Zieloność nie sprowadza się jedynie do lasów i parków miejskich – kapituła bierze pod uwagę m.in. redukcję zanieczyszczeń powietrza, jakość wody, recykling odpadów i bioróżnorodność – jednak miejska zieleń to jedna z mocnych stron Norwegów.
Od północy i wschodu Oslo ograniczone jest lasem Marka – rozległym obszarem chronionym, który nie tylko dotlenia, ale też zapobiega niekontrolowanemu rozlewowi miasta. Marka zajmuje aż 300 z 450 km kw. obszaru norweskiej metropolii, w efekcie publiczne tereny zielone stanowią blisko 70 proc. powierzchni całego miasta. W strefie zabudowy i w ścisłym centrum liczby nie są już tak imponujące – odpowiednio 20 i 15 proc., jednak 98 proc. mieszkańców żyje nie dalej niż 300 metrów od siedliska zieleni.
Populacja Oslo przyrasta o 2 proc. rocznie, jednak – mimo że od południowego zachodu miasto jest dodatkowo otoczone wodą – naturalne granice nie przyprawiają władz o ból głowy. Zamiast niekontrolowanej zabudowy sąsiednich terenów prowadzi się politykę zagęszczenia śródmieścia i regeneracji osiedli w pozostałych dzielnicach. Rewitalizacja dotyczy także zieleni – w ostatniej dekadzie poprawę jakości życia zafundowano mieszkańcom czterech północno-wschodnich dzielnic, stanowiących ponad jedną piątą populacji Oslo. Kosztem blisko 40 mln euro powstała dolina Grorud, która, począwszy od granic miasta, wcina się niemal do centrum. Jest gdzie odetchnąć.
Narodowe i kieszonkowe
Skandynawskie miasta od lat są na czele zielonych rankingów – pierwszą Zieloną Stolicą Europy w 2010 roku okrzyknięto Sztokholm. Pomogło położenie – sąsiadujący z miastem od wschodu Archipelag Sztokholmski, czyli ponad 20 tysięcy zielonych i dostępnych wysepek – ale także świadome decyzje. Wśród nich wydzielenie, jeszcze w latach 90., „miejskiego parku narodowego", czyli 26 km kw. terenów zielonych w granicach Sztokholmu i dwóch sąsiednich gmin. Królewski Narodowy Park Miejski przecina stolicę z północnego zachodu na południowy wschód, dzięki czemu blisko śródmieścia gniazduje 100 gatunków ptaków, a w trzcinie brzmi 1200 gatunków chrząszczy. Całą tę menażerię otacza rozległa dębina. To nie jest eksperyment, który ma zatrzymać czas i utrudniać rozwój, to sposób na zachowanie naturalnego i kulturalnego dziedzictwa w świecie zmian – argumentują Szwedzi.
Przyroda jest tak oczywistą częścią miasta, że miejscowi nie zadali sobie trudu wyliczenia, jaki odsetek obywateli mieszka nie dalej niż 300 metrów od ogólnodostępnego skupiska zieleni. Szacują, że 90–95 proc., co pośrednio potwierdzają badania sprzed dekady – ośmiu na dziesięciu ankietowanych odwiedza pobliskie parki każdego tygodnia, a dziewięciu na dziesięciu wyraża zadowolenie z dostępu do terenów zielonych. Założenia miejscowego programu parkowego zalecają, by dystans do najbliższego parku nie przekraczał 200 metrów.