Posilający się tam podróżni mówią, że jedzenie na stacjach bardzo się poprawiło. Zmieniło się np. menu u dystrybutorów Statoil po tym, jak firmę przejęła kanadyjska Circle K; jest bogatsze, ale hot dogi wyraźnie mają inny smak. Lotos zaprzyjaźnił się z amerykańską siecią Kentucky Fried Chicken i reklamują się wspólnie. W BP jest bardzo dobra kawa. Wszędzie tam można zjeść coś szybko, chociaż w niektórych fast foodach w weekendy oczekiwanie na potrawy jest tak samo długie, jak w najlepszych restauracjach przydrożnych.
Znacznie lepiej je się przy drogach krajowych, a jeszcze lepiej przy lokalnych. Tam można znaleźć prawdziwe kulinarne perełki, chociaż restauratorzy narzekają, że modernizacja transportu drogowego w Polsce odbiera im klientów. Niektóre restauracje padły, bo przy autostradach reklam nie ma, więc jeśli ktoś nie wie, gdzie zjechać, to się nie dowie.
Przy drogach krajowych warto się zatrzymywać tam, gdzie na parkingach stoją TIR-y. Wiadomo wtedy, że jest niedrogo, a jedzenie może nie jest wykwintne, ale przyzwoite.
Takim miejscem jest np. Karczma Maciejka na trasie łączącej Puławy z Radomiem. Kierowcy TIR-ów przyznają, że zatrzymują się tutaj nie dlatego, że zmusza ich odczyt z tachometru, tylko po prostu chcą dobrze zjeść. Kuchnia jest regionalna, karta dań bogata, a szczególnie warto jest zainteresować się własnymi wyrobami wędliniarskimi Maciejki. Co wybrać? Najlepiej zamówić talerz, gdzie jest wszystkiego po trochu.
Grill-bar Chałupa pod Toruniem przetrwał w dobrej formie, mimo że sporo klientów odebrała mu budowa autostrady A1. Jednak dzięki doskonałej opinii wyrobionej wcześniej nie brakuje wygłodzonych kierowców z rodzinami, którzy zjadą tutaj z autostrady, żeby tylko zjeść zupę grzybową i pieczone mięso. Zupa podawana jest w razowym chlebie, a w każdej porcji znajdziemy malutkiego prawdziwka. W sezonie na parkingu pod Chałupą, który znajdują kierowcy ze wszystkich stron Polski, zawsze można kupić to, co akurat pojawiło się w lesie i okolicy – grzyby, jagody, poziomki.