Jest pan więc sceptyczny.
Przeciwnie, jestem optymistą. Społeczeństwo obywatelskie w Polsce rośnie w siłę, także w Kaliszu. To pokazuje, że mimo dominującej w tej chwili narracji, Polacy jednak umieją działać wspólnie, ponad politycznymi podziałami. Dobrym przykładem są budżety obywatelskie, które robi się dzisiaj już w bardzo wielu miastach, a ludzie coraz bardziej angażują się w ten proces. Notabene teraz zmieniają się przepisy dotyczące budżetów obywatelskich. Kierunek zmian jest zły, bo one nie powinny być robione pod jedną sztancę, ale uwzględniać specyfikę lokalnych społeczności.
W Kaliszu rozpoczął się właśnie proces dwóch mężczyzn oskarżonych o propagowanie faszyzmu. W mieście, którego honorowymi obywatelami są Józef Piłsudski i Jan Paweł II, z którym związana była Maria Dąbrowska. Czy samorząd może jakoś oddziaływać na społeczeństwo, czy samorząd to tylko kanalizacja, drogi i komunikacja miejska?
To trudne zagadnienie. Mamy takie prawo, że gdy jakaś organizacja czy grupa ludzi chce zrobić w miejscu publicznym demonstrację lub wiec, to ja w zasadzie muszę wyrazić na to zgodę. Muszę, choć organizatorzy nie są zobligowani do przedstawienia scenariusza tej imprezy. Zresztą nawet gdyby musieli to zrobić, to przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie informowałby władz, że zamierza propagować faszyzm albo inne ekstremizmy. Dopiero gdy coś się złego dzieje, mogę rozwiązać demonstrację i ewentualnie wezwać policję. Uważam, że ludzie mają prawo manifestować swoje dopuszczane prawem poglądy, ale niestety są grupki ekstremistów, którzy tego prawa nadużywają. Ale co mogę zrobić? Nawet jeśli mam jakieś podejrzenia, to zabronienie demonstracji byłoby nieskuteczne, bo byłoby po prostu reklamowaniem tej grupki.
Pan mówi o końcu łańcucha, ale przecież samorząd odpowiada za szkolnictwo, instytucje kulturalne. Może trzeba położyć nacisk na edukację.
Zgoda, być może samorządy nie wykorzystują tych instrumentów w wystarczający sposób do eliminowania czy raczej przeciwdziałania powstawaniu ekstremizmów. Choć staramy się to robić. Ale to przede wszystkim rola państwa. Akurat jednak w tym roku z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości kładziemy duży nacisk na wartości patriotyczne.
Wyobrażam sobie, jak to będzie przebiegało – apele, składanie kwiatów pod pomnikami. Czyli oficjałki. Uważa pan, że to skuteczne? Że takimi działaniami można wyzwolić w ludziach radość, dumę, zaangażowanie?
Owszem, takie uroczystości, o których pan mówi również się odbędą, ale nie tylko. Będzie także rozdawanie kokard narodowych, nauka musztry dla szkolnych pocztów sztandarowych. Kalisz jest miejscem, gdzie w tym samym roku, w którym odradzała się Polska, narodził się szczypiorniak, czyli piłka ręczna. Ta dyscyplina sportu nosi nazwę od Szczypiorna, jednej z dzielnic naszego miasta. Dlatego kładziemy duży nacisk na imprezy sportowe, odsłoniliśmy też pomnik Szczypiorniaka, który został nam właściwie sprezentowany przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Chcemy w ten sposób przyciągnąć mieszkańców do obchodów stulecia odzyskania niepodległości, sprawić, aby poczuli dumę.
A mają prawo czuć się dumni, bo przecież w 1918 roku wielu kaliszan wstąpiło do sformowanego w naszym mieście 1. Batalionu Pogranicznego „Poznańskiego", który odegrał ważną rolę w Powstaniu Wielkopolskim, zdobywając między innymi Szczypiorno i Ostrów Wielkopolski. A wracając do piłki ręcznej – nasz klub, Energa MKS Kalisz, gra w najwyższej klasie rozgrywkowej, czyli PGNiG Superlidze i dobrze reprezentuje w niej całą Wielkopolskę. Skoro mówimy o sporcie, to pochwalę się jeszcze kaliskimi siatkarkami, które w ostatnim sezonie wygrały ligę. Prowadzimy rozmowy o udziale naszych zawodniczek w żeńskiej ekstraklasie.
Podywagujmy przez chwilę. Dzisiaj nie jest już rzeczą niewyobrażalną, że Polska wkrótce znajdzie się poza Unią Europejską. Czy Kalisz straciłby na tym?
Tak. W tej kadencji, która była rekordowa pod względem pozyskania środków unijnych, zainwestujemy w mieście blisko 390 mln zł. W poprzedniej kadencji, gdy z pozyskiwaniem środków z Unii Europejskiej było krucho, wartość inwestycji wyniosła 265 mln zł. Różnica wynosi 125 mln zł. To bardzo dużo. Moim zdaniem wyjście z Unii Europejskiej kosztowałoby nas 10, może nawet 20 lat rozwoju. Dla 30-letniego człowieka to szmat czasu. Jestem zdania, że powinniśmy w Unii Europejskiej pozostać i walczyć o to, aby była ona wspólnotą różnorodnych państw.