunalny Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego ogłosił przetarg na instalację w autobusach i tramwajach czytników umożliwiających płatność za przejazd zbliżeniowymi kartami bankowymi lub telefonami z NFC. Niewykluczone, że w ślady tych miast pójdzie Warszawa, gdzie rozpisano przetarg na wykonanie analizy takiego systemu. Mieszkańcy stolicy szybko nie doczekają się innowacyjnej technologii. System kasownikowy ruszyć ma bowiem dopiero w 2023 r.
Dziś większość polskich aglomeracji posiada systemy płatności elektronicznych bazujące na karcie miejskiej. Dlatego Mennica Polska szuka możliwości ekspansji w mniejszych miastach. – Chodzi o te, w których przychody z biletów zaczynają się od 10 mln zł rocznie. Takich ośrodków jest w Polsce ok. 40 – ocenia Karolina Mystek.