XXI w. jest i będzie wiekiem miast. Miasta są siłą napędową gospodarek i innowacyjności, ale przede wszystkim miejscem bytowania miliardów ludzi. Demografowie i socjolodzy szacują, że w roku 2050, który w projekcie „Rzeczpospolitej" pt. „Miasta jutra" przyjęliśmy jako cezurę, w miastach będzie mieszkać ok. 70–75 proc. ziemskiej populacji, a ta ma wynieść 9 mld. Skala takich problemów jak np.: niedobory energii, deficyt wody, nadmiar odpadów i ścieków oraz przepełnione systemy komunikacji miejskiej wzrośnie. A przecież oczekujemy bardziej komfortowego życia. Może ono jednak takie być, jeśli tylko uda się znaleźć i udanie wdrożyć rozwiązania na miarę wyzwań XXI w. Jak więc może wyglądać rzeczywistość za 30 lat choćby na niwie transportu?
– W roku 2050 będziemy mogli korzystać ze zintegrowanego transportu, który pozwoli na podróż „door to door", płynne przemieszczanie się połączonymi ze sobą środkami transportu, zgodnie z najdogodniejszą trasą wskazaną przez inteligentną aplikację w naszym smartfonie. Swoje oblicze zmienią także przewozy kolejowe: szybkie i nowoczesne pociągi elektryczne staną się podstawowym środkiem transportu między megamiastami. Natomiast autonomiczne pociągi towarowe będą w stanie efektywniej przewozić fracht – prognozuje Piotr Obrycki, dyrektor Biura Badań i Rozwoju PKP Energetyka. Jego zdaniem w megamieście transport będzie systemem naczyń połączonych, zazębiających się. Dlatego kluczowe będzie bezawaryjne utrzymanie każdego z elementów zintegrowanej infrastruktury. – Opomiarowanie, big data oraz współpraca urządzeń i ludzi w czasie rzeczywistym to kierunki, w których już teraz rozwijają się nowoczesne firmy infrastrukturalne. Model predyktywnego zapobiegania awariom sieci energetycznej wdrażany np. w PKP Energetyka, stanie się powszechny, podobnie jak automatyzacja procesów i wykorzystanie robotyki. W 2050 r. wszystkie elementy infrastruktury wyposażone będą w specjalne czujniki. Dzięki temu zarządzający nimi, w pełni zautomatyzowany system, zaprojektowany w oparciu o sztuczną inteligencję będzie informował z wyprzedzeniem np. o konieczności podgrzania sieci trakcyjnej, żeby nie zamarzła – tłumaczy Obrycki. To tylko potencjalny wycinek przyszłej rzeczywistości. Pewne jest jednak, że miasta muszą być inteligentne, innowacyjne (także ekologicznie, np. całkowicie neutralne węglowo) i przyjazne swym mieszkańcom. Muszą być miejscami oferującymi najlepszą możliwą jakość bytowania przy jednoczesnym najniższym zużyciu surowców. Czy takie są polskie metropolie oraz miasta średnie i małe? Co mogą wnieść polskie miejscowości do ogólnoświatowego rozwoju miast? To pytania, na które będziemy się starali odpowiedzieć, realizując projekt „Miasta jutra".
Nie tylko technologie
Jak wskazują eksperci z Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju (MIiR), patrząc na możliwą ścieżkę rozwoju cywilizacji, widać, że w kolejnych dekadach zarówno życie gospodarcze, jak i sposób jego organizacji oraz charakter procesów społecznych będą determinowane głównie przez przełomowe technologie. Jednocześnie miasta aspirujące do odgrywania istotnej roli w gospodarce światowej muszą nie tylko inwestować równocześnie w infrastrukturę techniczną oraz w rozwój technologii IT – w tym m.in. aplikacji big data. Równie istotną rolę odgrywają czynniki kulturowe, takie jak otwartość i tolerancja będące magnesem dla najbardziej kreatywnych jednostek. Jak zauważają specjaliści z MIiR, ta ogólna, ale i kluczowa obserwacja dotyczy także miast polskich i ich zdolności do skutecznej konkurencji zarówno obecnie, jak w przyszłości.
Raczej imitujemy
W polskich miastach widać coraz wyraźniejsze działania z zakresu koncepcji smart city. Poziom szeroko rozumianego unowocześniania miast w naszym kraju nie jest jednak wysoki, a sam proces powolny. W ostatnich latach pojawiały się pojedyncze projekty będące próbą wprowadzania do przestrzeni miejskiej inteligentnej infrastruktury, np. projekt Virtualna Warszawa. To system czujników (beaconów) wraz z dopasowaną do nich aplikacją mobilną. Dedykowana była ona m.in. osobom z dysfunkcją wzroku i umożliwiała poruszanie się po mieście (np. załatwianie spraw w urzędach). Innym przykładem jest tzw. car-sharing, czyli system krótkoterminowego wypożyczania elektrycznych lub hybrydowych samochodów. Projekt wdrożono w kilku największych polskich miastach i cieszy się sporym zainteresowaniem ze strony mieszkańców. Jego rozpowszechnianie sprzyja promowaniu niskoemisyjnej mobilności indywidualnej.
– W naszej ocenie w polskich miastach w większości wprowadza się projekty, które wcześniej testowano w innych krajach – piszą eksperci z MIiR. Oznacza to, że co do zasady władze polskich miast śledzą światowe trendy i starają się w miarę możliwości wprowadzać nowe rozwiązania. Jednak polski autorski wkład w powstawanie miast przyszłości jest niewielki.