Rz: Jak Asseco ocenia zaawansowanie samorządów, jeśli chodzi o IT i bezpieczeństwo danych?
Jarosław Jastrzębski: Ten poziom jest bardzo różny. Myślę, że moje spojrzenie może być trochę zafałszowane, gdyż urzędy miast, które zdecydowały się na nasze rozwiązania, mają świadomość zdecydowanie wykraczającą ponad średnią. Tylko takie decydują się przecież na wdrożenia kompleksowego, w pełni zintegrowanego systemu IT.
Co ciekawe, najbardziej zaawansowane informatycznie urzędy to nie tylko duże miasta – jeden z najbardziej innowacyjnych w skali kraju projektów wdrażamy właśnie w podkarpackim Mielcu. Jednocześnie funkcjonują znacznie większe miasta, w których informatyka zatrzymała się w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku – z m.in. danymi, które nie są dostatecznie chronione. Część miast przy wdrożeniach informatycznych nie zamawia nawet asysty technicznej, co naraża je na problemy w przypadku awarii bądź znaczących zmian przepisów.
Co jest największym wyzwaniem?
Wskazałbym dwa główne. Pierwszy to procedury przetargowe, które są niedostosowane do branży IT. Rządzi w nich kryterium najniższej ceny, które znacząco utrudnia działom IT wdrażanie rozwiązań zgodnie z potrzebami danego urzędu. Nawet jeśli rzetelnie opiszą oni przedmiot zamówienia, zdarza się, że dział zamówień publicznych blokuje te inicjatywy, nie pozwalając na realną weryfikację dostawców czy rozwiązań. Ograniczenie konkurencji do jednej firmy jest z natury złe, gdyż konkurencja zawsze wychodzi na dobre – zarówno zamawiającym, jak i dostawcom. Chodzi jednak o pewność, że w olbrzymim projekcie, wymagającym zasobów i wieloletniego doświadczenia, a przede wszystkim posiadania praktycznie gotowego produktu, nie wystartuje kilkuosobowa firma bez doświadczenia, która składa ofertę, bo „jakoś to będzie".