Zamieszanie nad urnami

W nieoficjalnych rozmowach z politykami ze sztabów głównych partii, zwłaszcza opozycyjnych, można usłyszeć obawy dotyczące samego procesu wyborczego. Bo błędów dotąd nie udawało się uniknąć.

Publikacja: 15.10.2018 02:25

Zamieszanie nad urnami

Foto: MichałGrodkowski

Obawy wynikają głównie ze zmian w ordynacji dokonanych przez PiS. Ale nie tylko. Nad wyborami w 2018 roku cały czas wisi pytanie: czy trudności z 2014 roku się powtórzą? Od tego czasu minęły cztery lata, a PKW twierdzi, że przykład każdych kolejnych wyborów pokazuje, że wyciągnięto wnioski z tamtej lekcji. Ówczesne zamieszanie stało się symbolem nieudolności PKW i KBW (Krajowego Biura Wyborczego), a konferencje prasowe tej pierwszej instytucji zostały unieśmiertelnione w postaci licznych memów. – Te wybory zostały sfałszowane – mówił wtedy Jarosław Kaczyński. Zmiany w ordynacji przeprowadzone przez PiS to efekt m.in. tamtych doświadczeń.

Łatwo nie będzie

Teraz jednak stawka jest jeszcze większa. Totalna polaryzacja sfery politycznej, przerzucenie ciężaru kampanii samorządowej na sprawy centralne – to wszystko sprawiło, że nacisk na prawidłowe przeprowadzenie procesu wyborczego jest jeszcze większy niż zwykle. Platforma Obywatelska powołała nawet specjalny projekt – Wolontariusze Wolnych Wyborów – aby zmobilizować swoich zwolenników i dbać o to, by 21 października i 4 listopada wszystko odbyło się zgodnie z prawem. W domyśle – PO obawia się, że PiS może te wybory sfałszować.

Kryzys po wyborach w 2014 roku był najbardziej spektakularnym wydarzeniem tego typu po 1989 r. W centrum były nieprzemyślane decyzje samej PKW, która postawiła na niewielką firmę Nabino z Łodzi. Miała ona bardzo mało czasu na zbudowanie systemu informatycznego do obsługi najbardziej skomplikowanych wyborów – samorządowych, z dziesiątkami tysięcy kandydatów na poziomie gmin, powiatów i sejmików. Podejście PKW sprawiło, że system tworzył się w drodze kilku mniejszych przetargów, z opłakanymi dla jego działania rezultatami. System nie zdał zresztą egzaminu już na poziomie prób.

Głosowanie w 2014 roku odbyło się 16 listopada. PKW ogłosiła wyniki dopiero 22 listopada, po wielu dniach rosnącego napięcia politycznego. I nawet sama prezentacja nie przebiegła pomyślnie – członkowie PKW podali na wieczornej konferencji prasowej błędny podział mandatów. Nie był to jedyny problem. Protokół w województwie śląskim został uchylony przez tamtejszą regionalną komisję wyborczą, bo zawyżono o ponad 130 tysięcy liczbę głosów ważnych. Konieczne było ponowne przyjęcie protokołu. Wcześniej, 20 listopada doszło do manifestacji, wtargnięcia i okupacji siedziby PKW. Kilka osób zostało rannych.

Nad wyborami zawisł też cień tzw. efektu książeczki. W 2014 roku, inaczej niż teraz, głosowano za pomocą wyborczej książeczki, a nie płacht. To miało przesądzić o rekordowym wyniku PSL do sejmików – 23,88 proc. Bo ludowcy wylosowali nr 1, co ich listę umiejscowiło w korzystnym miejscu.

Zmiany były konieczne

Kryzys z 2014 roku doprowadził m.in. do zmian w samej PKW, ale i wykorzystania przezroczystych urn. Pakiet modyfikacji zaproponował wtedy prezydent Bronisław Komorowski. Jeszcze większe zmiany w systemie wprowadziło PiS, np. poprzez wprowadzenie podwójnych komisji wyborczych.

Kłopoty z wyborami w 2014 roku były największe, ale niejedyne we współczesnej historii Polski. Zarzuty o to, że wybory samorządowe zostały sfałszowane, pojawił się też w 2010 roku. Politycy PiS podkreślali, że duża liczba nieważnych głosów – zwłaszcza w przypadku sejmików – świadczy o sfałszowaniu wyniku. Pytał o to na swoim blogu m.in. europoseł PiS Janusz Wojciechowski. Podobne zarzuty wróciły z dużo większą siłą w 2014 roku, gdy liczba głosów nieważnych wzrosła z ok. 12–14 proc. do średnio 18 proc. To stało się przedmiotem licznych badań. „Dominowały dwie zasadnicze przyczyny nieważności głosu: z jednej strony – gdy wyborca nie wskazał żadnej preferencji (tzw. głosy puste), z drugiej – gdy zaznaczył więcej niż jednego kandydata na wielu listach (tzw. głosy wielokrzyżykowe). To przede wszystkim wzrost liczby głosów wielokrzyżykowych spowodował istotne zwiększenie się ogólnej liczby głosów nieważnych w wyborach w 2014 roku – w porównaniu do poprzednich z 2010 roku" – czytamy w raporcie Fundacji Batorego „Nieważne głosy, ważny problem" opublikowanym po wyborach.

Pojawiały się też inne kłopoty. W 2015 roku cisza wyborcza w II turze wyborów prezydenckich została przedłużona o ok. 1,5 godziny. Dlatego że w miejscowości Kowale na Śląsku w lokalu zmarła 80-letnia kobieta. To doprowadziło do przedłużenia ciszy wyborczej w całym kraju, bo lokal był przez te 1,5 godziny zamknięty.

W historii III RP tylko raz wynik wyborów – a raczej uznanie ich za ważne – był sprawą polityczną. Stało się to w 1995 roku. Wtedy jednym z kluczowych tematów kampanii wyborczej okazała się sprawa wykształcenia Aleksandra Kwaśniewskiego – wyższego, jak podał sam kandydat. Okazało się że nigdy studiów nie skończył. Sąd Najwyższy oddalił jednak liczne protesty wyborcze i uznał, że nie miało to wpływu na wynik wyborów.

W 2018 roku PKW po doświadczeniach z 2014 roku zapewnia, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem. Wkrótce okaże się, czy tak rzeczywiście będzie.

Obawy wynikają głównie ze zmian w ordynacji dokonanych przez PiS. Ale nie tylko. Nad wyborami w 2018 roku cały czas wisi pytanie: czy trudności z 2014 roku się powtórzą? Od tego czasu minęły cztery lata, a PKW twierdzi, że przykład każdych kolejnych wyborów pokazuje, że wyciągnięto wnioski z tamtej lekcji. Ówczesne zamieszanie stało się symbolem nieudolności PKW i KBW (Krajowego Biura Wyborczego), a konferencje prasowe tej pierwszej instytucji zostały unieśmiertelnione w postaci licznych memów. – Te wybory zostały sfałszowane – mówił wtedy Jarosław Kaczyński. Zmiany w ordynacji przeprowadzone przez PiS to efekt m.in. tamtych doświadczeń.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego